Wielomilionowe zakupy agregatów prądotwórczych od twórcy marki odzieży patriotycznej Pawła Szopy, również wielomilionowe zakupy maseczek i agregatów od bliskiego człowieka Mateusza Morawieckiego, a w tle sprawa respiratorów. W ostatnich latach narosło wiele kontrowersji dotyczących działań Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych i jej byłego prezesa Michała K. Podsumowujemy te najważniejsze.
Czwartek przyniósł kolejne informacje w prokuratorskim śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Prokuratura Krajowa poinformowała o przedstawieniu zarzutów dwóm kolejnym osobom - Michałowi K. i Pawłowi Szopie (obrońca Szopy wyraził zgodę na używanie pełnego imienia i nazwiska oraz wizerunku klienta; pełnomocnik K. nie wyraził takiej zgody i nie komentuje sprawy). Chodzi o byłego prezesa tej agencji w czasach rządów PiS oraz o twórcę marki odzieży patriotycznej Red is Bad. Dodano, że "miejsce pobytu podejrzanych w kraju jest nieznane, co uniemożliwiało wykonanie z ich udziałem czynności procesowych". Sąd na wniosek prokuratora zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Michała K., przez co będzie mógł być ścigany listem gończym.
Zarzuty dotyczą zorganizowanej grupy przestępczej i przekroczenia uprawnień
Zarzuty dotyczą brania udziału w zorganizowanej grupie przestępczej (art. 258 § 1 K.k.) oraz przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (art. 231 § 1 i 2 K.k.). - Prokurator chce im ogłosić zarzuty zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności - przekazał prokurator Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej.
§ 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Śledztwo trwa od ponad pół roku, wcześniej zatrzymano dwie urzędniczki
Jednak, jak przypominają śledczy, to tylko kolejny etap działań, które prowadzone są od początku grudnia zeszłego roku - najpierw w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie, a od kwietnia - przez Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach. Śledztwo dotyczy między innymi dopuszczenia się w okresie od lutego 2021 roku do listopada 2023 roku przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez pracowników RARS w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Mowa jest tu o "organizowaniu i procedowaniu zakupu towarów dla ww. Agencji, a tym samym działania na szkodę interesu publicznego". Chodzi więc o okres pandemii COVID-19, a także czas po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę.
W ramach śledztwa już wcześniej, w lipcu, zostały zatrzymane dwie osoby. To Justyna G., która była dyrektorem Biura Zakupów RARS oraz Joanna P., która była kierownikiem działu w tym biurze. Prokurator zarzucił im przekroczenie uprawnień w związku z pełnieniem funkcji publicznych, które miało polegać na "preferencyjnym traktowaniu niektórych kontrahentów RARS w związku z realizacją grantu unijnego w kwocie 114 milionów euro na dostawę agregatów prądotwórczych dla potrzeb Ukrainy". Tu również mowa o czynach opisanych w art. 231 § 2 Kk, które są zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo sąd zastosował wobec Justyny G. tymczasowe aresztowanie na dwa miesiące.
Poniżej przedstawiamy listę kontrowersji związanych z zakupami RARS w ostatnich latach.
1. Wielomilionowe zakupy agregatów prądotwórczych od Pawła Szopy
Chodzi tu o dostarczenie przez spółki Pawła Szopy rządowej agencji agregatów prądotwórczych za 350 milionów złotych, mimo że sam wcześniej kupił je w Chinach za niecałe 70 milionów złotych.
Były prezes agencji Michał K. , pytany w przeszłości przez "Dziennik Gazetę Prawną", dlaczego Szopa, właściciel firmy odzieżowej, zajmował się dostarczaniem agregatów prądotwórczych na Ukrainę za ponad 350 mln zł, wskazał na to, że "popyt wówczas był bardzo duży, a podaż ograniczona". - Dlatego oprócz firm na co dzień handlujących agregatami zwróciliśmy się do podmiotów zajmujących się importem z Azji, m.in. do firmy właściciela Red is Bad, który już wcześniej wykazał się sprawnymi dostawami z Chin - stwierdził.
CBA jeszcze za rządów PiS zaczęło przyglądać się współpracy RARS ze spółkami Szopy. W ubiegłym roku wszczęta została operacja specjalna o kryptonimie "Walet", w ramach której podsłuchiwane i rejestrowane były rozmowy telefoniczne Szopy, jego ludzi oraz niektórych urzędników rządowej agencji.
W czwartek wieczorem do sprawy odniósł się pełnomocnik twórcy Red is Bad, Bartosz Lewandowski. Napisał, że wniosek o tymczasowe aresztowanie jego klienta był "kompletnie bezzasadny".
"Jeszcze trochę i miałby swój pokój w agencji"
O tej sprawie mówił także na antenie TVN24 reporter "Czarno na białym" Rafał Stangreciak. Wskazywał tu na niejasność powiązań Pawła Szopy i rzeczy, które sprzedawał rządowej agencji. - To było bardzo zastanawiające, jak człowiek, który zajmuje się bluzami, koszulkami, nagle staje się strategicznym dostawcą agencji. To jest właściwie nieprawdopodobne. Tam asortyment był naprawdę bardzo szeroki. To były środki higieniczne, to były agregaty, to były maseczki, tam nawet były usługi dotyczące ochrony zabytków - wyliczał.
I dodał, że "tak naprawdę Paweł S. (rozmowa przeprowadzona została przed udzieleniem zgody na podawanie pełnego nazwiska - red.) nie tylko był dostawcą agencji, ale również innych instytucji rządowych". Jak mówił, w sumie na konto przelano około pół miliarda złotych. - To jest bardzo zastanawiające, jak człowiek, który wcześniej nie miał żadnego doświadczenia w tego typu dziedzinach i tak naprawdę zajmował się tylko produkcją odzieży, nagle jest tak wszechstronnym specjalistą w dostarczaniu tak ważnych produktów do tak ważnej agencji - dodał Stangreciak.
- Według naszych rozmówców to jeszcze trochę i Paweł S. miałby swój pokój w agencji. Bo to nie było tak, że agencja zwracała się do Pawła S. i pytała o zakup takiego czy innego asortymentu, tylko to podobno Paweł S. przychodził do agencji i mówił, co ma do sprzedania - kontynuował dziennikarz.
Stangreciak przekazał też, że próbował skontaktować się z Michałem K., ale bezskutecznie. - Wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z Michałem K., ale niestety nie odbiera telefonu. Mamy też problem z Pawłem S. Udało nam się z nim skontaktować, natomiast - mimo bardzo dobrego połączenia telefonicznego, stuprocentowego zasięgu - nie udało nam się zadać ani jednego pytania i usłyszeć jakiejkolwiek odpowiedzi z drugiej strony - przekazał.
2. Prawie 150 milionów złotych na maseczki i agregaty od człowieka Morawieckiego
Innym wątkiem transakcji dokonywanych przez RARS, które w ostatnim czasie szeroko opisywały media, jest sprawa powiązań agencji z działalnością biznesową Dominika Basiora. Jak pisał Onet, jest on PR-owcem, który miał być odpowiedzialny za prowadzenie kampanii wyborczych premiera Mateusza Morawieckiego w 2019 oraz 2023 roku.
Portal pisał, że w ciągu czterech lat podmioty związane z Dominikiem Basiorem sprzedały Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych sprzęt o wartości co najmniej 147 milionów złotych. Tu chodziło między innymi o materiały do walki z pandemią, takie jak maseczki, rękawiczki lub inne środki ochrony osobistej.
W okresie pomiędzy wyborami parlamentarnymi spółki Stopro oraz Direction, z którymi Basior jest powiązany, miały wygrywać konkursy na dostawy sprzętu dla Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. W przypadku pierwszej z nich chodziło o agregaty prądotwórcze dla Ukrainy za kwotę 92 mln zł, natomiast druga ze spółek w okresie pandemii miała zawrzeć umowę na dostawę maseczek i rękawiczek o wartości około 55 milionów złotych.
Według Onetu agregaty, na których zakup agencja przekazała spółce Basiora 92 mln zł, nigdy na Ukrainę nie trafiły. Były za to rozdawane w ramach ubiegłorocznej kampanii Prawa i Sprawiedliwości.
Pod koniec lipca Onet opisywał również powiązania między Basiorem a Pawłem Kleszczewskim, który był jedną z osób oceniających oferty dotyczące sprzętu, który miał zostać sprowadzony do RARS. "W zespole osób oceniających oferty na sprowadzanie do RARS antycovidowych artykułów pracował dobry znajomy Basiora, Paweł Kleszczewski, z agencji PR Świeża Bazylia, świadczącej usługi dla spółek Skarbu Państwa i samej agencji" - napisano. Obaj mężczyźni byli wspólnikami w spółce Uroczysko.
- Moje zaangażowanie wynikało z oddolnej inicjatywy, aby pomóc w obliczu globalnego kryzysu. Działania, o których wspominam, miały wyłącznie charakter społeczny [...]. Nie chcąc bezczynnie czekać, a posiadając znajomość języka angielskiego i doświadczenie we współpracy międzynarodowej, zaangażowałem się w poszukiwanie kontaktów do firm w Chinach, które mogły zapewnić niezbędny asortyment do izolacji, taki jak maseczki, rękawiczki i inne środki ochrony osobistej - wyjaśniał Kleszczewski w oświadczeniu cytowanym przez portal.
Basior w rozmowie z Onetem stwierdził natomiast, że nie wie, kto wchodził w skład komisji oceniającej składane oferty oraz czy do tego grona należał jego znajomy, Paweł Kleszczewski. Jak podkreślał, marże naliczane przez jego spółki podczas sprzedaży maseczek czy agregatów dla RARS nie przekraczały 3,5 procent wartości kontraktu.
3. Sprzęt, który trafiał do RARS - respiratory od handlarza bronią i maseczki bez atestów
Michał K. był prezesem RARS w czasie, kiedy wybuchła pandemia COVID-19. Wówczas to, wiosną 2020 roku, dokonywano zakupów respiratorów, a także środków ochrony osobistej, które trafiały właśnie do rządowej agencji. Chociaż w dotychczasowych komunikatach prokuratura nie odnosi się wprost do tamtych zakupów, to jednak i w tej sprawie są kontrowersje.
Na mocy umowy zawartej z Ministerstwem Zdrowia w kwietniu 2020 roku handlarz bronią miał dostarczyć 1241 respiratorów. Resort natychmiast przelał na konta niewielkiej firmy E&K, specjalizującej się w obrocie bronią oraz organizacją transportów z trudno dostępnych regionów świata, zaliczkę w kwocie 35 milionów euro (około 160 milionów złotych). Do RARS (wówczas jeszcze Agencji Rezerw Materiaowych) trafiło jedynie 200 z tych respiratorów.
W sumie, jak pokazują dane z ewidencji zakupów Ministerstwa Zdrowia, na zakupy sprzętu i rozmaite usługi związane ze zwalczaniem pandemii Ministerstwo Zdrowia zawarło ponad 100 umów na prawie 1,1 mld zł. Ostatecznie Andrzej Izdebski, właściciel E&K, nie wywiązał się z umowy: nie dostarczył tysiąca respiratorów, nie rozliczył się z niemal 50 milionów złotych. Na tę sumę składają się niezwrócone zaliczki, kary umowne i odsetki. Respiratory m.in. nie miały ważnych przeglądów i gwarancji, a wiele było po prostu niekompletnych. Co więcej, jak wynika z raportów Najwyższej Izby Kontroli, resort zdrowia przepłacał za respiratory przynajmniej dwukrotnie. Inspektorzy odkryli, że w tym samym czasie urządzenia były dostępne taniej u legalnych przedstawicieli producentów.
Także wiosną 2020 roku do Polski trafiło około 80 ton sprzętu medycznego z Chin, w tym siedem milionów maseczek. "Gazeta Wyborcza" pod koniec kwietnia 2020 roku podała, że "maseczki te nie mają żadnych certyfikatów jakości i dla służby zdrowia są bezużyteczne". Michał K., pytany w grudniu 2020 roku o tę sprawę w "Faktach po Faktach" w TVN24, odpowiadał następująco: - Cały sprzęt, który wydawała Agencja Rezerw Materiałowych, był wielokrotnie weryfikowany i na poziomie dokumentów, które były dostarczane, i na poziomie parametrów jakościowych.
Bodnar: chodzi o to, aby przy okazji zakupów nie oszukiwać
O zakupach dokonywanych w czasie pandemii mówił też w programie "Jeden na jeden" w TVN24 minister sprawiedliwości i prokurator generalny, Adam Bodnar.
- Nikt nie przeczy, że sytuacja pandemii była wyjątkowa, że wymagała szczególnych, nietypowych form zaangażowania władz publicznych, że wszyscy w zasadzie stawali na baczność, jeżeli chodzi o to, w jaki sposób reagować na sytuację pandemiczną. Natomiast to oznacza jednocześnie, żeby przy tej okazji nie oszukiwać, żeby przy tej okazji nie dokonywać wyprowadzania majątku publicznego. A do tego sprowadzają się te zarzuty dotyczące agregatów (prądotwórczych - red.) - powiedział Bodnar.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, Onet, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Aleksandra Kossowska / Forum