Co piąty budynek wymaga poważnego remontu albo w ogóle nie nadaje się do używania. Połowa pojazdów starsza niż 15 lat, a wiele starszych niż 20 - to niektóre z wniosków NIK po przyjrzeniu się sytuacji w garnizonach wojskowych. Choć problemów jest wiele, to ogóle sytuacja ma nie być tragiczna i są nadzieje, że się poprawi.
Opublikowany właśnie raport NIK opiera się na wynikach kontroli przeprowadzonych w latach 2014-2016. Skontrolowano 12 wybranych garnizonów rozrzuconych po całej Polsce. Skoncentrowano się na tych, które są w czasie pokoju tylko częściowo obsadzone żołnierzami i mają niski priorytet.
Sprawdzano nie ich gotowość bojową czy specjalistyczny sprzęt służący do walki, ale tak zwane zaplecze logistyczne. Czyli stan budynków, ciężarówek i samochodów, ilość różnego rodzaju wyposażenia czy ochrony. To szara codzienność wojska.
Nie jest źle, ale część budynków się sypie
I tak, oceniając stan budynków w garnizonach, NIK stwierdza, iż co piąty wymaga poważnego remontu albo w ogóle nie jest wykorzystywany ze względu na fatalny stan. 30 procent wszystkich wymagało mniejszych remontów, a 50 procent - drobnych napraw bieżących.
Najgorszą sytuację inspektorzy mieli zastać w Brzegu. Stacjonuje tam 1. Pułk Saperów im. Tadeusza Kościuszki. To jeden z tak zwanych "zapomnianych garnizonów", czyli takich, gdzie czas się zatrzymał i od końca PRL nie poczyniono istotnych inwestycji, zarówno w budynki, jak i sprzęt. W garnizonie na 151 obiektów pokazanych inspektorom, aż 41 było w złym stanie technicznym i zostało wyłączonych z użytkowania. Oznaczało to, że nie można było korzystać z 205 stanowisk garażowych.
Inspektorzy stwierdzili też, że w 10 na 12 skontrolowanych garnizonów nie było czynnych strzelnic. Oznaczało to, że żołnierze na treningi z użyciem broni palnej musieli być wożeni do innych garnizonów, co generowało koszty. Dziesięć garnizonów oznacza połowę wszystkich.
Dodatkowo stwierdzono, że w jednostce spadochronowej brakowało specjalnej wieży do ćwiczenia skoków bez użycia samolotu, w jednostce zmechanizowanej brakowało odpowiedniej strzelnicy dla czołgów i transporterów opancerzonych, a w innej nie było magazynu na wymagający specjalnej kontroli sprzęt kryptograficzny, przez co trzeba było go trzymać w innym garnizonie. Jeżdżenie do niego i po niego miało kosztować na przestrzeni kilku lat około 150 tysięcy złotych.
Skontrolowano też stan poligonów. Z raportu wynika, że w większości tamtejsze budynki nadają się do użycia. 48 procent wymaga drobnych zabiegów konserwatorskich, 38 procent remontów a 14 procent nie nadaje się do użycia lub od lat nie jest wykorzystywane i nie zdecydowano, co z nimi zrobić. Niektóre mają stać opuszczone od czasów PRL.
W cywilu mogłyby być rejestracje zabytkowe
Przyglądając się stanowi wyposażenia w garnizonach, inspektorzy stwierdzili, że tylko w dwóch był cały sprzęt, który tam powinien być zgodnie z normami (tzw. etatem).
- Jednocześnie duża część była przestarzała i także ze względu na wieloletnią eksploatację nie dawała pewności zachowania pełnej sprawności. Znaczącym problemem jest także duża różnorodność posiadanego przez wojsko sprzętu - stwierdza NIK.
Wielokrotnie miano odkryć sprzęt, który formalnie nie powinien już być używany ze względu na wyczerpanie tak zwanego resursu, ale pomimo tego nadal był eksploatowany wbrew przepisom.
Istotna część różnych samochodów i ciężarówek wykorzystywanych do transportu miała ponad 20 lat. W ekstremalnych przypadkach natrafiano na pojazdy 40-letnie.
NIK stwierdza, że podejmowane przez MON działania na rzecz odmłodzenia floty pojazdów są za wolne. Zakupy nie pozwalały na zastępowanie wycofywanego sprzętu nowym w odpowiednich ilościach. Plany zakładają osiągnięcie pożądanego stanu docelowego dopiero w 2026 roku, co w ocenie Izby jest "zbyt odległe".
Dziurawa ochrona
NIK przebadał też jakość ochrony garnizonów. Stwierdzono między innymi, że ogrodzenia w większości przypadków nie spełniają przewidzianych przepisami norm. Przeważnie są za niskie.
Podważono też słuszność powierzania ochrony jednostek wojskowych cywilnym firmom ochroniarskim. Kiedyś robili to sami żołnierze, jednak od czasu zlikwidowania poboru i przejścia wojska na formę zawodową, wynajmowani są do tego cywile, aby wojskowi mogli się poświęcić szkoleniu, a nie staniu na bramie czy chodzeniu wzdłuż płotu.
NIK stwierdza jednak, że jakość usług ochroniarskich pozostawia dużo do życzenia. Stwierdzono między innymi: brak pracowników na posterunku, wykonywanie zadań ochronnych w stanie nietrzeźwości, brak reakcji grupy interwencyjnej na wezwanie, opóźnienia w czasie przyjazdu grupy interwencyjnej, realizację ochrony przez pracowników bez odpowiednich upoważnień dopuszczających do informacji niejawnych i bez odpowiednich zaświadczeń o przeszkoleniu z ochrony informacji niejawnych.
Izba sugeruje więc ograniczenie korzystania z cywilnych firm na rzecz Oddziałów Wart Cywilnych. To też cywilni wartownicy, ale zatrudnieni przez MON, co w teorii pozwala lepiej kontrolować jakość ich pracy.
Nie jest tragicznie i jest nadzieja
Ogólnie rzecz biorąc, raport NIK nie odkrywa niczego, o czym osoby interesujące się sytuacją polskiego wojska by nie wiedziały. Dekady zaniedbań po upadku PRL doprowadziły do tego, że infrastruktura oraz sprzęt polskiego wojska mocno się zestarzały, a ze względu na zbyt skromne finansowanie nie było go jak zastąpić w odpowiednich ilościach. W tym kontekście 40-letnie ciężarówki to nie takie wielkie zmartwienie, kiedy weźmie się pod uwagę fakt, że podstawowe wozy opancerzone polskiego wojska - BWP-1, to archaiczne zabytki z lat 70.
Choć teraz pieniędzy jest więcej niż choćby dekadę temu, to nawarstwionych przez lata braków nie sposób naprawić w krótkim czasie. Zwłaszcza że procedury zakupu nowego sprzętu ciągną się latami i MON często zmienia zdanie oraz plany.
NIK stwierdza ogólnie, że stan wyposażenia większości jednostek wojskowych umożliwiał im realizację zadań. - Choć nie w pełni odpowiadał obowiązującym normatywom - zastrzega Izba.
- NIK zauważa, że w ostatnich latach systematycznie maleje rozdźwięk pomiędzy potrzebami materialnymi wojska i możliwościami ich zaspokajania – nakłady na obronność w aspektach objętych niniejszą kontrolą wzrastały w całym kontrolowanym okresie, co dawało wzrost stopnia zaspokojenia oczekiwań armii - stwierdzono w raporcie.
W skrócie: sytuacja się poprawia, ale nadal zostało dużo pracy.
Autor: Maciej Kucharczyk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: 1. Pułk Saperów