Samochód jadący w kolumnie jako ostatni, jedzie dwa razy szybciej od poprzednika i... nie zderza się z nim. Choć to niezgodne z prawami fizyki, takie właśnie wyniki prezentuje laserowy miernik prędkości Ultra Lyte. Sęk w tym, że takich urządzeń używa polska drogówka. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Serię testów z wykorzystaniem kontrowersyjnego radaru przeprowadził reporter TVN24 Mateusz Wróbel.
Ultra Lyte wykonuje pomiary za pomocą lasera - policjant celuje urządzeniem w przejeżdżający pojazd i wówczas od razu na ekranie wyświetla się prędkość, z jaką porusza się dany obiekt.
Kłopot jednak w tym, że nie zawsze jest to rzeczywista prędkość. Tak było w przypadku kilku naszych testów z użyciem tego urządzenia.
Wbrew logice i prawom fizyki
W jednym z nich samochód jadący 40 km/h - co zarejestrowała kamera - wg Ultra Lyte jechał 79 km/h, czyli blisko dwa razy szybciej.
Jeszcze bardziej interesujące wyniki pokazała próba z udziałem kolumny samochodów. Wtedy według urządzenia pojazd jadący w tej kolumnie jako ostatni, jechał dwa razy szybciej, niż poprzedzający go inny samochód, odległy o zaledwie 2 metry. Gdyby tak było, pojazdy musiałyby się gwałtownie zderzyć.
Mimo tych powtarzających się nieprawidłowości, policja zapewnia, że urządzenie wyłapuje błędy pomiaru. - Wierzmy w profesjonalizm, uczciwość policjantów ruchu drogowego - apelował mł insp. Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji.
Nie tylko brak precyzji
Kiedy jednak urządzenie zawyży pomiar, kierowca musi policjantowi wierzyć na słowo, a jeśli się z nim nie zgadza - to właśnie on musi udowodnić, że jechał z przepisami. W przeciwnym razie otrzyma wysoki mandat.
Okazuje się, że brak precyzji to nie jedyny zarzut pod adresem tego urządzenia. Ultra Lyte nie spełnia bowiem także wymagań, jakie stawiają przed nim przepisy rozporządzenia Ministra Gospodarki z 9 listopada 2007 r. O jaki warunek chodzi?
- Urządzenie nie pozwala na jednoznaczną identyfikację pojazdu - tłumaczy Tomasz Motyliński z inicjatywy "Nielegalne radary do kosza". Policja broni się jednak i w tym przypadku, twierdząc, że wspomniany przepis jest skierowany do funkcjonariusza wykorzystującego urządzenie.
Taki tok rozumowania zakwestionował już jednak sąd w Zamościu, który prawomocnym wyrokiem uniewinnił jednego z kierowców właśnie ze względu na fakt, że Ultra Lyte nie identyfikuje pojazdu.
Autor: ts / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24