Uwięzieni przez złą windę. Pomogli dziennikarze

Pan Jerzy był uwięziony we własnym domu
Pan Jerzy był uwięziony we własnym domu
Źródło: "Uwaga!" TVN | "Uwaga!" TVN
Przez wadliwą, nienadającą się do użytku windę dla niepełnosprawnych, pan Jerzy był uwięziony we własnym domu przez kilka lat. Wrocławski blok - choć platformę na wózki inwalidzkie miał zamontowaną, nie dało się z niej korzystać. Przed oddaniem budynku nie sprawdził tego projektant, Urząd Dozoru Technicznego ani nawet nadzór budowlany. Pomogła interwencja dziennikarzy.

Cztery lata temu państwo Chudziccy kupili mieszkanie w nowo wybudowanym bloku we Wrocławiu. Celowo wybrali budynek, w którym od nowości zainstalowanie są platformy dla niepełnosprawnych.

- Kupiliśmy to mieszkanie w 2014 roku właśnie ze względu na platformę. Mąż był już po dwóch udarach, ale jeszcze chodził. Myśląc perspektywicznie chcieliśmy mieć pewność, że nie będzie problemów z poruszaniem się, kiedy siądzie na wózek. Stało się tak po dwóch latach - opowiada Teresa Chudzicka, żona pana Jerzego.

Wadliwa winda

Kiedy Jerzy Chudzicki chciał skorzystać z windy, okazało się, że na dole zderza się ze ścianą. Nie da się zjechać z platformy na podłogę. W innym ustawieniu, bokiem - wózek nie mieści się na platformie.Okazało się, że deweloper we wszystkich blokach zamontował platformy w ten sam wadliwy sposób.

Gdzie popełniono błąd? Sama platforma nie jest wadliwa, ale projektant mylnie założył, że da się na nią wjechać z boku.

- Zgłosiłam wadę do wspólnoty, oni z kolei zgłosili to dewelopera. Przyjechał kierownik budowy i pani ze wspólnoty - relacjonuje pani Teresa.

Oboje próbowali przekonać pana Jerzego, że przy odrobinie sprytu i wysiłku, wózek da się ustawić w taki sposób, by wjechał na platformę. - Tak bardzo chcieli nam to udowodnić, że uszkodzili mój wózek - mówi pan Jerzy.

Również innym mieszkańcom nie podoba się, że w innych klatkach schodowych windy zostały zamontowane w wadliwy sposób.

- Mój ojciec jeździ na wózku i kiedy do mnie przyjechał, nie było możliwości, by wjechał platformą - mówi Artur Urbaniak, sąsiad państwa Chudzickich.

Kto winny?

Odpowiedzialności za zaistniałą sytuację nie chce wziąć na siebie deweloper, ani zarządca wspólnoty, który został zobowiązany do zajmowania się budynkiem. - Średnio, co tydzień obiecywano nam, że sprawa zostanie załatwiona, ale nic takiego się nie stało - żali się pani Teresa.

Wady nie zauważono podczas zatwierdzania projektu. Z kolei deweloper nie chce naprawiać platform, bo nie czuje się już odpowiedzialny za windy, które pozytywnie przeszły odbiór techniczny.

- Musielibyśmy zobaczyć w dokumentacji, do jakiego typu wózków stworzona jest ta platforma.

Odebraliśmy urządzenie, bo ono jest zgodne z projektem - mówi Maciej Winkler z Urzędu Dozoru Technicznego.

Okazało się, że ani projektant, ani Urząd Dozoru Technicznego, ani nawet nadzór budowlany nie sprawdzili, czy z windy da się korzystać.

Państwo Chudziccy odsyłani byli od dewelopera do urzędników i z powrotem, do akcji włączył się nadzór budowlany. Ten sam, który podczas odbioru budynku z platformami uznał na podstawie dokumentów, że wszystko jest w porządku. Tym razem inspektor osobiście odwiedził budynek i potwierdził wadliwość urządzenia. W lutym tego roku deweloper poprawił konstrukcję, zburzono ściankę, przy której zatrzymywała się platforma i przesunięto prowadnicę. Jak się okazuje - znowu błędnie.

- Faktycznie poprawiono zjazd, ale wciąż brakowało 10 centymetrów, żeby winda zjeżdżała poprawnie - mówi pani Teresa.

Deweloper poprawił błąd

Zdaniem pana Jerzego i jego małżonki to deweloper powinien zadbać o to, by winda działała poprawnie. Zgłosili wadę jeszcze w trakcie trwania rękojmi na budynek. Przedstawiciel dewelopera, pomimo wielu prób kontaktu, nie chciał z nami rozmawiać przed kamerą.

Po wizycie w siedzibie firmy otrzymaliśmy oświadczenie, w którym firma poinformowała nas, że konstrukcja windy będzie szybko poprawiona. Następnego dnia mieszkańcy przekazali nam informację, że przy platformie pracują robotnicy. Kolejnego dnia, windę pozytywnie zaopiniował Urząd Dozoru Technicznego.

- W końcu jest trochę radości. Siedziałem tylko w oknie i patrzyłem a teraz wreszcie wezmę swój wózek elektryczny i będę jeździł - mówi pan Jerzy.

ZOBACZ CAŁY MATERIAŁ NA STRONIE "UWAGI!" TVN

Autor: Joanna Bukowska / kw / Źródło: UWAGA! TVN

Czytaj także: