Przedstawiciele protestujących w czwartek w Warszawie sadowników złożyli w kancelarii premiera petycję, w której apelują między innymi o reakcję rządu na "drastycznie niskie ceny skupu owoców". Wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski zaprosił ich na rozmowę 13 sierpnia.
Na skutek ponad dwumiesięcznej suszy i intensywnych opadów deszczu w lipcu, poszkodowanych zostało prawie 130 tysięcy gospodarstw, a straty szacowane są na ponad 870 milionów złotych.
"Za co żyć?"
Do protestujących w czwartek sadowników wyszedł wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski.
- Będziemy rozmawiać o między innymi umowie kontraktowej i o sposobach dochodzenia do ceny, bo to będzie spotkanie nie tylko Związku Sadowników, ale wszystkich organizacji, które zajmują się produkcją owoców miękkich, jak również przetwórców - powiedział wiceminister.
Zapewnił, że resort rolnictwa będzie uczestniczył w negocjacjach, jakie trwają między rolnikami a firmami przetwórczymi. Jak mówił, resort przygotuje projekt kontraktu i przedstawi propozycję, jak ustalać ceny. Dodał, że to będzie podstawą do dalszych rozmów.
Romanowski przypomniał, że na ostatnim posiedzeniu rządu został przyjęty projekt nowelizacji ustawy dotyczącej przewagi kontraktowej. Projektowane przepisy pozwalają na zgłoszenie wykorzystywania pozycji rynkowej dowolnej osobie, jak również zapewniają jej anonimowość.
- Będziemy prowadzić dialog, będziemy pracować tak, by problemy sadowników rzetelnie rozwiązywać - podkreślił wiceminister.
Sadownicy złożyli w czwartek petycję w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Domagają się w niej między innymi skutecznego przeciwdziałania polityce cenowej zakładów przetwórczych, wykupu 500 tysięcy ton jabłek na cele bioenergetyczne, czy wdrożenia umów wieloletnich kontraktacyjnych, a także uruchomienia rekompensat dla gospodarstw, które poniosły straty wskutek niskich cen skupu.
"20 groszy czarna porzeczka, 40 groszy wiśnia"
Organizatorem protestu był Związek Sadowników RP. Protestujący zebrali się przed siedzibą premiera. Protestowali przeciwko niskim cenom skupu owoców. Jak sami mówią, "nie przyszli po to, żeby hałasować, tylko po to, żeby ktoś pomógł i ich wysłuchał".
- Bieda piszczy. 20 groszy czarna porzeczka, 40 groszy wiśnia, agrest też 40 groszy. Za co żyć? - mówił jeden z manifestujących.
Drugi wskazywał, że sadownicy "upominają się o swoje prawa". - Nie można sprzedawać produktu poniżej kosztu produkcji - podkreślił.
Sadownicy protestują
Związek Sadowników RP postuluje m.in. uruchomienie systemu rekompensat do karczowania starych sadów i plantacji i ułatwienia w zatrudnianiu cudzoziemców do prac w gospodarstwach ogrodniczych. Zdaniem sadowników, sytuacja na rynku owoców do przetwórstwa jest dramatyczna, a oferowane ceny skupu często nie pokrywają kosztów produkcji. Jak mówił prezes tej organizacji Mirosław Maliszewski (PSL), zakłady przetwórcze od początku sezonu bezpodstawnie zaniżają ceny owoców, co może doprowadzić gospodarstwa do upadku.
Związek Sadowników RP uważa, że sytuacja na rynku owoców do przetwórstwa jest dramatyczna, nie ma praktycznie takiego gatunku, za który otrzymaliby godziwe pieniądze. Ich zdaniem zakłady przetwórcze od początku sezonu drastycznie i bezpodstawnie zaniżają ceny owoców, co może doprowadzić gospodarstwa do upadku.
Autor: ads,pk//now,kg / Źródło: TVN24, PAP