Prezydent Bronisław Komorowski podtrzymał we wtorek swoją pozytywną ocenę działań BOR podczas jego wizyty w Łucku na Ukrainie, gdzie rozbito mu jajko na ramieniu. Raport na temat incydentu mówi tymczasem o błędach w szkoleniu i w procedurach.
"Pozytywnie" - w ten sposób prezydent odpowiedział we wtorek dziennikarzom na pytanie, jak ocenia działania BOR w Łucku, w kontekście raportu BOR dotyczącego incydentu. - To była najmniejsza z wpadek ochrony, jaką można sobie wyobrazić i to jeszcze na gościnnych występach, gdzie nie jest się gospodarzem. Gdyby w imię polityki pojednania z sąsiadami, w tym wypadku z sąsiadem ukraińskim, trzeba by zaryzykować i tuzin jajek, zaryzykowałbym, że tak powiem, z uśmiechem - powiedział prezydent.
Błędy w szkoleniu i procedurach
We wtorek pod nadzorem MSW w BOR rozpoczął się jednak program naprawczy, który ma wyeliminować podobne incydenty w przyszłości. W raporcie BOR, który trafił do ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, stwierdzono, że występują błędy w szkoleniu i niektórych procedurach. P.o. rzecznika MSW Paweł Majcher podkreślił, że minister nie oczekuje zmian personalnych, a zmian w procedurach oraz w systemie szkoleń. Zastrzegł, że procedury ochrony najważniejszych osób w państwie są niejawne, dlatego nie można podać szczegółów tych zmian. 14 lipca podczas wizyty Bronisława Komorowskiego na Ukrainie 21-letni Iwan S. rozbił jajko na ramieniu prezydenta Polski, gdy ten witał się z ludźmi zgromadzonymi na obchodach 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej w łuckiej katedrze rzymskokatolickiej.
Autor: db/roody / Źródło: PAP