- Prokuratura prowadzi postępowanie w związku z przestępstwem, jakim jest podsłuchiwanie ważnych urzędników państwowych. Prokurator, stojąc na straży praworządności, ma obowiązek zabezpieczyć wszystkie dowody. Udał się do redakacji "Wprost" (...) w celu wyegzekwowania prawa - mówił na konferencji prasowej rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk, odpowiadając na ocenę akcji we "Wprost", przedstawioną wcześniej przez resort sprawiedliwości. Później, w "Tak jest" w TVN24 Martyniuk stwierdził, że komunikat Biernackiego "napawa smutkiem".
Podczas konferencji prasowej w piątek minister sprawiedliwości Marek Biernacki bardzo krytycznie odniósł się do środowej akcji, prowadzonej przez prokuraturę w redakcji tygodnika "Wprost".
- Sytuacja była wyjątkowo bulwersująca - stwierdził Biernacki. - To, co wydarzyło się w redakcji "Wprost" nie powinno się w ogóle zdarzyć i nie powinno mieć miejsca - dodał. W raporcie, o jaki zwrócił się do resortu premier Donald Tusk stwierdzono, że działania prokuratury były zbyt daleko idące i mogły budzić obawę naruszenia tajemnicy dziennikarskiej, a próba wykonania kopii binarnej zawartości komputerów w redakcji była niezgodna z prawem.
"Działania w związku z bardzo poważnym przestępstwem"
Odpowiadając Biernackiemu, rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk przypomniał, że prokuratura prowadzi postępowanie w związku z bardzo poważnym przestępstwem, jakim jest nielegalne podsłuchiwanie ważnych urzędników państwowych. Prokurator ma obowiązek zabezpieczyć wszystkie dowody, dlatego udał się do redakcji "Wprost". - Możemy tylko ubolewać, że środki, którymi prokurator dysponował, okazały się nieskuteczne - powiedział Martyniuk. - Z satysfakcją odnotowujemy, że minister sprawiedliwości podzielił ocenę prokuratora generalnego przedstawioną w dniu wczorajszym, co do zasadności przeprowadzenia działań w redakcji tygodnika "Wprost" - dodał rzecznik PG. Zauważył, że resort sprawiedliwości nie wskazał żadnego przepisu, czy to Kodeksu postępowania karnego, czy jakiejkolwiek ustawy, który prokurator naruszyłby swoim działaniem. - Minister mówił o standardach, nie wskazał jednak, gdzie te standardy są skatalogowane - zaznaczył.
Prokurator nie musi zawiadamiać sądu
- Nie zgadzamy się z pewnymi kwestiami, które minister poruszył w trakcie swego wystąpienia. Prokurator nie ma obowiązku zawiadomienia sądu, jak wyraził się minister. Obowiązujące przepisy prawa nie przewidują takiej instytucji. Prokurator nie informuje sądu o planowanych działaniach, czy to będzie przeszukanie, czy wydanie rzeczy - przekonywał Martyniuk. Poinformował, że prokurator ma możliwość sporządzania kopii cyfrowych. - Prokurator zabezpieczyłby na potrzeby postępowania te kopie binarne. Zostałyby one zabezpieczone i złożone w kancelarii tajnej prokuratury. Nie mieliby dostępu do tych kopii funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Prokurator kopie te przekazałby do dyspozycji sądu i sąd by decydował, czy prokurator może te informacje wykorzystać w toku postępowania - zapewniał Martyniuk. Według niego, zabezpieczenie kopii cyfrowych nie spowodowałoby, że praca prokuratury w jakikolwiek sposób zakłóciłaby pracę redakcji.
"Taki komunikat napawa nas smutkiem"
Później Martyniuk, który był gościem programu "Tak Jest" w TVN24, podkreślał, że prokuratura w swoim działaniu jest niezależna.
- To prokurator gromadzi dowody. (...) Minister (Sienkiewicz - red.) jest ministrem, nadzoruje służby, ale prokuratura na szczęście - o czym niektórzy zapominają dzisiaj - jest niezależna i jak najbardziej oddalona od polityki - powiedział.
- Napawa nas głębokim smutkiem taki komunikat, z którego wynika jasny wniosek, że dobrze się stało, że prokurator nie zabezpieczył dowodu. Mam wrażenie, że dziś nie rozmawiamy o istocie sprawy, a mianowicie o bardzo poważnym przestępstwie urzędników państwowych i o przestępstwie korupcji - stwierdził.
Autor: AP//rzw/kka-kwoj / Źródło: PAP