Prezydent Lech Kaczyński jest już w Polsce po unijnym szczycie. Sam, mimo zapowiedzi "odwilży" w sporze między nim a Donaldem Tuskiem. - Wrócimy z premierem do kraju jednym samolotem, jeśli dostanę zaproszenie - deklarował jeszcze w czwartek rano Kaczyński. - Nie mam nic przeciwko temu - odpowiadał zaś premier, podczas konferencji prasowej.
Obaj politycy podsumowali, że szczyt unijny w Brukseli skończył się szczęśliwie dla Polski. Premier dodatkowo wyrażał też żal z powodu "stylu", w jakim kłócono się o krzesła przy stole polskiej delegacji.
Dobre nastroje szefa rządu i prezydenta nasunęły zatem pytanie: czy przywódcy zakopali już na dobre "samolotowy" topór wojenny? Czy Donald Tusk zaprosi na pokład swojego samolotu Lecha Kaczyńskiego i wróci z nim jednym samolotem z Brukseli? Nic z tego - Donald Tusk już leci do Polski rządowym TU-154, a prezydent wraca wyczarterowanym od LOT-u Boeingiem 737.
Walka na samoloty - finał
To finał kłótni o rządowe samoloty, jaka rozegrała się w ostatnim tygodniu pomiędzy dużym i małym pałacem. We wtorek - na dzień przed szczytem - Kancelaria Prezydenta otrzymała pismo od szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasza Arabskiego informujące, że Lech Kaczyński nie będzie mógł skorzystać z samolotu rządowego, bo ten pozostaje w Brukseli do dyspozycji premiera i delegacji rządowej.
Donald Tusk pytany przez dziennikarzy nie ukrywał, że maszyna "nie jest mu potrzebna, ale prezydent także". Tego samego dnia wieczorem Kancelaria Prezydenta podjęła jeszcze jedną próbę i poprosiła o udostępnienie dwóch mniejszych rządowych JAK-ów 40.
Boeing zamiast rządowej "tutki"
W środę rano prezydenccy urzędnicy otrzymali jednak faks z odmowną decyzją. Arabski argumentował w nim, że "prośbę traktuje za bezzasadną, bo skład delegacji na szczyt jest znany, a prezydent do Brukseli leci prywatnie".
Po dużym zamieszaniu i strumieniu wykluczających się informacji w końcu zamieszanie wokół tego, czym prezydent poleci na szczyt UE udało się opanować: Lech Kaczyński "pożyczył" na dwa dni od LOT-u Boeinga 737, którym kilkadziesiąt minut po godzinie 12 wyruszył na szczyt do Brukseli.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Jacek Turczyk