- Żądamy natychmiastowego zwołania sztabu kryzysowego i umożliwienia nam kontaktu z koleżankami, które są w Kancelarii Premiera - domagają się przedstawiciele związków zawodowych po nieudanym spotkaniu z minister Anną Kalatą.
- Rozmowy uważamy za zakończone, żądamy - teraz juz nie prosimy - żądamy natychmiastowego zwołania sztabu kryzysowego - domagał się, krótko po rozmowach przedstawiciel związkowców Wiesław Siewierski.
- Niepowodzeniem zakończył się pewien etap rozmów z rządem, ale nadal liczymy na dialog - tonował jego wypowiedzi szef "Solidarności" Janusz Śniadek.
-Nasza misja mediacyjna się skończyła - powiedziała w piątek protestującym pielęgniarkom szefowa Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Henryka Bochniarz, ktora uczestniczyła w rozmowach.
Bochniarz wyjaśniła, że rząd odrzucił "niewygórowany warunek" pielęgniarek, by jedna z pań okupujących kancelarię premiera wyszła do protestujących na zewnątrz i z nimi porozmawiała. Rząd odrzucił także prośbę o umożliwienie pielęgniarkom kontaktów telefonicznych.
- Poprosiłyśmy poprzez Komisję Trójstronną, żeby jedna koleżanka, która jest w środku w URM-ie przyszła do nas na plac do Zarządu Krajowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Do chwili obecnej nie mamy informacji, czy tak się stanie - powiedziała przed kancelarią Ewa Obuchowska z Zarządu Krajowego OZZPiP.
Rozmowy zostały zerwane i nie odbyło się zapowiadane spotkanie premiera Jarosława Kaczyńskiego z przedstawicielami pielęgniarek. Do spotkania miało dojść w dziś w południe.
Przed trzecią nad ranem wydawało się, że nastąpił ważny przełom. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak mówił, że premier Jarosław Kaczyński "cały czas był otwarty na spotkanie z pielęgniarkami, tylko podkreślał, że nie może się zgodzić na łamanie prawa", czyli okupowanie pomieszczeń w kancelarii. Rzecznik rządu zaznaczył, że ewentualne spotkanie będzie odpowiedzią na prośbę pielęgniarek o rozmowy z premierem, natomiast "długie, merytoryczne rozmowy ze wszystkimi związkami zawodowymi" na temat sytuacji służby zdrowia odbędą się w poniedziałek. - W piątek w rozmowach z pielęgniarkami będziemy chcieli wysłuchać, jakie argumenty ma druga strona i co ma do powiedzenia - powiedział rzecznik.
Około szóstej okazało się jednak, że pielęgniarki nic o umowie nie wiedzą: - Wiemy, też poprzez media, że rzecznik rządu przedstawił informacje, że podobno wyraziłyśmy zgodę na takie spotkanie w całym komplecie o godzinie 12-tej. My takich informacji nie mamy - mówiła Irena Orzechowska z Zarządu Głównego Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych.
Strajk pielęgniarek trwa już czwarty dzień. Po godz. 9 do pikietujących przed KPRM dołączyła grupa związkowców ze Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jak powiedział prezes ZNP Sławomir Broniarz, jest to symboliczna grupa nauczycieli, która ma wesprzeć strajkujące pielęgniarki.
Źródło: PAP, TVN24, gazeta.pl