Problem z dostępnością leków onkologicznych będzie rozwiązany w ciągu najbliższych dni - zapewnił minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Na razie resort zaleca lekarzom albo stosowanie zamienników brakujących leków, albo sprowadzanie ich z zagranicy. Jednocześnie prosi dyrektorów szpitali o powiadamianie o każdej sytuacji, gdy istnieje groźba braku leków. - Paradoksem jest, że takie informacje pojawiają się w mediach, natomiast nie dochodzą do nas - stwierdził w TVN24 wiceminister zdrowia Jakub Szulc.
Już od ubiegłego tygodnia wiadomo, że źródłem problemów z dostępnością do leków cytostatycznych jest jeden z producentów, który spowolnił produkcję leku. Według Ministerstwa Zdrowia, firma zapewnia, iż kłopoty są przejściowe. Dotyczą one nie tylko Polski, ale także Europy i USA.
Arłukowicz przyznał, że spotkał się już z przedstawicielami koncernu i otrzymał zapewnienie, że w najbliższym czasie zostanie uruchomiona pełna część produkcji. - Takie sytuacje, że leków czasem brakuje, będą się zdarzać, bo tak się dzieje, (...) że pewne linie są spowalniane z przyczyn technicznych - wyjaśnił minister.
Importują potrzebne leki
Arłukowicz zaznaczył, że w takim przypadku - braku dostępności do leków - medycy mogą stosować ich zamienniki. Możliwy jest też mechanizm importu docelowego. - Oba te rozwiązania już w tym przypadku działają - dodał.
Import docelowy to sprowadzanie leku z zagranicy dla konkretnego pacjenta na podstawie szczegółowych i zweryfikowanych zaleceń lekarza.
Jednocześnie minister poinformował, że we wtorek spotkał się z szefami centrów onkologii z Warszawy i Gliwic i podjęta została decyzja o zwiększeniu zakupów i zabezpieczeniu środków przeciwnowotworowych dla mniejszych ośrodków. - Dzisiaj informacja z tych dwóch, dużych ośrodków jest taka, że są one zabezpieczone w leki. To są duże ośrodki i planują politykę lekową na wiele tygodni - powiedział minister.
Problem "wąskiej grupy pacjentów"
Z kolei wiceminister zdrowia, Jakub Szulc w rozmowie z TVN24 poinformował, że jak dotąd doniesienia o braku leków dotarły z kilku szpitali i dotyczą "wąskiej grupy pacjentów". - Konsultanci wojewódzcy i konsultant krajowy wystąpili do szpitali o informacje dotyczące zabezpieczenia poszczególnych szpitali w leki - powiedział Szulc. Dodał, że resort na bieżąco rozpatruje wszystkie zgłoszenia, które tam docierają.
Jednocześnie Szulc zwrócił się z apelem do pacjentów, by w przypadku, gdy zabraknie dla nich leku, kontaktowali się poprzez infolinię z biurem Rzecznika Praw Pacjenta, podając nazwę szpitala i rodzaj schorzenia, na które cierpią. - Wtedy automatycznie kontaktujemy się z tym szpitalem i informujemy, w jaki sposób można dostęp do tego leku zabezpieczyć - wyjaśnił.
"Paradoks" i "dyskomfort"
Wiceminister zwrócił się również do dyrektorów szpitali, by nie czekali na sytuację, gdy zostaje tylko śladowa ilość leków, ale każdy taki problem zgłaszali do Wydziału Dostępności Leków w MZ.
Jak podkreślił, resort ma problem z dotarciem do informacji, w których placówkach brakuje leku. - Mamy dyskomfort polegający na tym, że musimy mieć wiedzę, natomiast szpitale nie mają obowiązku informowania nas o tym, ze mają brak dostępu do leku - mówił Szulc. - Paradoksem jest sytuacja że takie informacje pojawiają się w mediach, natomiast nie dochodzą do nas. My dowiadujemy się o tym za późno, czyli wtedy, gdy leku już brakuje - stwierdził, dodając, że w tym przypadku prawo powinno się zmienić.
Tydzień temu "Fakty TVN" podały, że firma farmaceutyczna produkująca leki potrzebne do chemioterapii wycofała część produktów z naszego rynku, uznając, że sprowadzanie ich do Polski jest nieopłacalne. A Ministerstwo Zdrowia na czas nie zdążyło przygotować "planu B".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24