W przyszłym tygodniu prezydent spotka się z prokuratorem generalnym. Jak wyjaśnił Bronisław Komorowski w "Faktach po Faktach" TVN24, chce dowiedzieć się, czy są jakieś nowe informacje ws. katastrofy smoleńskiej, które Andrzej Seremet mógłby przedstawić na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Jeśli szef prokuratury nie będzie miał nowej wiedzy albo "nie będzie mógł jej przekazać", posiedzenia RBN z jego udziałem nie będzie - zdeklarował prezydent.
- Zaprosiłem prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta do siebie, do gabinetu na rozmowę, która ma na celu prostą rzecz: sprawdzenie, czy jest jakakolwiek materia, informacja, kórej przekazanie na gruncie Rady Bezpieczeństwa Narodowego mogłoby wpłynąć na uspokojenie (nastrojów - red.), wyjaśnienie czegokolwiek (w sprawie katastrofy smoleńskiej - red.)- powiedział prezydent.
I dodał: - Spytam pana prokuratora, czy dysponuje taką wiedzą, którą mógłby zgodnie z polskim prawem przekazać na posiedzeniu RBN.
Zaznaczył, że jeśli okaże się, że są takie informacje, wtedy odbędzie się posiedzenie RBN w tej sprawie, jeśli prokurator generalny nie będzie miał takiej wiedzy, lub nie będzie mógł jej przekazać, wtedy posiedzenia Rady nie będzie.
Spotkanie prezydenta i prokuratora generalnego ma się odbyć w przyszłym tygodniu.
Komorowski wyjaśnił, że jego spotkanie z Seremetem to efekt wniosku Zbigniewa Ziobry. Na ostatnim posiedzeniu RBN podnoszono kwestię zagrożeń płynących "z tytułu zewnętrznej, źle motywowanej wobec Polski inspiracji", co w jego opinii trzeba zbadać.
- Staram się traktować serio prośby, sugestie i oczekiwania przedstawicieli sił politycznych wchodzących w skład Rady Bezpieczeństwa Narodowego, bo zaprosiłem ich do miejsca, w którym może się spotkać koalicja i opozycja - powiedział prezydent.
Oświadczył jednak, że nie ma sygnałów świadczących o "celowym działaniu czynnika zewnętrznego" w kontekście katastrofy smoleńskiej. - Nie mam żadnych sygnałów świadczących o tym, że mamy do czynienia z jakimiś poważnymi zarzutami o celowym działaniu czynnika zewnętrznego w sprawach katastrofy smoleńskiej - powiedział Komorowski.
Jak tłumaczył, jego słowa to "efekt wniosku przedstawiciela opozycji prawicowej, człowieka bardzo zaangażowanego w polemikę wokół kwestii katastrofy smoleńskiej, pana przewodniczącego Ziobry".
"Mam zaufanie do państwa polskiego"
Komorowski pytany o publikację "Rzeczpospolitej" na temat trotylu na wraku tupolewa, powiedział, że w jego opinii, "całe państwo znalazło się w obliczu zagrożenia".
Dopytywany, co można zrobić w sytuacji, kiedy część Polaków zaczyna wierzyć, że w Smoleńsku doszło do zamachu, powiedział: - Na pewno można by poprawić publiczną debatę wokół kwestii Smoleńska. Dotyczy to, jak dodał, nie tylko polityków, ale również i mediów. Choć, jak zaznaczył, komisja międzynarodowa ws. katastrofy smoleńskiej, to nie jest dobry pomysł na umocnienie państwa.
Jego zdaniem, trzeba spokojnie poczekać na ustalenia polskiej prokuratury, "która jest niezależna od sfery politycznej".
- Mam zaufanie do państwa polskiego i uważam, że nie można w takim momencie chwiać tym zaufaniem. Wszędzie sprawy związane z katastrofami lotniczymi są badane długo. I my musimy się uzbroić w cierpliwość i nie dać się uwodzić szaleńcom, którzy uważają, że posiedli wiedzę, które nie ma nawet polska prokuratura. Należy prokuraturę zachęcać do szybszej pracy, ale nie można na prokuraturze wymuszać, że ma pracować, jak stachanowiec, żeby zaspokoić ciekwość opinii publicznej - powiedział prezydent.
W opinii Komorowskiego, zabrakło ze strony członków komisji Millera, która badała przyczyny katastrofy smoleńskiej, "twardej obrony werdyktu, który wydała komisja", co dało by "odpór szaleńcom".
Autor: mac//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24