47-latek ze Świdnika został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata za jazdę pod wpływem alkoholu. Na gorącym uczynku został "złapany" po tym, gdy na parkingu przestawił samochód o kilka metrów. Poprosiła go o to policja. Sprawę opisuje "Gazeta Wyborcza".
Do zdarzenia doszło 15 grudnia ubiegłego roku. Mężczyzna wieczorem, jak mówi, wypił trzy półlitrowe butelki piwa, niedługo później poszedł spać.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", o godz 22. do mieszkania 47-latka zapukał policjant i poprosił go o przestawienie samochodu na parkingu. Mężczyzna - jak mówi - czuł się trzeźwy i cofnął auto o "dwa, najwyżej trzy metry".
Gdy 47-latek był w aucie, jeden z policjantów poczuł woń alkoholu. Przebadał mężczyznę, a alkomat pokazało 1,2 promila w wydychanym powietrzu.
Według relacji "GW" mężczyznę natychmiast przewieziono na komendę, zatrzymano mu prawo jazdy, a sprawa trafiła do prokuratury. W efekcie sąd skazał mężczyznę na rok więzienia w zawieszeniu na cztery miesiące. 47-latek, który czuje się niewinny, będzie się odwoływał. Rozprawa w tej sprawie odbędzie się 3 października.
Autor: nsz\mtom / Źródło: "Gazeta Wyborcza"