Oni muszą zawrzeć kompromis. To jest ich obowiązek wobec państwa – przekonywał w "Faktach po Faktach" Jan Rokita. Były polityk wymienił prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, przewodniczącego PO Grzegorza Schetynę oraz szefa Nowoczesnej Ryszarda Petru jako tych, którzy - dzięki wspólnemu porozumieniu - są w stanie zażegnać kryzys sejmowy.
- Źródło kryzysu tkwi w tym, że ten kompletnie błahy przypadek obie strony wykorzystały do tego, żeby konflikt bardzo zaostrzyć. Obie strony upatrują w tym swoje polityczne interesy - ocenił Jan Rokita, komentator TVN24 BiS oraz były polityk.
"Było to bardzo ryzykowne przedsięwzięcie"
Zdaniem Rokity ryzykowną decyzją marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego było przeniesienie obrad posłów do Sali Kolumnowej. Sama okupacja mównicy i stołu prezydialnego nie jest dla komentatora niczym zaskakującym, gdyż - jak ocenił - to forma "obstrukcji parlamentarnej" która jest częścią europejskiej tradycji parlamentarnej, widocznej w dojrzałych demokracjach takich jak Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone.
- Bardziej niezwykłe, biorąc pod uwagę obyczaje parlamentarne, jest wyprowadzenie obrad parlamentu do innego miejsca - stwierdził Rokita. - Było to bardzo ryzykowne przedsięwzięcie. Bardzo. Nie tyle ze względu na to, że liczenie głosów jest kompletnie drugorzędne - zaznaczył.
- Wszyscy doskonale wiedzą o tym, że PiS posiadał większość potrzebną do przegłosowania budżetu i przegłosowałby go w każdej innej sali - podkreślił były polityk. Dodał, że problem polega na tym, że reakcja na kryzys wewnątrz Izby była zupełnie nieproporcjonalna do tamtejszej sytuacji, co doprowadziło do eskalacji konfliktu. Zdaniem Rokity wyprowadzenie obrad z sali parlamentarnej w sytuacji kryzysu jest faktem bez precedensu w dziejach europejskiego parlamentaryzmu.
"To jest ich obowiązek"
Były parlamentarzysta stwierdził, że rządzący muszą się porozumieć z opozycją. - Oni muszą zawrzeć kompromis. Nie dzisiaj, nie jutro, ale muszą powiedzmy dogadać się do połowy stycznia. To jest ich obowiązek wobec państwa. I to jest obowiązek Kaczyńskiego, Schetyny i Petru. To nie ulega wątpliwości - podkreślił Rokita.
- Poziom nieufności poszedł tak daleko, że Kaczyński sobie wyobraził, że po drugiej stronie wymyślili sobie scenariusz, który ma trwale uniemożliwić uchwalenie ustawy budżetowej i w związku z tym wymusić sytuację samorozwiązania się parlamentu. To jest krok, do którego oni [PiS-red.] nie mogą dopuścić. Mam wrażenie, że to jest ich wewnętrzna logika i sposób myślenia - powiedział.
Rokita zaznaczył, że w demokracji "to nie policja jest siłą", lecz większość. - Stajemy tu przed pewnym fundamentalnym problemem, polegającym na tym, że opozycja nie jest w stanie w realny sposób zmienić kierunku politycznego rządu PiS, ponieważ dysponuje on stabilnym poparciem parlamentarnym. Być może jest w stanie podejmować takie akcje, które zmniejszą społeczne poparcie dla władzy - ocenił.
Zdaniem Rokity wyjątkowość sytuacji w obecnym parlamencie polega na tym, że jest to pierwszy przypadek w Polsce po 1989 roku, kiedy mamy jednopartyjny rząd. - Myślę, że stąd się bierze poczucie bezsilności opozycji - powiedział.
Autor: tmw//tka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24