10-letnia Sarę, córkę Polki, znaleziono martwą w domu pod Londynem. Sprawa śmierci dziewczynki, która po rozstaniu rodziców mieszkała z ojcem, jest głośna w całej Wielkiej Brytanii. Ojciec, z którym mieszkała Sara, zbiegł do Pakistanu. Materiał magazynu "Uwaga!" TVN.
10-letnia Sara i jej trzy lata starszy brat to dwójka dzieci pani Olgi, które mieszkały w Wielkiej Brytanii z jej byłym mężem pochodzącym z Pakistanu. Mężczyzna miał jeszcze czwórkę innych dzieci, które urodziła jego nowa partnerka. Cała rodzina, w sumie z szóstką dzieci, mieszkała w małej miejscowości w pobliżu Londynu.
10-letnia Sara nie żyje. Co się stało?
Historia tajemniczej śmierci Sary zaczyna się 8 sierpnia późnym wieczorem. Ojciec dziewczynki skontaktował się wówczas z lokalnym agentem biura podróży. Chciał z całą rodziną jak najszybciej wyjechać do Pakistanu. - Zadzwonił do mnie o godzinie 22 i powiedział, że potrzebuje bilety na lot do Pakistanu, najszybciej jak to możliwe. Zapytałem: dlaczego? Odpowiedział, że zmarł jego kuzyn. Potem wysłał mi zdjęcia paszportów, więc podałem mu cenę. On przelał mi 5180 funtów. Wtedy potwierdziłem mu lot – opowiada Nadeem Riaz, agent biura podróży.
- Dopiero potem dostałem telefon z centrali naszego biura podróży, że rezerwowałem bilety, a teraz jest śledztwo w związku ze sprawą morderstwa. Byłem tym zszokowany – dodaje Nadeem Riaz.
Do Pakistanu poleciał ojciec dziewczynki, jego partnerka i brat, towarzyszyła im piątka dzieci. Wśród nich nie było jednak Sary. Dopiero po przylocie do Islamabadu jej ojciec zadzwonił na brytyjski numer alarmowy. Powiedział, że w domu zostały zwłoki jego córki. Stwierdził też, że dziecko zmarło z przyczyn naturalnych.
- Po przybyciu na miejsce znaleziono martwą Sarę. Sekcja zwłok nie pozwoliła na razie ustalić przyczyny śmierci Sary, dlatego prowadzone są dalsze badania. Dotychczasowe wyniki sekcji wykazały, że Sara doznała licznych i rozległych obrażeń, które prawdopodobnie powstawały przez dłuższy czas – mówił detektyw Mark Chapman z policji w Surrey i Sussex.
Kim był ojciec Sary?
Sprawa śmierci córki Polki, która po rozstaniu rodziców mieszkała z ojcem, jest głośna w całej Wielkiej Brytanii. Wszyscy zastanawiają się, dlaczego nikt nie zauważył niczego niepokojącego w funkcjonowaniu rodziny, która mieszkała w domu komunalnym w spokojnej i sielankowej okolicy. Najbardziej wstrząśnięci odkryciem ciała dziecka są okoliczni mieszkańcy, zdaniem których rodzina ojca Sary sprawiała bardzo dobre wrażenie.
O tym, że ojciec dziewczynki miał jednak drugą, ciemną stronę, opowiedziała reporterce Uwagi! jego była żona Olga, matka Sary. Kobieta twierdzi, że gdy urodziła ich pierwsze dziecko, mężczyzna zaczął znęcać się nad nią psychicznie i fizycznie. - Była sytuacja, że powiedział, że mam nigdzie nie wychodzić. Powiedziałam, że idę, bo czeka na mnie koleżanka. Zaczął mnie wtedy dusić paskiem – przywołuje pani Olga. I dodaje: - Kiedyś próbował mnie podpalić, wylał na mnie olej, ale powstrzymał go kuzyn. I po prostu zamknął mnie w pokoju. Zamknął mnie na cały dzień, póki nie przyjechała policja. Kiedy się pojawili, to udawał, że nic się nie stało, że drzwi są otwarte.
- To, co moja córka przeszła przez niego, i jak była traktowana, bita i zastraszana… Próbowałam na niego wpłynąć, ale Ola prosiła, by nic do niego nie mówić, bo jak on się dowie, że coś wiem, to jej się znowu oberwie - mówi pani Sylwia, babcia Sary.
Pani Olga w końcu odeszła od męża. Dalej mieszkała w Wielkiej Brytanii z Sarą i jej starszym bratem. Jednak po kilku latach spokojnego życia z dala od byłego męża zaskoczyła ją decyzja brytyjskiego sądu.
Dlaczego matce Sary odebrano dzieci?
- Dziecko pokazało tyłek 15-letnim chłopcom. Dostała klapsa. Potem powiedziała tatusiowi, że mama dała jej klapsa, i oni automatycznie zadzwonili do opieki społecznej – przywołuje pani Olga. Sąd nakazał wówczas, by dzieci zamieszkały z ojcem. - Miałam mieć widzenia i normalne prawa do dzieci – mówi matka Sary.
- Na początku kontakt był normalny. Jeździłam do dzieci i zawsze na mnie czekały. W końcu ich macocha napisała, żebym nie przyjeżdżała, bo dzieci nie chcą się ze mną widywać. To nie jest normalne, że jednego dnia dzieci się cieszyły i wyrywały telefon, kto będzie z mamą gadał, a nagle dzieci miały nie chcieć ze mną rozmawiać przez telefon i wyzywały od najgorszych – podkreśla kobieta.
Pani Olga skontaktowała się z pomocą społeczną, żeby ta udzieliła jej wsparcia. - Stwierdzili, że dzieci nie chcą się ze mną widywać, a oni nic nie mogą na to poradzić. I że mogę tylko czekać – przywołuje. - Wszyscy podejrzewamy, że dzieci były manipulowane przez ojca. Ola wtedy strasznie się załamała, chciała nawet popełnić samobójstwo. To dla nas wszystkich było straszne – wspomina babcia Sary.
Poszukiwania ojca Sary w Pakistanie
Drugie dziecko pani Olgi, 13-letni brat Sary, został wywieziony przez swojego ojca do Pakistanu. Towarzyszyła im jeszcze czwórka dzieci i dwoje dorosłych. Od momentu wylądowania w Islamabadzie wszyscy ukrywają się. - Trzy osoby, z którymi nasi detektywi chcą rozmawiać w ramach śledztwa prowadzonego w sprawie śmierci Sary, to ojciec Sary Urfan Sharif, jego partnerka Beinash Batool i brat Urfana Faisal Malik. Prowadzimy dochodzenie, aby ich zlokalizować. Współpracujemy z agencjami międzynarodowymi i z władzami Pakistanu – zapewniał detektyw Mark Chapman.
Reporterka Uwagi! rozmawiała z dziennikarzem, który z Pakistanu relacjonuje poszukiwania ojca Sary. - Do tej pory policja stworzyła trzy zespoły pościgowe, ale ma problem z tym, że oni nie używają telefonów i żadnych urządzeń. Nie korzystają też z internetu – mówi Haroon Janjua, pakistański dziennikarz. - Policja przeprowadziła kilka nalotów w różnych lokalizacjach. Wywiera też presję na członków rodziny poszukiwanych. Ale dotąd nie doszło do przełomu w śledztwie – dodaje Janjua.
W Pakistanie został za to zatrzymany brat ojca Sary. Co powiedział funkcjonariuszom? - Oświadczył, że Sara miała umrzeć po tym, jak spadła ze schodów, ale policja wątpi, aby to była prawda – mówi dziennikarz.
"Ojciec Sary powinien powiedzieć prawdę"
O tym, że ojciec dziewczynki powinien zgłosić się na policję, mówił nam imam z meczetu, do którego przyjeżdżała modlić się rodzina Sary. - Nasza społeczność jest wstrząśnięta tym, co się stało, ale spotykamy się, modlimy się za Sarę i za jej rodzinę. My mamy nasze własne dzieci i też modlimy się za ich bezpieczeństwo – mówi imam Hafiz Hashmi. I dodaje: - Ojciec jest moralnie odpowiedzialny, aby porozmawiać z policją. I powinien powiedzieć prawdę, o tym co się stało.
- Nie doszłoby do tego, gdyby dzieci zostały przy mamie – uważa pani Sylwia, babcia Sary. Kobieta dodaje, że boi się teraz o wnuka, którego zabrał ojciec. – Skoro on zrobił to jednemu dziecku, to ile mógł zrobić drugiemu dziecku.
- Ola chciałaby zabrać go ze sobą, żeby był przy niej. Chciałaby go odzyskać. Ale boimy się, bo nie wiemy, co tam się w ogóle dzieje, w jakim on jest stanie psychicznym. Wnuczek ma 13 lat, musiał wiedzieć, dlaczego Sara z nimi nie leci – przekonuje pani Sylwia.
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN