W marcu tego roku prezydent Andrzej Duda ułaskawił mężczyznę, który został skazany za molestowanie córki. Później tłumaczył, że to "sprawa rodzinna", a o uchylenie zakazu zbliżania się prosiły pokrzywdzone - córka i partnerka mężczyzny. Zdaniem terapeutki Jolanty Zmarzlik, która od ponad 20 lat pomaga ofiarom przemocy seksualnej, takim tłumaczeniem prezydent sugeruje, że "jeżeli coś się dzieje w rodzinie, to znaczy, że ma mniejsze znaczenie, że rodzina jakoś to sobie załatwi". Zwraca też uwagę, że "ofiara jest uwikłana w cały system zależności rodzinnych".
Po ujawnieniu marcowego ułaskawienia mężczyzny skazanego za czyny pedofilskie wobec swojej córki, prezydent i jego kancelaria bronią tej decyzji.
Prezydent osobiście odniósł się do sprawy. Pytany w Polsat News, czy wiedząc, jaka będzie reakcja, podjąłby taką decyzję jeszcze raz, odparł: - Prezydentura to jest bardzo odpowiedzialne zadanie. Należy do niego także między innymi bardzo specyficzna rola, która wywodzi się jeszcze od prerogatywy królewskiej, a mianowicie rola właśnie ułaskawiania.
Wcześniej Andrzej Duda tłumaczył kulisy decyzji na Twitterze.
Wypowiedzi prezydenta "dają taki sygnał, że to, że działo się to w rodzinie, jest usprawiedliwieniem"
Terapeutka Jolanta Zmarzlik z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, która od ponad 20 lat pomaga ofiarom przemocy seksualnej, uważa, że obie wypowiedzi prezydenta są nieodpowiedzialne.
- Dają taki sygnał, że to, że działo się to w rodzinie, jest jakby usprawiedliwieniem tego przestępstwa i pomniejszeniem jego wagi - twierdzi.
Na uwagę reportera, że prezydent nie powiedział tego wprost, odpowiada, że prezydent to sugeruje. - Bo po co by inaczej mówił o tym, że to sprawa rodzinna? Czyli jeżeli coś się dzieje w rodzinie, to znaczy, że ma mniejsze znaczenie, że rodzina jakoś to sobie załatwi - mówi terapeutka.
Kancelaria Prezydenta i minister sprawiedliwości tłumaczą decyzję Dudy
Prezydent podjął decyzję o ułaskawieniu na wniosek najbliższych sprawcy. Kancelaria Prezydenta oraz minister sprawiedliwości uważają, że to ważny argument na rzecz ułaskawienia.
- Prezydent zastosował prawo łaski na wniosek pokrzywdzonych przestępstwem dorosłych osób, bliskich sprawcy. To one, a nie bezpośrednio sprawca, wystąpiły z prośbą o ułaskawienie - tłumaczy Paweł Mucha, prezydencki minister..
- Prezydent de facto zastosował prawo łaski wobec ofiary, wobec ofiary, wobec prośby ofiary - mówi minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
A sam prezydent ponownie tłumaczył swoją decyzję na jednym z wieców wyborczych w piątek: - Oni już wszyscy nie chcą dłużej cierpieć i proszą mnie, żebym się nad nimi zlitował i ja to zrobiłem, bo taka też była opinia Prokuratora Generalnego, sądu, kuratora.
Prezydent "pozwolił sobie na uwagę, która jednoznacznie wskazuje na lekceważący stosunek do prawa"
Zakaz zbliżania, o którym pisał i mówił prezydent, także jest środkiem karnym - jest karą dla sprawcy przestępstwa przeciwko najbliższym, a przestrzeganie go przy jednoczesnym dalszym wspieraniu rodziny w sposób materialny, ma funkcję resocjalizacyjną.
- Szkodliwość tego czynu jest tak wymowna, że w sposób oczywisty narzuca nam potrzebę dalszego utrzymywania środka, bo my nie wiemy, jak ten sprawca się zachowa - tłumaczy Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, karnistka.
Jej zdaniem prezydent "pozwolił sobie na uwagę, która jednoznacznie wskazuje na lekceważący stosunek do prawa". - Skrócił środek karny, niejako wskazując między wierszami, że on i tak nie był wykonywany, skoro ofiara mieszka ze sprawcą. To coś tutaj nie działa - mówi.
Jolanta Zmarzlik dodaje, że "wiele krajów, w których stosuje się metody leczenia i wpływania na sprawców wykorzystywania seksualnego szczególnie w rodzinie, opiera się właśnie na takich zasadach, że jest to długotrwały proces i że nie jest najważniejsze, czy ofiara chce czy nie chce, bo ofiara jest uwikłana w cały system zależności rodzinnych".
Według treści wyroku sądu przemoc w domu poszkodowanej trwała wiele lat, a podczas procesu mężczyzna nie przyznał się do winy. Karę więzienia odbył w całości.
Źródło: TVN24