Wybory za niecały miesiąc, ale premier Jarosław Kaczyński powołuje coraz to nowych wiceministrów. Od początku sierpnia przyszło ich do rządu już 11 - pisze "Gazeta Wyborcza". Nowi ludzie trafiają do resortu skarbu, MSZ, resortu rolnictwa, rozwoju regionalnego, sportu, gospodarki, edukacji oraz Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.
Gazeta podaje przykład z Ministerstwa Skarbu, gdzie nowym wiceministrem został Krzysztof Tołwiński z PSL Piast. Na początku miał się zająć stoczniami, ale statkach się nie znał, więc dostał producentów mebli, tekstyliów i pekaesy - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
- To skok na kasę - ocenia poseł Zbigniew Chlebowski (PO). Sekretarz stanu zarabia ok. 7 tys. zł brutto, podsekretarz - 1 tys. zł mniej. Jeśli odchodzi ze stanowiska przed upływem trzech miesięcy, dostaje równowartość miesięcznego wynagrodzenia. Po roku pracy ma prawo do dwóch pensji, a jeśli pracuje dłużej - do trzech. - Tołwiński dostał stanowisko, bo PiS chce odebrać wiejskie głosy Samoobronie i PSL w nadchodzących wyborach - komentuje Chlebowski. W zamian za poparcie wsi partia Kaczyńskiego wzięła polityków Piasta na swoje listy wyborcze.
Tołwiński miał przejąć obowiązki odwołanego Sławomira Urbaniaka z Samoobrony. Jeszcze w poniedziałek rzecznik resortu skarbu Paweł Kozyra mówił gazecie, że Tołwiński zajmie się m.in. stoczniami. Wiceprezes PSL Piast chwalił się nawet, że ma pomysł na rozwiązanie konfliktu Stoczni Gdańskiej z Brukselą, która chce zamknąć dwie z trzech pochylni.
Jednak wczoraj wieczorem okazało się, że stocznie będzie nadzorował wiceminister Paweł Szałamacha, który ma pod sobą większość strategicznych spółek, m.in. banki, firmy ubezpieczeniowe, paliwowe, zbrojeniówkę. Tołwińskiemu przypadły pekaesy, narodowe fundusze inwestycyjne, spółki budowlane, tekstylne i producenci mebli.
Resort skarbu nie chce mówić o powodach takiej decyzji. Na pytania nerwowo reagują rozmówcy z PiS. - Nie znał się na stoczniach, to dostał inne zadania - ucina pytania dziennika wysoki rangą polityk z kręgów rządowych.
Samemu wiceministrowi zmiana kompetencji wcale nie przeszkadza. - Jestem wdzięczny panu ministrowi Jasińskiemu, który w zakresie nadzoru potraktował mnie ulgowo - stwierdził tylko.
Źródło: Gazeta Wyborcza