Wciąż trwa akcja dogaszania nielegalnego składowiska opon w Raciniewie w województwie kujawsko-pomorskim. Ogień pojawił się w piątek wieczorem. Wojewoda zwołał sztab kryzysowy, a służby radzą: pozostańcie w domach.
- To niezwykle trudny pożar na terenie o powierzchni kilkunastu tysięcy metrów kwadratowych. Cały czas płoną opony, wydziela się gęsty dym. Tego typu pożary należą do najtrudniejszych, bowiem w miejscach, w których udaje się opanować ogień, pojawiają się nowe jego zarzewia - powiedział w sobotę rano rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu młodszy brygadier Arkadiusz Piętak. W akcji gaśniczej, którą dowodzi zastępca komendanta wojewódzkiego st. bryg. Robert Wiśniewski, biorą udział zastępy strażaków zawodowych i Ochotniczej Straży Pożarnej z całego województwa.
Piętak przekazał, że specjalistyczny sprzęt wciąż monitoruje zanieczyszczenie powietrza w okolicy. - Nie ma potrzeby ewakuacji mieszkańców, ale profilaktycznie lepiej zostać w domach i zamknąć okna - radzi strażak.
Trudny pożar
Teren jest gęsto zabudowany, obok znajdują się inne zakłady - między innymi dwie stolarnie, stacja benzynowa i zakład produkcji maseczek. Składowisko ma około 1,5 ha.
Pożar jest gaszony wodą i pianą. Na miejsce dowożona jest woda, gdyż naturalne zbiorniki zostały wyczerpane. Strażacy zbudowali magistrale wodne z węży o długości 1,5 kilometra. Sprowadzone zostały cysterny do wody z Bydgoszczy i Włocławka oraz cysterny ze środkiem pianotwórczym z Szubina i województwa pomorskiego, a także kontener z Torunia z dodatkowym sprzętem ochrony układu oddechowego.
Młodszy brygadier Arkadiusz Piętak w piątek wieczorem informował, że na miejsce skierowano 60 zastępów straży pożarnej, a w ich skład weszło około 200 strażaków. - Nie tylko gasimy pożar, ale chronimy także znajdujące się w sąsiedztwie zakłady - mówił.
W sobotę akcja wciąż trwała, choć ogień udało się opanować na tyle, że się nie rozprzestrzenia. Na miejscu było 55 zastępów straży pożarnej, a także wojskowy pojazd gąsienicowy, który spróbuje pomóc w rozgarnięciu tlących się odpadów.
Przedsiębiorca był karany finansowo
Wójt gminy Unisław Jakub Danielewicz powiedział, że składowisko jest nielegalne i od dawna zwracano uwagę na to, iż jest za duże. Dodatkowo składujący opony przedsiębiorca był karany finansowo - otrzymał karę 2,5 miliona złotych. Interweniował także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który nałożył kolejny milion złotych kary.
- Dzwonił do mnie wiceminister klimatu Jacek Ozdoba, który będzie zwracał się w poniedziałek do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, żeby osobiście nadzorował dochodzenie nad przyczynami tego pożaru - podkreślił Danielewicz. Wójt nie przesądził o przyczynie katastrofy, ale przyznał, iż kolejne etapy toczącego się postępowania wobec przedsiębiorcy, który był upominany, zbiegły się w czasie z wybuchem pożaru. - Mam bardzo złe przypuszczenia - powiedział wójt.
Sztab kryzysowy
W sobotę po południu wojewoda kujawsko-pomorski Mikołaj Bogdanowicz w związku z pożarem składowiska opon powołał sztab kryzysowy. - Jest w ciągłym kontakcie w komendantem wojewódzkim PSP, inspekcją ochrony środowiska, policją i wojskiem – poinformował w sobotę doradca wojewody Jarosław Jakubowski.
- Na miejsce akcji udał się wicewojewoda Józef Ramlau, komendant wojewódzki PSP st. bryg. Jacek Kaczmarek, pracownicy Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego, są także specjaliści z WIOŚ i PSP, którzy przy pomocy aparatury badają na bieżąco jakość powietrza - dodał Jakubowski.
Źródło: PAP/TVN24