296 euro, czyli około 1200 zł mają zapłacić rodzice dziesięcioletniej Mai z Wołczkowa za transport dziewczynki karetką z Niemiec do Polski - donosi dziennik "Fakt". NFZ nie chce pokryć tych kosztów, ale pomoc zaoferował wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego.
Maja została porwana w kwietniu, gdy wracała do domu ze szkoły. 31-letni Adrian M. uprowadził dziewczynkę i uciekł z nią do Niemiec. Tam na autostradzie popsuło mu się auto, wtedy zatrzymali go policjanci.
Według niemieckiej policji Maja próbowała uciekać porywaczowi - w trakcie szamotaniny złamała lewą kość piszczelową. Po odnalezieniu trafiła do jednego ze szpitali w Neubrandenburgu, ale została z niego wypisana. Maję przetransportowano do Polski karetką. I właśnie za to według "Faktu" rodzice dziewczynki otrzymali w czerwcu rachunek wystawiony przez Niemiecki Czerwony Krzyż.
NFZ nie chce zapłacić
Za transport Mai - mimo, że dziewczynka jest ubezpieczona - rodzina ma zapłacić 296 euro, czyli ponad 1200 zł. Rodzice dziewczynki zwrócili się do NFZ z prośbą o sfinansowanie transportu, Fundusz jednak nie chce się na to zgodzić. NFZ tłumaczy, że transport powrotny nie należy do zakresu świadczeń przysługujących ubezpieczonym, a za karetkę mógłby zapłacić, gdyby rodzice Mai wcześniej sami o nią poprosili.
Na tę informację zareagował wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego, Jarosław Rzepa, który zadeklarował, że pokryje koszty. - W moim przekonaniu wśród urzędników panuje znieczulica. Nie mogę tego tak pozostawić i bardzo chętnie pokryję koszt tego transportu. Mam nadzieję, że będzie głupio tym, którym powinno być - powiedział Radiu Szczecin.
Materiał wideo z 15 kwietnia:
Autor: eos / Źródło: Fakt, Radio Szczecin, tvn24.pl