Problemem komisji hazardowej nie są posłowie Kempa i Wassermann, a Grzegorz Schetyna - uważa Joachim Brudziński. Poseł PiS w "Kropce nad i" stwierdził, że wszystkie działania PO wokół komisji śledczej są wykonywane za wiedzą i zgodą premiera Tuska.
- Jak obserwujemy to wszystko, co Platforma robi za zgodą i wiedzą – o czym jestem przekonany – pana premiera Tuska, wokół komisji hazardowej, czy wokół afery hazardowej… to dobrze nie jest - mówi Brudziński, komentując zamieszanie wokół wyboru do komisji hazardowej posłów PiS. Klub Jarosława Kaczyńskiego jako nowych kandydatów zaproponował do niej usuniętych wcześniej z jej składu Zbigniewa Wassermanna i Beatę Kempę.
Problemem jest Schetyna
Ja myślę, że w kontekście afery hazardowej to problemem nie są pan minister Wassermann i pani poseł Beata Kempa, ale pan Grzegorz Schetyna
Brudziński uważa, że Kempa i Wassermann nie powinni być dla komisji żadnym problemem. Co innego szef klubu PO Grzegorz Schetyna, który oświadczył w srodę, że jest przeciwnikiem powrotu usuniętych z komisji posłów do jej składu. - Ja myślę, że w kontekście afery hazardowej to problemem nie są pan minister Wassermann i pani poseł Beata Kempa, ale pan Grzegorz Schetyna - mówi poseł PiS. Brudziński przypomniał, że Schetyna spotykał się i rozmawiał z zamieszanym w aferę hazardową Ryszardem Sobiesiakiem, a potem temu zaprzeczał. - Dobrze by było, gdyby pan Schetyna zamiast rozsypywać prace komisji, po prostu pokornie przed tą komisją stanął i wytłumaczył się - stwierdza Brudziński.
Szef klubu straszy
Zdaniem Brudzińskiego Schetyna i Tusk czegoś się boją, dlatego nie chcą dopuścić do powrotu posłów PiS do komisji. - Próbuje dzisiaj straszyć swoich kolegów klubowych, że ci, którzy wyłamią się z dyscypliny zostaną usunięci z klubu - mówi o działaniach Schetyny, który rozważa wprowadzenie dyscypliny w głosowaniu nad powrotem Kempy i Wassermanna, poseł PiS.
Do propozycji Bronisława Komorowskiego, aby do komisji wróciła tylko Kempa, Brudziński nie odnosi się wprost. Stwierdza jednak, że marszałek Sejmu zamiast łączyć parlamentarzystów, dzieli ich - tak jak zdaniem Brudzińskiego bezpodstawnie chce inaczej traktować Wassermanna i Kempę. - Jest niestety funkcjonariuszem partyjnym - ocenia Komorowskiego Brudziński. Postawę koalicyjnego PSL, które chce poprzeć powrót posłów PiS, Brudziński nazwał z kolei przejawem zdrowego rozsądku i przyzwoitości.
Gosiewski pełen temperamentu
Joachim Brudziński odniósł się też do zmiany na stanowisku szefa klubu PiS. Odchodzącego do Zespołu Pracy Państwowej Przemysława Gosiewskiego partyjny kolega nazwał "osobą o nieposkromionym temperamencie". - Gdyby w naszej partii było kilku Przemysławów Gosiewskich, to byśmy mieli tak jak w Świętokrzyskiem poparcie powyżej 50 proc. - komplementował go Brudziński. Jego zdaniem były szef klubu "nadawał pracom takie tempo, że czasem nawet Jarosław Kaczyński był porwany jego entuzjazmem". I to ten entuzjazm i zapał miały sprawić, że Gosiewski stał się niezbędny w gabinecie cieni PiS. Mniej wylewny był Brudziński w stosunku do Grażyny Gęsickiej, która została w środę szefem klubu. - Pani Gęsicka ma inne zalety i walory, których nie ma Przemysław Gosiewski - podsumował Gęsicką poseł PiS.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24