- Putin to nie jest człowiek żyjący w kategoriach abstrakcyjnych. To jest fachowiec wysokiej klasy - mówił w "Faktach po Faktach" prof. Władysław Bartoszewski. Jego zdaniem rosyjski prezydent "testuje" zachodnich dyplomatów, dlatego Zachód powinien patrzeć z "ogromną czujnością i zaniepokojeniem" na jego ruchy.
Prof. Władysław Bartoszewski przyznał, że dostrzega analogię pomiędzy sytuacją polityczną tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej, a tym, co dzieje się obecnie w Europie.
Jak mówił, tego podobieństwa mogą nie dostrzec Anglicy, Francuzi czy Skandynawowie. Dodał, że tym krajom może zabraknąć odpowiedniej wrażliwości w ocenie ostatnich wydarzeń.
"Putin - fachowiec wysokiej klasy"
Bartoszewski podkreślił, że rosyjski prezydent Władimir Putin, jest "człowiekiem doskonale zorientowanym i jest dobrym znawcą mentalności Europy Zachodniej. Przypomniał, że Putin pracował w "bardzo sprawnym" wywiadzie sowieckim na terenie Niemiec. - To nie jest człowiek żyjący w kategoriach abstrakcyjnych, gdzieś tam wychowany na wschodzie. To jest fachowiec wysokiej klasy - stwierdził. Dodał, że rosyjski prezydent "testuje" zachodnich dyplomatów, ale nie mamy pewności, czy odpowiadają mu oni "wiedzą, wyczuciem, wrażliwością".
Były minister spraw zagranicznych zaznaczył, że Putin jest wychowankiem - "mentalnym i zawodowym" - Związku Sowieckiego, dlatego Zachód powinien brać to pod uwagę i "patrzeć z ogromną czujnością i zaniepokojeniem."
"Polska polityka jest konsekwentna"
Bartoszewski przypomniał, że Polska była pierwszym krajem w Europie, który w 1991 roku za premierostwa Jana Krzysztofa Bieleckiego uznała niepodległość Ukrainy. - To nie jest nasz kaprys. To nam zapamiętano. Ci, którzy mają dobrą pamięć polityczną w Sankt Petersburgu i Moskwie, doskonale o tym wiedzą i pamiętają o tym. Politycy ukraińscy też wiedzą o tym i pamiętają. Różne ich apele, nadzieje, wypowiedzi nie są wzięte z powietrza, tylko są wzięte z realiów polityki polskiej, która jest tu konsekwentna - podkreślił Bartoszewski.
Jak mówił, przyszłość zweryfikuje, czy to, co Unia Europejska, a z nią Polska, chcą zrobić dla Ukrainy, jest wystarczające. - Takie problemy, jak wybijanie się na niepodległość, demokrację i pewną suwerenność duchową, moralną, intelektualną, polityczną - dużego narodu, jakim są Ukraińcy - to nie są problemy, które można zaprogramować, na rok, dwa, trzy. (...) Wszelkie kalkulacje na ten temat są dużo trudniejsze - stwierdził.
"Merkel - rzeczowa i pragmatyczna"
Bartoszewski przyznał, że zapowiadane na przyszły tydzień podpisanie politycznej umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina, to "krok w dobrym kierunku". O podpisaniu tej umowy rozmawiał premier Donald Tusk podczas wizyty Angeli Merkel w Polsce.
Zdaniem Bartoszewskiego, to właśnie niemiecka kanclerz jest obecnie "jednym z najwnikliwszych i najrozumniejszych polityków". Jak mówił, wypowiedzi nawet bardzo utalentowanych i najwybitniejszych polityków z Luksemburga, Belgii, Holandii czy Danii, mogą być lekceważone, w przeciwieństwie do wypowiedzi Merkel.
- Ona nie zdziała cudu, jest aż do bólu rzeczowa i pragmatyczna, co chyba jest normalne u odpowiedzialnych polityków. Jest wolna od złudzeń - powiedział.
Spójny głos i wola działania
Bartoszewski podkreślił, że kluczowe jest, by trzy głosy: niemiecki, francuski oraz polski, były jak najbardziej spójne i, by oprócz słów, miały wolę działania. - Najważniejszą sprawą jest przekonanie do potrzeby działania mądrego, zdecydowanego, skutecznego - podkreślił.
Bartoszewski odniósł się także do postawy Amerykanów w związku z kryzysem krymskim. Jak mówił, nie chodzi o to, ile samolotów, czy ilu żołnierzy Amerykanie wyślą na ćwiczenia do Polski, ale "chodzi o metodę myślenia". - O akcent, że to jest granica - jak się mówiło kiedyś - wolnego świata - tłumaczył.
Podkreślił, że możemy liczyć na "stałe zrozumienie racji stanu Ameryki i Polski." To zasługa m.in. prof. Zbigniewa Brzezińskiego, który - jak mówił - jest politykiem z najwyższej półki.
Bartoszewski przyznał także, że patrząc na Majdan przypomina mu się Powstanie Warszawskie. Jak mówił, podobny jest entuzjazm "ofiarnych ludzi, którzy chcą coś robić". Wskazał, im także chodzi o wolność, suwerenność, a przede wszystkim godność.
Jego zdaniem, Rosja pokaże swoją "autentyczność, i wielkość", gdy zrezygnuje z ciemiężenia innych narodów.
"Nie można zmarnować miejsc w PE"
Prof. Władysław Bartoszewski odniósł się także do eurowyborów, które odbędą się 25 maja. Przyznał, że obawia się, iż Polacy nie docenią ich wagi. Dodał także, że niepokoi go "lekkomyślność" przy dobieraniu kandydatów do Parlamentu Europejskiego.
- Słyszę, że wysuwa się na kandydatów gwiazdy filmowe czy gwiazdeczki, sportowców. To bardzo miłe, tylko mamy 51 miejsc, każde miejsce zmarnowane. Co ma do powiedzenia ktoś, kto jest geniuszem kopania w piłkę? - pytał.
Autor: db/tr/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24