Nie w egzotycznej Tajlandii, nie na gorącej plaży na Majorce, ale w Budzie Ruskiej - cichej i małej wsi w województwie Podlaskim prezydent-elekt spędza swoje wakacje. Na działkę zaprosił reportera TVN24. W rozmowie z nim, ubrany w beżowe spodnie i w koszulę w kratę zapewnia, że nie da się zamknąć w złotej klatce.
Nie dziwi, że Bronisław Komorowski od wielu lat wolny czas spędza w Budzie Ruskiej. Mimo iż, działka mieści się przy ul. Marszałkowskiej (najbardziej ruchliwej ulicy, ale w Warszawie), były marszałek może tutaj uciec od zgiełku miasta oraz politycznych kłótni. Wieś leżącą na terenie Wigierskiego Parku Narodowego zamieszkuje bowiem zaledwie ok. 100 osób.
Bezrobotny prezydent-elekt
O tym, że prezydent-elekt przyjechał na wypoczynek, świadczy niewiele. Jego bezpieczeństwa dyskretnie chronią funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, tak by mógł odetchnąć ostatnimi wolnym dniami przed zaprzysiężeniem. Sam Komorowski przyznaje, że do 6 sierpnia teoretycznie jest bezrobotny. - Złożyłem mandat poselski, przestałem być marszałkiem, a jeszcze nie zacząłem być prezydentem. (...) Schowałem się tutaj w Budzie Ruskiej, bo tu się czuję nalepiej - mówi.
Prezydent-elekt tłumaczy, że cały urok jego dwuhektarowej, nieogrodzonej posiadłości polega na jej naturalności. - Przestrzeń, nikt tutaj niczego nie ogranicza - zachwyca się.
Zwykły dzień urlopu Komorowskiego rozkłada się - jak mówi - "między chałupą, świronem (spichlerzem), Czarną Hańczą, a łowieniem ryb z sołtystem".
"Nie dam się zamknąć w złotej klatce"
Nowowybrany prezydent zapewnia, że wraz z żoną nie da się zamknąć do złotej klatki.
- Zarówno tej na Krakowskim Przedmieściu (Pałacu Prezydenckiego - red,), jak i tej w Juracie (prezydenckim ośrodku). To oznacza, że trzeba bywać i tu, i tam - tam, gdzie się do tej pory żyło, i tam gdzie się do tej pory spędzało wolny czas - podkreśla Komorowski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24