- Zostałem w mediach oskarżony o to, że wywierałem polityczne naciski na Melkę - mówił w piątek szef katowickiej Prokuratury Apelacyjnej Tomasz Janeczek, który nagrał w tajemnicy rozmowę ze swoim podwładnym prokuratorem Emilem Melką. - Oświadczam, że nigdy i na nikogo nie naciskałem - oznajmił.
Zapis rozmowy prokuratorów stał się częścią postępowania Ministerstwa Sprawiedliwości ws. uchybienia przez Melkę godności prokuratora.
Emil Melka przez pewien czas prowadził śledztwo dotyczące tzw. afery węglowej. Według doniesień niektórych mediów, został od niego odsunięty, bo nie chciał postawić zarzutów byłej posłance SLD, Barbarze Blidzie. Tuż po ukazaniu się artykułu z takimi tezami w "Dzienniku" został wezwany do szefa Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach Tomasza Janeczka, który miał być osobą wywierającą na Melkę naciski.
Rozmowę z kolegą po fachu Janeczek nagrał. W jej trakcie poleca Melce napisać oświadczenie, w którym znajdą się "prawdziwe okoliczności odsunięcia go od śledztwa". Ten z kolei mówi, że nie było nacisków, by stawiać zarzuty Blidzie, bo śledztwo było we wstępnej fazie, były natomiast ogólne naciski, by całe postępowanie przyspieszyć.
- Oświadczam, ze nigdy i na nikogo nie naciskałem - mówił w piątek, w czasie specjalnej konferencji prasowej prokurator Janeczek. - Od Melki wymagałem tylko rzetelnego i sprawnego śledztwa, bez względu na to, kto się w nim pojawia - dodał. Wyjaśnił, że według niego śledztwo ws. afery węglowej było prowadzone opieszale, co prowadziło do przedawnień poszczególnych wątków.
Według Janeczka, również bezpośredni przełożony Melki skarżył się, że śledztwo praktycznie stoi w miejscu i nie można liczyć, by zakończyło się wcześniej, niż za kilka lat. Za opieszałość prokurator Melka został ukarany. Janeczek zaznaczył jednak, że przełożeni Melki dalej zgłaszają zastrzeżenia do jego pracy.
- Nie pamiętam już kto, ale któryś z przełożonych powiedział, że prokurator Melka nie jest nawet w stanie zakończyć śledztw dotyczących zawalenia się sali MTK w Katowicach, ze względu na lenistwo - powiedział Janeczek.
Emil Melka zeznał z kolei, że postępowanie ws. afery węglowej toczyło się tak wolno ze względu na nawał pracy i prowadzone przez niego inne ważne śledztwa, m.in. to dotyczące katastrofy w MTK. Według Melki, po prasowych publikacjach zaczęły do niego docierać pogłoski, że to on jest źródłem przecieków do mediów, bo w ten sposób mści się za karę dyscyplinarną.
Zaznaczył, że konsekwentnie odmawiał dziennikarzom wypowiedzi - z jednym wyjątkiem, po którym w "Przekroju" ukazał się - jego zdaniem - tekst zawierający wypowiedzi wyrwane z kontekstu. Sporządził na ten temat odpowiednią notatkę.
Janeczek wyjaśnił na konferencji prasowej, że nie uprzedzał prokuratora Melki, iż ich rozmowa będzie nagrywana. - Gdybym to zrobił, być może rozmowa potoczyłaby się zupełnie inaczej - mówił. - Nagrywając tę rozmowę, skorzystałem z prawa do obrony - dodał.
W wewnętrznym śledztwie resortu sprawiedliwości Janeczek zeznał, że w czasie rozmowy z prokuratorem Melką odniósł wrażenie, iż "dysponuje on jakąś bliżej nieokreśloną wiedzą o nieprawidłowościach w związku ze śledztwem dotyczącym Barbary Blidy, jednak nie ujawni ich przełożonym".
Według niego, Melka mówił m.in., że "posiadane informacje w tej sprawie, na okoliczności przedstawione w artykule zamieszczonym w 'Dzienniku' przedstawi Komisji Śledczej w późniejszym terminie". - W przygotowanym dla mnie oświadczeniu nie napisze wszystkiego, bo pozbawiłby się w ten sposób argumentów, które w przyszłości może przedstawić tejże komisji - zeznał Janeczek.
Prokurator zażądał więc ponownie, by Melka na piśmie przedstawił prawdziwe okoliczności odsunięcia go od śledztwa. Po otrzymaniu oświadczenia stwierdził, że jego treść nie odpowiada przebiegowi rozmowy z Melką. Wtedy uznał, że przekaże zapis nagrania wraz z wnioskiem o wyznaczenie innej prokuratury do ewentualnego przeprowadzenia postępowania dyscyplinarnego, wiceprokuratorowi generalnemu Jerzemu Engelkingowi.
Według Janeczka, Melka, przedstawiając inne oświadczenie niż to, czego wymagał przełożony, uchybił godności prokuratora.
Katowiccy prokuratorzy: apelacyjny - Tomasz Janeczek i okręgowy w Katowicach - Krzysztof Błach poinformowali też w piątek, że zaprosili prokuratora Melkę do udziału w konferencji. Zaproszenie ponowili bezpośrednio przed nią, opóźniając jej rozpoczęcie. Janeczek wyjaśnił, że nie było to polecenie służbowe, do których ucieka się w ostateczności, a jedynie prośba.
- Prok. Melka oświadczył, że nie skorzysta z zaproszenia, uzasadnił to koniecznością wykonywania zaplanowanych czynności procesowych w jednym z postępowań, które nadzoruje. Prokurator rozmawia z tłumaczem w postępowaniu, gdzie jest konieczność wykonywania czynności z obywatelem Królestwa Belgii" – powiedział dziennikarzom prokurator Błach.
Źródło: PAP, TVN24, gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24