Nieprzychylne media oraz brak doświadczenia i nadmierny temperament niektórych polityków - to, według prezydenta Lecha Kaczyńskiego, główne przyczyny porażki Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich wyborach. W wywiadzie dla tygodnika "Wprost" prezydent po raz pierwszy analizuje przyczyny przegranej PiS.
Zdaniem prezydenta, główną przyczyną porażki PiS były nieprzychylne media.
Ten poziom zakłamania porównywalny jest tylko z gierkowską propagandą sukcesu, tyle że teraz była to propaganda nie sukcesu, lecz klęski. Lech Kaczyński
Jednak błędów nie zabrakło też po stronie PiS - uważa prezydent. Wśród zasadniczych potknięć wymienia konferencję prasową ministra sprawiedliwości w sprawie doktora G. - O ile wątki łapówkarskie są tu udokumentowane aż nadto, o tyle zarzut pozbawienia życia był przesadą – ocenił Lech Kaczyński.
Prezydent nie oszczędził też poszczególnych polityków partii Jarosława Kaczyńskiego. Błędy dostrzega na przykład w postępowaniu Antoniego Macierewicza.
Macierewicz czasami formułuje tezy zbyt daleko idące w stosunku do faktów, którymi dysponuje. Mimo wspomnianych wad, ma podstawową zaletę: jest całkowicie odporny na wdzięki przeuroczych oficerów WSI i nigdy nie ulega żadnym naciskom. Lech Kaczyński
Znacznie bardziej surowa ocena spotkała „zbuntowanych" byłych wiceprezesów PiS. - Od początku jestem zwolennikiem przecięcia tego wrzodu - powiedział Kaczyński.
Nie ma ludzi niezastąpionych. Postawa panów Ujazdowskiego i Zaleskiego była skrajnie nielojalna. Podczas gdy Jarosław Kaczyński był brutalnie atakowany, oni byli pieszczochami mediów. Chcieli uchodzić za „lepszą część partii". Lech Kaczyński
O Ludwiku Dornie prezydent mówi nieco łagodniej. Przyczynę jego postawy upatruje w "uciążliwych humorach i niekonwencjonalnym zachowaniu". - Bardzo lubię zwierzęta. Mamy z żoną dwa psy i dwa koty. Traktujemy je jak członków rodziny, ale jednak do głowy by mi nie przyszło ciąganie ich po sądach… - ironizował Lech Kaczyński.
Prezydent ujawnił, że Jarosław Kaczyński, gdy był premierem, miał bardzo ograniczone możliwości dobierania sobie ministrów, gdyż za każdą decyzję mógł się obrazić czy to Ludwik Dorn czy Kazimierz Ujazdowski.
Prezydent skrytykował też byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Zarzuca mu, że "niezwykle szybko zapomniał o elementarnej choćby lojalności wobec tego, komu to stanowisko zawdzięczał". - Nie ukrywam, że osobiście przyczyniłem się do jego odejścia – mówi prezydent.
Źródło: newsweek.com
Źródło zdjęcia głównego: TVN24