Do Prokuratury Regionalnej w Białymstoku wpłynęło zawiadomienie CBA o możliwości popełnienia przestępstwa przez Mariana Banasia. Jak mówił w rozmowie z TVN24 rzecznik białostockiej prokuratury Paweł Sawoń, po analizie przekazanych dokumentów, "będą podejmowane decyzje w oparciu o przepisy kodeksu postępowania karanego". - Jedną z możliwości jest oczywiście wszczęcie śledztwa - dodał.
Rzecznik białostockiej prokuratury powiedział, że zawiadomienie wpłynęło 29 listopada. Przypomniał, że dotyczy ono podejrzenia złożenia nieprawdziwych oświadczeń majątkowych i nieudokumentowanych źródeł dochodu. Jest ono wynikiem przeprowadzonej przez Biuro kontroli oświadczeń majątkowych obecnego prezesa NIK.
Dwa inne zawiadomienia
W białostockiej prokuraturze są też dwa inne zawiadomienia powiązane z tą sprawą. Przed miesiącem - decyzją Prokuratury Krajowej - trafiło do niej zawiadomienie złożone przez posłów opozycji, a dotyczące domniemanego zaniżania podatków przez Mariana Banasia. Tydzień temu śledczy dostali też zawiadomienie i obszerne materiały Generalnego Inspektora Informacji Finansowej. Również trwa jego analiza, szczegóły tych dokumentów nie są ujawniane ze względu na tajemnicę informacji finansowej.
Jak przekazał w rozmowie z TVN24 rzecznik, zawiadomienie CBA "rozpatrywane jest łącznie z oboma pozostałymi zawiadomieniami, jakie zostały złożone do tutejszej prokuratury". - Wszystkie te trzy zawiadomienia procedowane są w ramach jednego postępowania sprawdzającego. Obecnie trwa analiza materiałów - dodał.
- Materiały z Centralnego Biura Antykorupcyjnego wpłynęły w piątek, są to stosunkowo obszerne materiały, liczą kilkadziesiąt stron, także prokurator musi mieć czas na zaznajomienie się z tymi materiałami - mówił Sawoń w rozmowie z TVN24. Wskazywał także, że "terminy wskazane w kodeksie postępowania karnego dotyczące długości trwania postępowań sprawdzających są terminami instrukcyjnymi".
Banaś zostanie przesłuchany w prokuraturze? Sawoń: przepisy postępowania karnego na to nie pozwalają
- Po zakończeniu analizy tych materiałów zostanie podjęta decyzja co do dalszego biegu postępowania - dodał prokurator Sawoń. Jak mówił, "będą podejmowane decyzje w oparciu o przepisy kodeksu postępowania karanego". - Jedną z możliwości jest oczywiście wszczęcie śledztwa - zaznaczył.
Pytany, czy istnieje możliwość, aby Banaś został przesłuchany w prokuraturze, zanim zostanie wszczęte ewentualne śledztwo, powiedział, że "przepisy postępowania karnego nie pozwalają na tego typu czynności".
CBA zawiadamia prokuraturę
W piątek Centralne Biuro Antykorupcyjne złożyło do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa NIK Mariana Banasia. W komunikacie napisano, że kontrola jego oświadczeń majątkowych "wykazała nieprawidłowości". Banaś zareagował oświadczeniem, w którym zadeklarował gotowość do składania wyjaśnień, ale "kategorycznie" zaprzeczył zarzutom.
Kontrola oświadczeń majątkowych Banasia, składanych w latach 2015-2019, "wykazała nieprawidłowości" - napisano. Biuro poinformowało, że do ustaleń pokontrolnych szef NIK złożył zastrzeżenia, które zostały "w całości odrzucone".
PiS oczekuje dymisji, premier ma "plan B"
W czwartek po południu kierownictwo PiS spotkało się z prezesem Najwyższej Izby Kontroli - informowała rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska. Władze partii "wyraziły oczekiwanie, aby szef NIK Marian Banaś podał się do dymisji". W piątek w gabinecie marszałek Sejmu Elżbiety Witek pojawił się jeden z zastępców Banasia, wiceprezes NIK Tadeusz Dziuba.
Tego samego dnia w rozmowie z dziennikarzami Witek poinformowała, że jego wizyta nie dotyczyła sprawy Mariana Banasia.
Premier Mateusz Morawiecki powiedział w piątek na konferencji, że po tym, jak zapoznał się z raportem CBA w sprawie finansów Banasia, doszedł do przekonania, że "wnioski z tego raportu powinny skłaniać pana Mariana Banasia do podania się do dymisji". - Jeżeli się tak nie stanie, to mamy również plan B w tej sprawie - zapewnił szef rządu. Dodał, że ten plan "zostanie przedstawiony w sytuacji, jeśli pan prezes się nie poda do dymisji".
W piątek po południu NIK w komunikacie poinformowała, że nie zapadła decyzja o dymisji prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek potwierdziła, że dymisja nie wpłynęła i przekazała, że kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości na rezygnację czeka "do przyszłego tygodnia".
Oświadczenie Banasia w Sejmie
W środę Marian Banaś wziął udział w posiedzeniu sejmowej komisji do spraw kontroli państwowej, która pozytywnie zaopiniowała Tadeusza Dziubę i Marka Opiołę jako kandydatów na stanowiska wiceprezesów Najwyższej Izby Kontroli. Prezes NIK nie odpowiedział na pytania dziennikarzy. Na posiedzeniu odczytał kilkuminutowe oświadczenie.
- Od dwóch miesięcy prowadzona jest przeciw mnie kampania oszczerstw. Kłamie się na mój temat, że jestem powiązany z przestępcami i unikam płacenia podatków - przekonywał.
Hotel na godziny i sprawa oświadczeń majątkowych
W wyemitowanym 21 września reportażu dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się kamienicy w krakowskim Podgórzu, którą do oświadczeń majątkowych wpisywał prezes NIK. Trafił na prowadzony tam hotel na godziny i spotkał przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem.
Mężczyzna w obecności reportera odbył rozmowę telefoniczną, twierdząc, że rozmawia z Marianem Banasiem. Po publikacji reportażu prezes NIK przyznał, że rzeczywiście odebrał ten telefon i tłumaczył, że wynajął kamienicę synowi tego mężczyzny. Zaprzeczał, jakoby był to jego bliski znajomy.
W ostatnim upublicznionym oświadczeniu majątkowym Banaś zadeklarował, że z wynajmu dwóch mieszkań i 400-metrowej kamienicy w 2018 roku zarobił trochę ponad 65 tysięcy złotych. To oznacza średni miesięczny dochód w wysokości 5475 złotych.
Za wynajem podobnej kamienicy w takiej krakowskiej lokalizacji, według lokalnych biur nieruchomości mógłby uzyskać co najmniej trzy razy więcej - około 15 tysięcy złotych miesięcznie.
Autor: KB,akr/adso / Źródło: TVN24, PAP