"Przepraszam, to nie ten punkt"

Marszałek ma wszystko wyliczone co do minuty
Marszałek ma wszystko wyliczone co do minuty
Źródło: TVN24

Wydawał się lekko znudzony, ale wszystko miał pod kontrolą. Wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński dosłownie usadził na miejsce minister pracy Jolantę Fedak, kiedy ta - zdaniem polityka Lewicy - w nieodpowiednim momencie chciała zabrać głos.

Typowe, dość monotonne obrady Sejmu mogły lekko znużyć prowadzącego je Jerzego Szmajdzińskiego. Ale zaraz po chwili nieuwagi lewicowy kandydat na prezydenta szybko wrócił do formy i... odmówił prawa głosu minister Jolancie Fedak.

Głos będzie, ale o 13.06

Szmajdzińskiego z chwili zamyślenia wyrwał głos sejmowej asystentki: - Pani minister chciałaby zabrać głos - usłyszał marszałek. - Proszę bardzo - odparł uprzejmie, ale zaraz się zreflektował - to nie był ten punkt obrad, w którym Jolanta Fedak mogła wejść na mównicę. - Tu już są żelazne reguły - wytłumaczył swoją odmowę Szmajdziński. - Głos pani minister otrzyma o godzinie trzynastej sześć - dodał już wyraźnie obudzony polityk.

Źródło: tvn24

Czytaj także: