Nowy szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Andrzej Stróżny zaczyna wprowadzać swoich ludzi do służby antykorupcyjnej. Kluczową funkcję szefa pionu bezpieczeństwa wewnętrznego powierzył właśnie doświadczonemu policjantowi, który dotąd nie miał nic wspólnego ze służbami specjalnymi – dowiedział się tvn24.pl.
Pion bezpieczeństwa wewnętrznego odpowiada za wykrywanie przestępstw i nadużyć, których dopuszczają się funkcjonariusze i pracownicy służby antykorupcyjnej. Jego dyrektor zawsze należy do najbardziej zaufanych ludzi szefa służby.
Doświadczony gliniarz
Jak oficjalnie potwierdziliśmy w biurze prasowym CBA, nowym dyrektorem tej komórki został właśnie Robert Łuszcz. Jeszcze do połowy kwietnia nosił policyjny mundur, pełniąc ostatnio funkcję komendanta miejskiego policji w Chorzowie.
- Dobry gliniarz, z twardym karkiem. W służbie od 1994 roku. Pracował w różnych jednostkach na Śląsku jako dzielnicowy, później detektyw zwalczający przestępczość samochodową, a następnie przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu – mówi tvn24.pl oficer policji, który zna Łuszcza ze wspólnej służby.
Spoza kręgu Kamińskiego
Byli funkcjonariusze CBA, z którymi rozmawiał dziennikarz tvn24.pl, wskazują na jeszcze jeden aspekt nominacji.
- Łuszcz na pewno pochodzi spoza kręgu towarzyskiego Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. A dotąd niemal wszystkie nominacje w służbach były z nimi uzgadnianie i dzielone między kolegów – mówią zgodnie.
Według coraz częściej pojawiającej się opinii nowy szef CBA Andrzej Stróżny jest bardziej samodzielny niż jego poprzednik.
- Nie łączy go studencko-imprezowo-towarzyski lub polityczny układ z ministrem koordynatorem. Myślę, że o jego nominacji zdecydował jednak premier Mateusz Morawiecki, a nie sam Mariusz Kamiński – mówi nam wpływowy polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Historyczna katastrofa
Jak wcześniej informowaliśmy, z pionem bezpieczeństwa w CBA miał poważne problemy poprzednik Stróżnego, czyli Ernest Bejda. Ta komórka nie potrafiła zapobiec spektakularnej kradzieży milionów złotych z funduszu operacyjnego, której miała dopuścić się kasjerka służby. Wynosiła banknoty w reklamówce, wychodząc z pracy niekontrolowana przez ochronę. Wykorzystywała tak zwany "szlaban", czyli wjazd do CBA od strony Alei Ujazdowskich. W styczniu Katarzyna G. i jej mąż usłyszeli zarzuty karne. Według naszych informacji komórka bezpieczeństwa nie wychwyciła podejrzanych znajomości męża kobiety i jego uzależnienia od gier hazardowych. Dlatego jeszcze Ernest Bejda odwołał jej dyrektora.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: CBA