Wydajemy na psychiatrię proporcjonalnie o połowę mniej niż przeciętnie w krajach UE, tymczasem życia nie da się uratować w połowie - mówi "Rzeczpospolitej" prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego prof. Bartosz Łoza.
Jak zauważa, w Polsce nie ma ani jednego oddziału interwencji kryzysowej czy leczenia depresji, więc ratownicy nie wiedzą gdzie wieźć pacjenta z zagrożeniem samobójczym. - Wszystkim oferujemy, jak w XIX w., oddziały ogólnopsychiatryczne – mówi Łoza, wskazując, że koegzystuje tam pacjentka z depresja, nad którą znęcał się mąż z internowanym właśnie za znęcanie mężczyzną, pacjent z pierwszym epizodem psychozy z terminalnie chorym z otępieniem.
- Trzeba co najmniej pokolenia, by wyjść z tej zapaści – ocenia szef PTP.
Jak jednak wskazuje, już dziś zaburzenia psychiczne są obarczone wysoką nadumieralnością. - Pacjent z HIV żyje dłużej niż ten ze schizofrenią, a osoby z ciężkimi zaburzeniami psychicznymi żyją średnio o 15 lat krócej niż statystyczny Polak - wylicza Łoza.
Dodaje, że depresja czy schizofrenia statystycznie przegrywają z rakiem - pacjenci z tymi schorzeniami żyją krócej niż pacjenci z większością nowotworów. - Depresja zbiera większe żniwo - podkreśla.
Autor: MAC/kka / Źródło: Rzeczposplita
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock