Dramat niespełna 10-letniej Ani z Kielc. Osiem lat po przygarnięciu rodzice zastępczy oddali ją, bo - jak mówią - nie radzą sobie z jej wychowaniem. Teraz kielecki ośrodek adopcyjny szuka dla dziecka nowych opiekunów.
Tuż po urodzeniu matka porzuciła ją i wyjechała za granicę, pozbawiając dziecko szans na adopcję. Do rodziny zastępczej Ania trafiła, gdy miała 1,5 roku.
Po latach okazało się, że - jak argumentowali opiekunowie - ma "trudny charakter" i "nie akceptuje naturalnych dzieci" przybranych rodziców. Dyrektorce Publicznego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Kielcach, Beacie Rogowskiej tłumaczyli, że po narodzinach ich drugiego dziecka Ania źle się uczyła, stwarzała zagrożenie i dokuczała rodzeństwu. Rogowska - jak zapewnia - przekonywała tę rodzinę do wspólnej terapii, ale opiekunowie skierowali Anię do szpitala psychiatrycznego i zostawili ją tam z zamiarem, by nigdy jej już nie odebrać. - Potraktowali ją jak małego pieska ze schroniska. Jak małe, to jest fajne, a później jak coś nie tak, to się pozbywają - oburza się dyrektorka ośrodka.
Dziennikarz "Gazety Wyborczej", która jako pierwsza opisała tę sprawę, odwiedził tę rodzinę, by móc poznać racje niedawnych opiekunów Ani. - Kierowaliśmy się opinią lekarzy i dobrem dwójki naszych własnych dzieci. Ja chyba w ogóle nie chcę się wypowiadać - stwierdziła kobieta przez uchylone drzwi.
"Mama? Byleby kochała"
Chociaż Ania nikogo nie obwinia o tę sytuację, to jednak tęskni. Jak przyznaje jej obecna opiekunka z ośrodka adopcyjnego, dziewczynka w zabawie nadaje lalkom imiona członków tej rodziny.
Na pytanie, jaka jest jej wymarzona rodzina, odpowiada krótko: - Żeby kochała.
"Ślad na całe życie"
Obecna tymczasowa opiekunka Ani, Joanna Bednarczyk tłumaczy, że "żadne dziecko nie jest chodzącym złem". - A trzeba pamiętać, że jest to dziecko zranione, zostawione, więc ciężko jej bardzo zaufać nowym osobom, szczególnie dorosłym - mówi. Wyjaśnia też, że w takiej sytuacji dzieci zazwyczaj mają opór przed dorosłymi.
Trzeba pamiętać, że jest to dziecko zranione, zostawione, więc ciężko jej bardzo zaufać nowym osobom, szczególnie dorosłym. Anna Bednarczyk
W opinii psycholog Magdaleny Delipacy, sytuacja ta odciśnie ślad na psychice Ani. - Ślad zdecydowanie wielki, i niewątpliwie taki, który będzie miał znaczenie w jej całym życiu. Jest to forma porzucenia - komentuje psycholog.
Bez konsekwencji
Każda rodzina zastępcza ma prawo rozwiązać się z różnych powodów, bez ponoszenia jakichkolwiek konsekwencji.
- Ale jest coś takiego jak własne sumienie, własne podejście do tej sytuacji. Sam fakt, że oni rezygnują z tej rodziny zastępczej - nie możemy nic z tym zrobić - przyznaje dyrektor Rogowska.
Teraz - dzięki nowym przepisom - sytuacja takich rodzin być może wreszcie się zmieni. Właśnie weszła w życie Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, która wprowadza m.in. rodziny pomocowe i koordynatorów pieczy zastępczej.
Źródło: FAKTY TVN, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN