Prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące przywłaszczenia pieniędzy ze zbiórki na zakup fiata seicento dla Sebastiana Kościelnika. Jest on oskarżony o spowodowanie wypadku z udziałem kolumny rządowej ówczesnej premier Beaty Szydło. Na ten cel zebrano około 150 tysięcy złotych.
Jak poinformował w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prokurator Janusz Hnatko, śledczy nie dopatrzyli się przestępstwa, pomimo że organizator składki (nie był nim Sebastian Kościelnik - przyp. red.) wydał zebrane pieniądze na własne cele. Wynika to z tego, że regulamin portalu, na którym zbierano środki, jako właściciela zebranych pieniędzy wskazuje organizatora zbiórki.
- Ten pan według regulaminu stał się właścicielem tych pieniędzy, w związku z tym nie można mówić, że on przywłaszczył cudze pieniądze (...). To oczywiście jest naganne, bo wykorzystał sytuację, ale trudno mówić o przywłaszczeniu cudzych pieniędzy w takiej sytuacji - zaznaczył Hnatko.
Zebrał 150 tysięcy złotych "na seicento"
Zbiórka rozpoczęła się tuż po wypadku z udziałem rządowej kolumny, do którego doszło w lutym 2017 roku. 21-letni kierowca zderzył się w Oświęcimiu fiatem seicento z rządowym samochodem premier Beaty Szydło. "Celem tej akcji jest uzbieranie kwoty potrzebnej na zakup nowego auta marki Fiat Seicento. Auto, które zostało uszkodzone, to rocznik 98-2000 według ustaleń Klubu Miłośników Fiata Seicento. Ceny takiego auta wahają się od 3,5 tys. zł do 5 tys. zł, w zależności od przebiegu i jego stanu. Zależy mi, aby młody chłopak mógł kupić auto w pełni sprawne, bez podejrzanej historii, ukrytych wad itp." - napisał wtedy organizator zbiórki. Jako cel zbiórki określił kwotę pięć tysięcy złotych. "Kwota zostanie w całości przekazana poszkodowanemu na jego rachunek bankowy i zostanie skrupulatnie rozliczona" - zapewniał organizator. W sumie w ramach zbiórki zebrano około 150 tysięcy złotych, z czego – jak ustaliła prokuratura - większość została przelana na konto jego żony.
Autor: ads//kg / Źródło: PAP