- My stąd nie wychodzimy - zapowiadają opiekunowie osób niepełnosprawnych, którzy od środy protestują w Sejmie. Walczą o spełnienie obietnic, które Prawo i Sprawiedliwość składało podczas kampanii wyborczej i - jak podkreślają - nie ruszą się, dopóki nie porozmawia z nimi osoba decyzyjna: premier albo prezes PiS. Tak wyglądała ich pierwsza spędzona w Sejmie noc. ("Polska i świat").
Gdy w środę budynek Sejmu opustoszał, a większość świateł zgasła, protestujący opiekunowie i ich dzieci zaczęli przygotowywać się do snu na sejmowej podłodze. Była to pierwsza noc protestu, ale uczestnicy zapowiadają kolejne. Jak podkreślają, nie ruszą się z miejsca, dopóki nie porozmawia z nimi osoba decyzyjna: premier albo prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- Nasze życie nie jest do końca usłane różami, więc jesteśmy w jakimś tam stopniu przyzwyczajeni do pewnego rodzaju poświęceń. Ale tak, jest to męczące - mówi reporterce TVN24 Kuba Hartwich. Cierpi na dziecięce porażenie mózgowe, wraz z mamą protestuje na sejmowym korytarzu.
- Nie wiem, czy zasnę - przyznaje jego mama, Iwona Hartwich.
- Kubę muszę ogarnąć. Mam nadzieję, że jakoś zaśnie - dodaje.
Niektórzy z protestujących - na przykład Kuba i jego mama - już cztery lata temu spali na tej samej, sejmowej podłodze. Wtedy opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość obiecywało, że gdy dojdzie do władzy, sytuacja się zmieni. Według uczestników protestu, nie zmieniła się. W tym roku pierwszego dnia i nocy protestu żaden z tamtych posłów się nie pojawił.
"Niech się zajmą tymi, które już są"
Wśród niepełnosprawnych, którzy po czterech latach znów protestują w Sejmie, są zarówno dzieci, jak i dorośli, którzy już doświadczyli tego, jak bardzo zmienia się ich sytuacja po osiemnastym roku życia.
Program Rodzina 500 plus i opieka państwa związana z programem Za Życiem wygasa z ukończeniem pełnoletności. Mimo że opieka nad dorosłym niepełnosprawnym często kosztuje więcej pieniędzy i wysiłku.
- Boli, jak słyszy się na przykład, że chcą się zająć tymi dziećmi, które się urodzą. Niech się zajmą tymi, które już są. Którym matki naprawdę poświęcają czas. Ja odwalam kawał dobrej roboty dla państwa, bo nie oddaję go do systemu, do DPS-u (dom pomocy społecznej - red.). Zajmuję się moim synem, bo go kocham - podkreśla Marzena Stanewicz, mama 25-letniego Dawida z porażeniem mózgowym.
Rodzice protestują w Sejmie od środy. Domagają się wprowadzenia między innymi dodatku rehabilitacyjnego dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia.
W czwartek z protestującymi spotkała się między innymi minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. Towarzyszył jej pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Krzysztof Michałkiewicz. Minister po raz kolejny zaproponowała protestującym spotkanie w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog". Poprzednia propozycja została odrzucona.
W czwartek z protestującymi rodzicami spotkali się także posłowie PiS Arkadiusz Mularczyk i Tadeusz Cymański.
Autor: JZ / Źródło: tvn24