Przypadek bliźniąt był bardzo rzadki. "Na świecie opisano ich około dziesięciu"

Bliźnięta przyszły na świat 30 grudnia
Bliźnięta przyszły na świat 30 grudnia
Źródło: tvn24

- Lekarze do chwili porodu nie wiedzieli, czy zrośnięte bliźnięta będą miały jakieś wspólne narządy - mówiła we "Wstajesz i wiesz" dr Dorota Bomba-Opoń, ginekolog, która asystowała przy porodzie syjamskich bliźniąt, które przyszły na świat w czwartek w Warszawie. Jak mówiła, było to duże wyzwanie dla lekarzy.

Ginekolog dr Dorota Bomba-Opoń, wyjaśniła, że mama chłopców trafiła pod opiekę lekarzy z Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego dopiero w drugiej połowie ciąży.

Lekarzom trudno było zdiagnozować wadę u dzieci, które były w dwóch workach owodniowych. Jak mówiła ginekolog, przypadek chłopców był bardzo rzadki, bo dwa worki owodniowe najczęściej wykluczają możliwość zrośnięcia. Na świecie opisano ok. 10 takich przypadków. - Większość to były dzieci, które nie urodziły się żywe - powiedziała.

"Duże wyzwanie"

Ginekolog podkreśliła, że cesarskie cięcie było dużym wyzwaniem dla lekarzy. - To było bardzo trudne, bo te dzieci trzeba było jednocześnie wydobyć w worku owodniowym - wyjaśniła.

Lekarze do chwili porodu nie byli pewni, czy zrośnięte bliźnięta będą miały jakieś wspólne narządy, czy jedynie okażą się być połączone, co zdarza się w ciążach dwuowodniowych. Wcześniej, mimo badań, nie można było tego jednoznacznie stwierdzić. Lekarze wiedzieli jedynie, że dzieci mają wadę powłok i że ich jelita są na zewnątrz. Poród przebiegł jednak bez zakłóceń.

Dzieci zostały rozdzielone tego samego dnia, którego przyszły na świat. Zabieg trwał kilka godzin. W skład zespołu operującego wchodziło ośmiu chirurgów. Operacja zakończyła się pomyślnie, a maluchy czują się dobrze.

"Podkreślała, że w nas wierzy"

Dr Dorota Bomba-Opoń przyznała, ze gratulacje należą się mamie chłopców za jej wiarę i wytrwałość.

- To jest wspaniała kobieta. Jestem wdzięczna za jej pozytywne nastawienie. Często spotykamy się z niewiarą w nasze możliwości. Często pacjentki szukają pomocy na całym świecie nie zdając sobie sprawy, że czasami nawet lepszą mogą uzyskać w Polsce - mówiła i dodała, że matka chłopców nie miała takich wątpliwości. - Ona zawsze podkreślała, że w nas wierzy, ufa i zdaje sobie sprawę z problemów, jakie mogą istnieć, ale bardzo nas wspierała - zaznaczyła.

Autor: db/kka / Źródło: tvn24

Czytaj także: