Coraz więcej młodych rodziców, korzysta z profesjonalnych kursów wychowania dzieci. Psychologowie ostrzegają, że coaching nie zastąpi kontaktu z dzieckiem.
W najlepszym razie są to stare prawdy ubrane w nowomowę Karolina, mama 2-letniej Kaliny
W ofertach szkoleń dla matek i ojców można przebierać jak w ulęgałkach. Kosztują od kilkudziesięciu złotych do kilku tysięcy. Są ogólne (np. coaching dla rodziców) i bardziej wyspecjalizowane np. Metoda Ruchu Rozwijającego wg Weroniki Sherborne (zabawy ruchowe, nastawione na stymulowanie rozwoju dziecka) czy Trening Zastępowania Agresji metodą prof. A. Goldsteina. Tylko dla matek, tylko dla ojców, ale także dla innych członków rodziny, np. dziadków. Duże firmy często wykupują takie szkolenia dla swoich pracowników, jako tzw. bonusy.
Organizatorzy zachwalają swoje kursy. - Jakim cudem do tej pory nie było żadnej fachowej instytucji, która uczyłaby aktualnych lub przyszłych rodziców, jak skutecznie i efektywnie wychowywać dzieci – zastanawia się Igor Zakrzewski, trener NLP czyli Programowania Neurolingwistycznego (rodzaj technik szkoleniowych, wykorzystywanych głównie w biznesie). I dodaje: - Do tej pory. Bo teraz jego firma szkoleniowa proponuje kurs: „Wyjątkowi rodzice, wspaniałe dzieciństwo”. 1060 zł za weekendową sesję podczas której Zakrzewski, wspólnie z żoną Agnieszką, uczą rodziców, m.in. „na czym polega model lustra w kontekście kopiowania zachowań i jak zabezpieczyć dziecko przed wpływem innych na poziomie tożsamości”.
Rodzice, którzy są zwolennikami NLP, wierzą w jego zbawienny wpływ na dzieci. Mag75 pisze na forum, że jej czteroletni syn, od maleńkości wychowywany zgodnie z zasadami neuroprogramowania, już traktuje wiele czynności zadaniowo, np. siusia w sam środek... sedesu.
Know-how nie tylko dla mamy
Pierwsze kursy były organizowane w dużych ośrodkach, teraz można z nich skorzystać także w mniejszych miastach. – Choć zainteresowanie nie jest tak duże – ubolewa Monika Gielar, socjolożka, która w Szczecinie prowadzi własne centrum szkoleniowe. W ofercie ma przede wszystkim kursy zawodowe (fryzjerskie, kosmetyczne), ale także pięć rodzajów szkoleń dla rodziców. Na pomysł zorganizowania tych ostatnich wpadła, gdy sama z nich skorzystała w innym ośrodku – jest mamą rocznej córeczki i ośmioletniego syna. Szła z mieszanymi uczuciami, czy nie lepiej poświęcić ten czas. Wróciła zachwycona i naprawdę pomogło, zwłaszcza radzić sobie z ciągłym „nie” jej pierworodnego.
- Bycie rodzicem to pewien know-how. Czyli rodzaj wiedzy, ale z praktycznym zastosowaniem – tłumaczy. - Dlatego szkolenia odbywają się w formie warsztatowej i dają m.in. niecodzienną okazję, by wczuć się w sytuację dziecka, jego odczucia.
Bujda i ściema
Jakim cudem do tej pory nie było żadnej fachowej instytucji, która uczyłaby aktualnych lub przyszłych rodziców, jak skutecznie i efektywnie wychowywać dzieci zakrzewski
Jest przekonana, że przez kursy, doszło do sporu u jej przyjaciół. - Ostatnio śmiertelnie się pokłócili przy wyborze niani. Ona chciała zatrudnić panią, która gotuje wspaniałe leniwe pierogi, a on się zaparł, że nie będzie jego syna wychowywał ktoś, kto nie potrafi sobie wyobrazić własnej kariery zawodowej za 5 lat - opowiada Kudłacik. I dodaje: - Bo on jest takim korporodzicem.
Szkolenia mogą pomóc, bo nie zawsze wzorce wychowania, jakie wynieśliśmy z rodzinnego domu, są prawidłowe. Nie powinny też zaszkodzić, nawet z NLP można czerpać umiejętność bycia lepszym rodzicem tatiana
Oprócz, nigdy zamiast
Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog dziecięca uważa, że trend „na profesjonalnych rodziców” to pochodna dwóch tendencji: wejścia w dorosłość pokolenia X, stawiającego na profesjonalizm oraz mody, by szkolić się ze wszystkiego co możliwe.
- Szkolenia mogą pomóc, bo nie zawsze wzorce wychowania, jakie wynieśliśmy z rodzinnego domu, są prawidłowe. Nie powinny też zaszkodzić, nawet z NLP można czerpać umiejętność bycia lepszym rodzicem - zapewnia.
Przestrzega jednak, by wybierać kursy organizowane przez praktyków, bo trener, choćby najlepszy w kwestii zarządzania korporacją, nie musi mieć pojęcia o wychowaniu. I by unikać szkoleń zideologizowanych, zwłaszcza takich, które prezentują jedynie słuszną metodę. - No i podstawowa zasada: szkolić się warto, ale oprócz, a nie zamiast kontaktu z własnym dzieckiem - zaznacza Ostaszewska-Mosak.
Luiza Łuniewska//mat/k
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu