- To nie jest tylko świadome łamanie konstytucji. To jest sytuacja, w której na życzenie jednego człowieka - sprawcy kierowniczego - realizowane są plany, według których władza wykonawcza, wykorzystując władzę ustawodawczą, chce zniszczyć władzę sądowniczą - mówiła w "Faktach po Faktach" TVN24 profesor Monika Płatek, karnistka z Uniwersytetu Warszawskiego.
W czwartek Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego przyjęło dwie uchwały. W pierwszej z nich sędziowie oświadczyli, że prof. Małgorzata Gersdorf pozostaje zgodnie z konstytucją pierwszym prezesem Sądu Najwyższego do dnia 30 kwietnia 2020 roku.
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w trzy miesiące od tego terminu - czyli 3 lipca - w stan spoczynku muszą przejść sędziowie Sądu Najwyższego, którzy ukończyli 65. rok życia.
Mogą oni dalej pełnić swoją funkcję, jeśli - w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy, czyli do 2 maja - złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego Sądu Najwyższego.
Małgorzata Gersdorf, która ukończyła 65. rok życia, podkreśla, że "nie złożyła i nie złoży" wniosku do prezydenta w sprawie dalszego zajmowania stanowiska sędziowskiego i funkcji prezesa SN.
"Trójpodział władzy zostaje zlikwidowany"
- To jest straszne, że takich kiepskich przedstawicieli - jeśli chodzi o prawo - ma prezydent, ponieważ zgodnie z artykułem 183 konstytucji - jest bardzo wyraźnie powiedziane - że "I prezesa Sądu Najwyższego powołuje prezydent RP na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego" - powiedziała w "Faktach po Faktach" TVN24 prof. Monika Płatek, karnistka z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Ta sześcioletnia kadencja kończy się w kwietniu 2020 roku. W związku z tym, konstytucja wymaga, aby tworzone ustawy na jej podstawie, nie były z nią sprzeczne. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości, że powiedzenie, że pierwsza prezes ma ustąpić w tym momencie jest ewidentnie naruszeniem artykułu 183. konstytucji - wyjaśniła.
- To nie jest tylko świadome łamanie konstytucji. To jest sytuacja, w której na życzenie jednego człowieka - sprawcy kierowniczego - realizowane są plany w sposób, gdzie władza wykonawcza, wykorzystując władzę ustawodawczą, chce zniszczyć władzę sądowniczą - zwróciła uwagę Płatek. Dodała, że w ten sposób władza wykonawcza "chce zniszczyć mechanizm, który pozwala na kontrolowanie władzy wykonawczej".
Płatek stwierdziła, że "doprowadzamy do sytuacji, w której trójpodział władzy zostaje zlikwidowany".
- To nie jest przypadek. Wiadomo jest, że Sąd Najwyższy jest nie tylko organem, który czuwa nad orzecznictwem sądowym w całej Polsce. To jest nie tylko organ, który bada najtrudniejsze sprawy. To również organ, który bada takie sprawy jak prawidłowość wyborów. Czyli, jest to nie tylko zamach na sądy, ale jest to również zamach na naszą możliwość prawidłowego uczestniczenia w demokratycznym państwie prawa - powiedziała.
Płatek: Trybunał Konstytucyjny nie gwarantuje już bezpieczeństwa
Płatek podkreśliła, że "sędziowie są w bardzo trudnej sytuacji". - Ja im nie zazdroszczę. Niemniej jednak, to są ludzie, którzy podejmując się zadania: wykonywania funkcji sędziego Sądu Najwyższego, przysięgali na konstytucję. Ta przysięga mówi o tym, że mają służyć, stosując prawo i konstytucję, która wiążę tych sędziów bardzo szczególnie - powiedziała.
Jak oceniła, gdyby prof. Małgorzata Gersdorf zwróciła się z prośbą o dalszą możliwość orzekania, to "zgodziłaby się z tym, że uchwalone przepisy są zgodne z konstytucją, w sytuacji, kiedy nie są".
- Ustawa ma domniemanie zgodności z konstytucją, dopóki nie jest stwierdzone inaczej przez Trybunał Konstytucyjny. Ale jesteśmy już w 2018 roku. A w roku 2015 - bardzo świadomie - to, co zostało rozpoczęte i dokonane w kolejnym roku, miało służyć zmianie statusu Trybunału Konstytucyjnego. To nie jest organ, który gwarantuje bezpieczeństwo nam, zwykłym obywatelkom i obywatelom - oceniła. - Na dzień dzisiejszy jest to organ, które ma przyklepywać decyzje podejmowane przez władze wykonawczą rękoma władzy ustawodawczej, dając pieczątkę zgodności z prawem - dodała.
- To nie jest zabawa. To nie jest gra, gdzie chcemy dać pstryczka w nos i okazać pogardę sędziom. To jest jednakże apel do tych, którzy nami rządzą, że skutki, które nastąpią w wyniku wprowadzenia tych przepisów, podeptania prawa i podeptania sądów, są nieobliczalne - podkreśliła.
Autor: tmw//kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24