Resort zdrowia przygotował zmiany w finansowaniu służby zdrowia, w tym lekarzy rodzinnych i specjalistów. Ma to skrócić kolejki w poradniach - pisze "Rzeczpospolita".
Obecnie lekarze rodzinni - jak przypomina "Rz" - dostają pieniądze wyłącznie za liczbę przypisanych im pacjentów. Nie mają więc dodatkowej motywacji, by przyjmować pacjentów i zlecać im badania, wolą ich odsyłać do specjalistów.
Z kolei specjaliści często żyją ze stałych pacjentów, którzy regularnie wracają po recepty. To właśnie proste wizyty, w opinii resortu zdrowia, generują kolejki.
Dwuczęściowe płace
Według "pakietu kolejkowego", opracowanego przez ministerstwo, płace lekarzy rodzinnych zostaną podzielone na dwie części. Stawka za liczbę przypisanych im pacjentów zostanie obniżona, zaś druga część ich wynagrodzenia będzie zmienna - zależeć będzie od liczby przyjętych pacjentów.
Resort chce też zróżnicować stawki za pacjentów specjalistom. I tak, stali pacjenci, powracający na proste konsultacje czy po recepty, będą gorzej płatni od nowych, których dopiero trzeba zdiagnozować.
Ministerstwo zamierza również wprowadzić zasadę, że część kontraktu, który specjalista ma z NFZ, musi on poświęcić na przyjmowanie nowych pacjentów.
Zmiany mają też objąć zrównanie stawek za badania czy zabiegi wykonywane w szpitalach i gabinetach specjalistów. Obecnie niektóre są lepiej opłacane, gdy wykonuje się je w szpitalach, dlatego część specjalistów woli kierować pacjentów do szpitali.
Ultimatum premiera
Przygotowanie "pakietu kolejkowego" to - jak przypomina "Rz" - konsekwencja ultimatum, jakie w grudniu postawił ministrowi zdrowia Bartoszowi Arłukowiczowi premier Donald Tusk.
Minister zdrowia do wiosny ma czas na przedstawienie konkretnych rozwiązań w sprawie skrócenia kolejek do lekarzy. Jak zastrzegł wtedy Donald Tusk, jeśli Arłukowicz nie da rady, to znajdą się tacy, którzy sobie tym problemem poradzą.
Autor: MAC/kka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24