Czterech zabitych i 19 rannych - to skutek wybuchu metanu w kopalni "Borynia" w Jastrzębiu Zdroju. W stanie ciężkim jest pięciu górników. Mają rozległe oparzenia, także dróg oddechowych. Komisja zbada przyczyny tragedii.
19 rannych, 4 zabitych
W wybuchu ucierpiało 23 górników, którzy pracowali 900 metrów pod ziemią. Trzy osoby poniosły śmierć na miejscu, czwarty górnik zmarł podczas transportowania na powierzchnię. Poszkodowani mają obrażenia różnego rodzaju - od potłuczeń do rozległych oparzeń.
Dziewiętnastu trafiło już do szpitali. Najciężej poszkodowani przebywają w placówce w Siemianowicach Śląskich: jeden w stanie krytycznym na intensywnej terapii, dwóch na oddziale leczenia oparzeń. Mają rozległe oparzenia, także dróg oddechowych. Rodziny nie życzą sobie, by podawać szczegółowe informacje o stanie zdrowia górników.
Ma do nich dołączyć kolejna dwójka rannych ze szpitala w Jastrzębiu Zdroju. W tej placówce przebywa obecnie w sumie 16 górników. Większość - na ortopedii, dwóch na intensywnej terapii. Stan jednego z nich jest bardzo ciężki.
Mariusz Nowak z Centrum Oparzeń: trafi do nas kolejnych dwóch górników
"Nie było żadnych sygnałów
- Nie było żadnych sygnałów, że może nastąpić wybuch. Przyczyny wyjaśni komisja powołana przez Wyższy Urząd Górniczy - powiedział prezes kopalni Jarosław Zagórowski. Zaznaczył, że bezpośrednio po wybuchu wszystkie odczyty dotyczące metanu były stabilne, dlatego ustalenie przyczyn tragedii będzie dużym wyzwaniem dla komisji.
Metan wybuchł o godzinie 22:38 w środę w miejscu, w którym od godziny 18:00 nie wydobywano już węgla, lecz prowadzono prace remontowe. Dlatego jako przyczynę eksplozji wyklucza się pracę kombajnu i użycie środków strzałowych - mówił w TVN24 prezes Zagórowski.
Litwa: stan trzech górników jest ciężki
Więcej szczegółów zdradził Piotr Litwa, wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego. - Wypadek miał miejsce w rejonie ściany o trzeciej kategorii zagrożenia metanowego. Na zmianie prowadzono wówczas operacje konserwacyjne, nie wydobywcze - stwierdził. - Będziemy prowadzić monitoring zagrożeń. Gdy upewnimy się, że wejście jest bezpieczne, przeprowadzimy oględziny miejsca zdarzenia - dodał.
Akcja ratownicza
Akcja ratownicza rozpoczęła się natychmiast, jak tylko pojawiły się informacje o wybuchu. - W każdej kopalni węgla kamiennego, o każdym czasie kiedy pracują tam górnicy, pod ziemia zatrudnione są dwa zastępy, każdy po 5 osób, ratowników, którzy ta prace zabezpieczają. W krótkim czasie na kopalni kierownik akcji dysponował 10 zastępami ratowniczymi, teraz pracuje ich 16 - relacjonował Jan Syty z Centralnej Stacji Ratownictwa.
Syty: ratownicy zareagowali natychmiast
Jak dodał, obecnie warunki na dole są normalne: temperatura wynosi około 30 stopni, wilgotność do 90 procent. Jednak w powietrzu wciąż unoszą się gazy toksyczne, dlatego ratownicy pracują w maskach. Strefa zagrożenia jest oddzielona od reszty kopalni. O szóstej rano wznowiono prace na pozostałych ścianach. Około południa zbierze się komisja Wyższego Urzędu Górniczego i podjęta decyzja kiedy eksperci zjadą pod ziemię.
Kopalnia trzeciej kategorii
Jastrzębska kopalnia jest zaliczana do trzeciej kategorii zagrożenia metanowego w czterostopniowej skali. Oznacza to, że zagrożenie związane z wydobywającym się podczas pracy metanem jest bardzo duże.
Jak powiedział prezes jastrzębskiej spółki, wszystkie działania w kopalni Borynia wykonuje się tak, jak robi się to w kopalniach czwartego stopnia. – Wszystkie kopalnie w Jastrzębskiej Spółki Węglowej są kopalniami wysokometanowymi – dodał Zagórowski.
Komisja zbada okoliczności wypadku
Jerzy Markowski, ekspert ds. górnictwa: Mam nadzieję, że zawiniła natura, a nie człowiek
- Mam nadzieję, że w tym przypadku zawiniła natura, a nie człowiek. Ale w tej chwili trudno mi to przesądzać - powiedział w TVN24 Jerzy Markowski, ekspert ds. górnictwa.
Okoliczności wypadku będzie wyjaśniać prokuratura i komisja powołana przez prezesa WUG. Jej pierwsze posiedzenie odbędzie się w poniedziałek. Jeszcze w czwartek zbierze się zespół ekspertów z "Boryni". Specjaliści zastanowią się czy i kiedy w miejscu tragedii będzie można bezpiecznie przeprowadzić wizję lokalną.
Był to kolejny w tym roku tragiczny wypadek w kopalniach węgla, którego przyczyną był metan. 13 stycznia w pożarze i wybuchu tego gazu w kopalni "Mysłowice-Wesoła" zginął 27-letni górnik. Inny poszkodowany w tym wypadku pracownik zmarł po kilku dniach w szpitalu. Miał 49 lat.
W całym ubiegłym roku w polskich kopalniach węgla kamiennego zginęło 15 górników. W ubiegłym roku WUG odnotował w górnictwie węgla kamiennego w sumie ponad 2500 wypadków; 18 z nich zakwalifikował jako ciężkie.
Źródło: PAP, IAR, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot: PAP