Prokurator nie może jeszcze podjąć decyzji o wszczęciu lub odmowie wszczęcia postępowania po zawiadomieniu Geralda Birgfellnera. Konieczne jest między innymi przetłumaczenie dokumentów przez biegłego - przekazał w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Łukasz Łapczyński. Roman Giertych, jeden z pełnomocników austriackiego biznesmena, poinformował, że prokuratura chce wezwać jego klienta ponownie w kwietniu. - W ostatnich dniach i godzinach traktowano nas nie jak ofiary, ale jak przestępców - stwierdził po przesłuchaniu Birgfellner.
Austriacki biznesmen Gerald Birgfellner był w środę po raz szósty przesłuchiwany w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Birgfellner składał zeznania w związku z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, które pod koniec stycznia złożył w prokuraturze jeden z pełnomocników Austriaka, mecenas Jacek Dubois.
Prokurator Łukasz Łapczyński w oświadczeniu przesłanym w środę przypomniał, że "wszczęcie postępowania jest autonomiczną decyzją prokuratora, a podjęcie tej decyzji jest uzależnione od zebrania danych, które pozwolą prokuratorowi na dokonanie oceny, wskazującej, że nastąpiło uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa".
"Dlatego działania podejmowane przez prokuratora mają na celu sprawne przeprowadzenie czynności procesowej. Natomiast to zachowanie zawiadamiającego i jego pełnomocników polegające na: niestawianiu się na wskazane terminy, ciągłym zgłaszaniu szeregu oświadczeń, wniosków i deklaracji, przerywaniu czynności na żądanie pełnomocników i ingerowaniu w treść protokołu przesłuchania, wydłuża bieg czynności" - oświadczył Łapczyński.
Jak zaznaczył, zebranie i analiza dokumentów ma istotne znaczenie z uwagi na liczne nieścisłości i sprzeczności w zeznaniach zawiadamiającego. "Powoduje to konieczność kontynuacji przesłuchania. Dlatego z powodu okoliczności leżących po stronie zawiadamiającego, prokurator nie może jeszcze podjąć decyzji o wszczęciu lub odmowie wszczęcia postępowania" - wskazał rzecznik warszawskiej prokuratury.
Dodał też, że "mimo żądania prokuratora dostarczenia przetłumaczonych na język polski dokumentów, do chwili obecnej strona ich nie złożyła". "Wobec braku stosownych tłumaczeń prokurator będzie zmuszony powołać biegłego w celu ich przetłumaczenia" - zaznaczył.
"Zastraszania ciąg dalszy"
Jeden z pełnomocników Birgfellnera, Roman Giertych napisał na Twitterze, że "prokuratura poinformowała, że oprócz dzisiejszego terminu będzie chciała wezwać nas ponownie, ale dopiero w kwietniu, gdyż tłumaczka jest w marcu zajęta".
"Prokuratura potwierdziła, że żąda od świadka przetłumaczenia ok. 20000 stron dokumentów (koszt ok. 1 mln zł)" - dodał prawnik.
5 minut przerwy. Prokuratura poinformowała, że oprócz dzisiejszego terminu będzie chciała wezwać nas ponownie, ale dopiero w kwietniu, gdyż tłumaczka jest w marcu zajęta. Prokuratura potwierdziła, że żąda od świadka przetłumaczenia ok. 20000 stron dokumentów (koszt ok.1 mln zł).
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 13 marca 2019
W kolejnym wpisie stwierdził, że tłumaczenie dokumentów nigdy nie było obowiązkiem świadka. "Tłumaczenie to obowiązek prokuratury. W postępowaniu nie można nawet wykorzystać dokumentów tłumaczonych przez stronę" - napisał Giertych.
Nigdy. Tłumaczenie to obowiązek prokuratury. W postępowaniu nie można nawet wykorzystać dokumentów tłumaczonych przez stronę. https://t.co/bIRNWQbuvS
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 13 marca 2019
"Do kwietnia z pewnością złożymy do sądu skargę na przewlekłość postępowania" - poinformował.
Do kwietnia z pewnością złożymy do sądu skargę na przewlekłość postępowania. https://t.co/vkQsYVESmr
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 13 marca 2019
Gerald Birgfellner po przesłuchaniu powiedział dziennikarzom, że "składając zawiadomienie liczył, że będzie się ono toczyło w myśl haseł prawa i sprawiedliwości".
- Kolejny długi dzień. Jestem bardzo rozczarowany. Kocham Polskę jak moją rodzinę i żonę. Wierzę w praworządność tego kraju, ale w ostatnich dniach i godzinach traktowano nas nie jak ofiary, ale jak przestępców - powiedział austriacki biznesmen.
"Taśmy Kaczyńskiego"
Pod koniec stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 roku między innymi prezesa Prawa i Sprawiedliwości z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem dotyczącej planów budowy w Warszawie wieżowca przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna.
Złożone pod koniec stycznia zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do tej budowy.
Birgfellner był dotychczas pięciokrotnie przesłuchiwany w związku z tym zawiadomieniem. Prokuratura Okręgowa w Warszawie nałożyła w lutym dwie kary porządkowe po trzy tysiące złotych na Austriaka za niestawienie się na dwóch kolejnych przesłuchaniach.
Autor: tmw/adso,kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24