Informacje o powiązaniach Karola Nawrockiego, kandydata PiS na prezydenta, z bandytą, kibolem i neonazistą Olgierdem L. są jednym z głównych elementów głośnego "raportu", który w ostatnim czasie obiegł media. O tym, kim jest Olgierd L., oraz o jego związkach między innymi z czołowymi politykami PiS i Nawrockim opowiedzieli już pięć lat temu dziennikarze "Superwizjera" Bertold Kittel i Anna Sobolewska. Przypominamy, co wtedy ustalili.
W ostatnim czasie do mediów wyciekło anonimowe opracowanie dotyczące zagrożeń wizerunkowych związanych z Karolem Nawrockim, który został kandydatem PiS na prezydenta. Dokument miał trafić do działaczy PiS jeszcze przed oficjalnym udzieleniem przez partię poparcia prezesowi IPN w wyborach.
CZYTAJ WIĘCEJ: Raport o "niebezpiecznych związkach" Nawrockiego. "Rozpoczynamy wielowątkową kontrolę"
W opracowaniu pojawia się ostrzeżenie, że jedną z "głównych postaci narracji o uwikłaniach Nawrockiego" może stać się Olgierd L. - "gangster skazywany m.in. za sutenerstwo i brutalne pobicia, jeden z najbardziej znanych swego czasu polskich neonazistów, a obecnie członek gangów motocyklowych".
"Karol Nawrocki zna się z Olgierdem L., Grzegorzem H. oraz innymi neonazistami i bardzo brutalnymi przestępcami z Gdańska. Doskonale orientuje się, jaka jest ich przeszłość i poglądy. Tak samo jest w przypadku 'Wielkiego Bu;, sutenera występującego w walkach freaków czy z promowanym przez Nawrockiego, a możliwym do powiązania ze światem przestępczym i neonazistami trenerem boksu Maciejem B. O tym, że Nawrocki mija się z prawdą, zaprzeczając niewygodnym znajomościom lub sprowadzając je do "przypadkowych zdjęć" czy spotkań, wie co najmniej 200-300 osób z ich zazębiających się kręgów towarzyskich".
Nawrocki podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Chełmie (Lubelskie) nazwał opracowanie "głęboką manipulacją", która jest połączeniem "prawd, półprawd i zupełnych kłamstw". Zastrzegł, że są w nim wymienione zarówno osoby, których nigdy nie widział, jak i takie, które zna lub spotykał m.in. w salach bokserskich, na stadionie piłkarskim i angażując się w proces resocjalizacji jako pracownik IPN w więzieniach.
"Kibol, naziol, bandyta". Reportaż o Olgierdzie L.
Autorzy opracowania zawarli w nim między innymi krótkie omówienie materiału "Superwizjera" z 2019 roku. To reportaż pt. "Kibol, naziol, bandyta". Bertold Kittel i Anna Sobolewska opowiedzieli w nim tym, kim jest Olgierd L. i o jego powiązaniach.
Olgierd L. był jednym z przywódców klubu motocyklowego o nazwie Bad Company, który tworzyli między innymi recydywiści i neonaziści. To organizacja zajmująca się sutenerstwem, handlem narkotykami i wymuszaniem haraczy.
"Sam Olgierd L. wiele lat spędził w areszcie i więzieniu, między innymi za pobicia, sutenerstwo i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Jest tak dumny ze swojej pozycji w świecie przestępczym, że na krążącym w sieci teledysku występuje z naszywką oznaczającą wielokrotną recydywę" - donosili pięć lat temu reporterzy "Superwizjera".
Były gdański policjant, chcący zachować anonimowość, powiedział w reportażu, że Olgierd L. to wyjątkowo niebezpieczny i brutalny przestępca. - Posłuszeństwo wymusza, używając maczet i tasaków. Kiedy jego ludzie kogoś dopadali, zwykle ten ktoś kończył w szpitalu albo w śpiączce - mówił były funkcjonariusz. - Podejrzewaliśmy, że nawet siedząc w areszcie, zdołał kierować swoimi ludźmi - dodał.
Na przełomie wieków Olgierd L. był neonazistowskim skinem i pseudokibicem Lechii Gdańsk, odpowiedzialnym za pobicia studentów. Za jeden z takich napadów trafił na kilka lat do więzienia. Po wyjściu na wolność w 2006 roku Olgierd L. przyłączył się do jednej z gdańskich grup przestępczych, zajmujących się głównie sutenerstwem, ale także wyłudzaniem kredytów i wymuszeniami. Szybko został jej przywódcą.
Według byłego członka gangu - z którym rozmawiali dziennikarze - grupa zajmowała się pobiciami na zlecenie, podpalaniem aut, napadami, sutenerstwem, narkotykami, wymuszeniami i haraczami. Głównym źródłem dochodów grupy były "domówki", czyli pracujące w wynajmowanych mieszkaniach prostytutki. W 2008 roku Olgierd L. był już znanym w Trójmieście przywódcą gangu.
CZYTAJ TEŻ: Sąd oddalił powództwo przeciw dziennikarzom "Superwizjera" za reportaż "Kibol, naziol, bandyta"
Reporterzy "Superwizjera" dotarli do unikatowego dokumentu - notatki służbowej pododdziału antyterrorystycznego z opisem zatrzymania bandyty. Policjanci podkreślają w niej, że Olgierd L. jest szczególnie niebezpiecznym, zdeterminowanym przestępcą, kierującym grupą przestępczą i posiada przy sobie broń palną, z którą dokonywał napadów.
Jak donosili dziennikarze, Olgierd L. piął się także w hierarchii polskich neonazistów. Otaczał się członkami organizacji Blood and Honor, której nazwa wywodzi się do motta nazistowskiej młodzieżówki Hitlerjugend - "Blut und Ehre", czyli "krew i honor". Olgierd L. nie ukrywa swoich radykalnych poglądów. - Hajlował wielokrotnie i mówił otwarcie, że jest rasistą. Mówił o Hitlerze, fascynował się tym, czytał książki - przyznał w reportażu "Superwizjera" były członek grupy Olgierda. - Zażyczył sobie, aby przesłać mu "Mein Kampf" do więzienia. W więzieniu się chwali, że ma taką książkę, że ją czyta i nigdy nie ukrywał swoich zainteresowań Hitlerem, nazistami. Zawsze mówił: "czysta, aryjska, biała krew" - dodał jego dawny kompan.
Spotkania z politykami PiS i działaczami Ruchu Narodowego
Według Kittela i Sobolewskiej Olgierd L. szukał kontaktów z politykami. Jak ustalili, w 2016 roku w budynku Sejmu uczestniczył w spotkaniu z prezesem Ruchu Narodowego, posłem Robertem Winnickim, obecnie członkiem Konfederacji.
Były policjant z Gdańska zauważył, że "liderzy grupy: Dariusz S oraz Olgierd L. starają się docierać do osób z różnych środowisk". - Sportowców, środowisk kombatanckich, działaczy politycznych - wyliczał.
W reportażu "Superwizjera" opisano m.in. jedno ze spotkań w Muzeum II Wojny Światowej, którym kierował wtedy Nawrocki.
Na zdjęciu z tego spotkania widać Olgierda L. i siedzącego obok Milana I., człowieka z jego najbliższego otoczenia, który wspólnie z Nawrockim organizował imprezy patriotyczne ze środowiskiem kibiców Lechii Gdańsk.
Nawrocki zapytany wtedy przez dziennikarzy o Olgierda L., stwierdził, że "nic mu nie mówi to nazwisko". Później, już po emisji reportażu, Nawrocki wydał oświadczenie, w którym napisał, że "łączenie go z jakimikolwiek hasłami czy ideami neonazistowskimi, które publicznie od lat potępia oraz grupami przestępczymi jest nie tylko kłamstwem, ale także wielką niegodziwością".
Dodał, że nie zamierza brać odpowiedzialności za "indywidualne historie osób, które jako osoba publiczna" spotykał "w różnych miejscach, w tym również na wydarzeniach otwartych dla szerokiego grona odbiorców", które organizował.
Dokumentując działalność Olgierda L. i jego ludzi, reporterzy "Superwizjera" dotarli też do pochodzącego z 2017 roku nagrania, na którym zarejestrowano spotkanie przestępców z urzędującą wtedy premier Beatą Szydło, ówczesnym ministrem obrony Antonim Macierewiczem i ówczesnym ministrem środowiska Janem Szyszką.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN