Prezydent Lech Kaczyński zaprosił premiera na środowy szczyt społeczny. W Pałacu Prezydenckim debatować będą związkowcy, pracodawcy i ekonomiści oraz - jeśli przyjdzie - Donald Tusk. Spotkanie rozpocznie się w środę o godz. 11.
- Jeśli pan premier będzie się dobrze czuł, to zapraszam - powiedział prezydent na konferencji prasowej we Wrocławiu. Dodając, że choć większość rozmów z szefem rządu odbyła się z jego inicjatywy, to akurat w przypadku wejścia Polski do strefy euro "zapraszać powinna strona, która ma informacje".
Wcześniej skrytykował to, co w sprawie przyjęcia europejskiej waluty robi rząd. Złe jest - jego zdaniem - tworzenie wrażenia, że kryzys wynika z tego, iż Polska nie ma euro, a przynajmniej, że nie jest w ERM2.
- Mówienie, że przyczyną kryzysu jest brak euro, a receptą na wyjście z niego jest wprowadzenie europejskiej waluty, to manipulacja. Taki tekst można przekazać 10-letnim dzieciom, a nie dorosłym - stwierdził prezydent na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu.
"ERM2 to narzędzie walki politycznej"
Tymczasem - jak podkreślił - nie ma żadnych przesłanek ekonomicznych, żeby wchodzić do ERM2 w roku 2009. - To narzędzie walki politycznej, a nie recepta na kryzys - stwierdził prezydent, odnosząc się do planów rządu w tej sprawie.
I podkreślił: - Skutkiem wejścia do ERM2 byłaby dalsza bardzo restrykcyjna polityka ekonomiczna. Gdybyśmy byli teraz w korytarzu ERM2, trzeba by było bronić waluty, na wielką skalę, bo deprecjacja (osłabienie złotego) nie mogłaby być większa niż 15 proc. To dolewanie wody do ogniska, które i tak przygasło - podkreślił
"Rzetelna dyskusja, a nie PR"
Skutkiem wejścia do ERM2 byłaby dalsza bardzo restrykcyjna polityka ekonomiczna. Gdybyśmy byli teraz w korytarzu ERM2, trzeba by było bronić waluty, na wielką skalę, bo deprecjacja (osłabienie złotego) nie mogłaby być większa niż 15 proc. Lech Kaczyński
Jego zdaniem mogłoby to spowodować ograniczenie rezerw finansowych państwa i skończyć się nawet tak, że tych rezerw by zabrakło. - A my i tak nie bylibyśmy w ERM2 - dodał Lech Kaczyński. Prezydent stwierdził, że potrzebna jest rzetelna dyskusja o wejściu do strefy euro, a nie tylko działania PR-owskie.
Dodał, że nie wskaże żadnej daty, jeśli chodzi o przyjęcie europejskiej waluty. - Mówi się, że chcemy wejść do strefy euro w 2012 r. tylko, że nie wiadomo, czy nas chcą - zastrzegł prezydent.
Wspólnie na kryzys?
Mówiąc o pomysłach na wyjście z kryzysu, Lech Kaczyński podkreślał, że nie tylko trzeba się wstrzymać z wejściem do strefy euro, ale też należy walczyć o utrzymanie miejsc pracy.
- Jestem gotów przyjąć bardziej elastyczne rozwiązania tzn. kontrolowanie bezrobocia przynajmniej w większych zakładach pracy przez pracodawców, czasami zamrożenie płac. Chodzi o różne metody, które spowodują, że ta straszna choroba nie wróci na skalę podobną do tej którą mieliśmy kilka lat temu - powiedział prezydent. Oceniając, że jednocześnie, że do ochrony miejsc pracy potrzebna jest aktywna polityka makroekonomiczna, a wejście do ERM2 ograniczy możliwość jej prowadzenia.
Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, walcząc z kryzysem należy też prowadzić politykę zwiększającą popyt. Ponieważ, jak stwierdził, antypopytowe działania rządu, czyli ograniczenie wydatków budżetowych wydają się mu mocno "dyskusyjne".
"Mocny złoty niekoniecznie plusem"
Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion podtrzymał na antenie TVN24 argumenty prezydenta. Jego zdaniem, choć wejście do ERM2 umocni złotego, to nie jest to najważniejsze.
- Bardzo mocny złoty niekoniecznie jest plusem dla gospodarki - szkodzi eksporterom, szkodzi rynkowi pracy, obniża konkurencyjność gospodarki, poza tym każde 10 groszy wzmocnienia złotego to jest 6,7 miliarda złotych mniej z funduszy unijnych w ciągu czterech lat - powiedział Kuczyński.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24