Wójt gminy i obrońcy zwierząt odebrali w poniedziałek ze schroniska w Radysach w województwie warmińsko-mazurskim kilkadziesiąt psów, które nie posiadają dokumentacji medycznej. Schronisko - pomimo umowy zawartej z gminą - nie sterylizowało zwierząt i nie zapewniało im odpowiednich warunków. Jak przekazał Dawid Fabjański z Animal Rescue Polska, właściciel mówi, że w schronisku trzyma trzy tysiące psów, ale ich liczba w rzeczywistości może być jeszcze większa.
Wójt gminy Jasieniec zdecydowała, że nie przedłuży umowy ze schroniskiem, bo kontrola wykazała, że są w nim nieprawidłowości. Psy przebywają w boksach w niedozwolonej liczbie i - mimo umowy zawartej z gminą - są niewykastrowane i niewysterylizowane. Umowa wygasła w poniedziałek.
Gmina od lat płaciła osiem tysięcy złotych miesięcznie za utrzymanie zwierząt. Nowa wójt powiedziała "dość" i postanowiła poszukać alternatywy dla schroniska.
W poniedziałek właściciel wydał 37 psów, które jednak nie posiadają dokumentacji medycznej. Na miejsce przyjechała policja, przedstawiciele Animal Rescue Polska, którzy pomagają w odbieraniu psów z schroniska i wójt gminy, Marta Cytryńska.
"Nie mamy dokumentów, które by poświadczyły, że faktycznie te psy były sterylizowane"
- Wezwaliśmy policję, bo udało się uzyskać psy, ale nie mamy dokumentów, które by poświadczyły, że faktycznie te psy były sterylizowane, leczone - przekazał Dawid Fabjański z Animal Rescue Polska.
- Zrobiliśmy ogólne badania, taką obdukcję, na mobilnym punkcie weterynaryjnym z naszym lekarzem. Ale nie wiemy, czy sterylizacja, kastracja, była wykonana. Większość psów nie ma chipów - dodał.
Jak wskazywał - za zabiegi i chipowanie psów płaciła zaś gmina. - Więc w mojej ocenie tutaj doszło do przestępstwa wyłudzenia pieniędzy. Stąd się pojawiła policja, chcemy złożyć tutaj na miejscu zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - stwierdził Fabjański.
"Jeżeli ktoś odmawia przyjęcia wolontariuszy, to znaczy, że ma coś na sumieniu"
Jak mówił działacz Animal Rescue Polska, "chodzą słuchy", że w schronisku przebywa nawet pięć tysięcy psów. - Właściciel nam powiedział, że jest około trzech tysięcy - dodał.
- Poprosiłem właściciela, żeby - jeżeli nie ma sobie nic do zarzucenia - mnie wpuścił i pokazał, jak schronisko wygląda. Odmówił mi i odmówił też przyjęcia wolontariuszy. Jeżeli ktoś odmawia przyjęcia wolontariuszy, którzy tutaj pomagają za darmo, to znaczy, że ma coś na sumieniu - ocenił Fabjański.
Odebrane w poniedziałek psy trafiły do schroniska w Celestynowie.
Autor: ads/adso/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24