Biedny czy bogaty, każdy chętny dostanie adwokata z urzędu. Za tę hojność państwa zapłacą podatnicy. Ile? Tego nie wie ani rząd, ani Sejm - pisze piątkowy "Puls Biznesu".
Rzecz dotyczy uchwalonej przez Sejm gruntownej zmiany w procedurze karnej. Zakłada ona przejście do modelu kontradyktoryjnego, czyli takiego, w którym sąd nie ma obowiązku dociekania prawdy i orzeka na podstawie tego, co przedstawią prokuratura i obrona.
Z urzędu
W konsekwencji tego, wkrótce każdy, kto zechce - niezależnie od tego czy biedny, czy bogaty - dostanie z automatu adwokata na koszt państwa. Ile to może kosztować podatników? Jedyna ekspertyza, jaką przedstawił Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, mówi o kwocie 229 mln zł, a oparta została na stawkach adwokackich z 2002 r. Nawet ministerialny ekspert, który przedstawił to wyliczenie, ostrzegł, że jego opinia może być niewiarygodna.
Rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości potwierdził "PB", że to jedyna "analiza finansowa", jaka powstała. - Rzeczywiste wydatki budżetu na obrony z urzędu mogą okazać się wielomiliardowe - powiedział gazecie adwokat, zastrzegający sobie anonimowość.
Autor: mn\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24