- Będę prosił komisje sejmowe, aby szczególnie pochyliły się nad aspektem konstytucyjności. Mam nadzieję, że wątpliwości konstytucyjne zostaną na etapie wspólnej pracy wyeliminowane - mówił prezydent w "Faktach po Faktach", pytany o rządowy projekt zmian w systemie emerytalnym. Bronisław Komorowski odniósł się też do ekscesów podczas "Marszu Niepodległości". Tłumaczył też, dlaczego po tych wydarzeniach przeprosił Rosjan.
Odnosząc się do sytuacji Platformy Obywatelskiej, która zmagała się ostatnio z aferą "praca za głos na dolnośląskim zjeździe PO", Komorowski stwierdził, że jest ona trudna.
Jednak wewnętrzne problemy PO nie przenoszą się na destabilizację w parlamencie. - Stabilność na podstawowym poziomie jest zapewniona - powiedział prezydent. Dodał, że to mu wystarczy i nie chce wnikać w sprawy PO, z której się wywodzi ani innych środowisk politycznych.
Pytany o zmiany w systemie emerytalnym, prezydent odpowiedział, że nie zdecydował jeszcze ZUS czy OFE. Zrobi to, jak się wyraził, w oparciu o wiedzę, a nie emocje.
Już teraz jednak, jak powiedział, bada rządowy projekt pod względem konstytucyjności zanim jeszcze rozpoczną się nad nim prace w parlamencie.
- Będę prosił komisje sejmowe, aby szczególnie pochyliły się nad aspektem konstytucyjności. Mam nadzieję, że wątpliwości konstytucyjne zostaną na etapie wspólnej pracy wyeliminowane - powiedział prezydent.
Rządowy projekt przewiduje, że od 1 kwietnia 2014 r. przyszli emeryci będą mieli cztery miesiące na decyzję, czy chcą, by 2,92 proc. pensji w postaci składki emerytalnej trafiało do OFE. Decyzja o wyborze OFE lub pozostaniu w ZUS nie będzie ostateczna. Po dwóch latach, w 2016 r. otworzy się kolejne czteromiesięczne "okienko czasowe" na ewentualną zmianę decyzji w sprawie oszczędzania w OFE lub ZUS. Następne "okienka" będą otwierane co cztery lata.
Przeprosiny? "Tak zostałem wychowany"
Komorowski stwierdził, że burdy pod rosyjską ambasadą, do jakich doszło podczas "Marszu Niepodległości" 11 listopada to nie jest "drobny incydent". Dlatego należało za niego przeprosić.
- Tak zostałem wychowany, że jak się coś złego działo, to należało przeprosić - powiedział Komorowski, odnosząc się do tego, że przeprosił Rosję.
- Myślę, że państwo polskie przeprosiło, w formie dyplomatycznej, poprzez odpowiednią notę. A każdy z nas, wedle tego jak został wychowany, powinien - lepiej lub gorzej - przeprosić za coś, co jest przykrością komuś wyrządzoną, w tym wypadku sąsiadowi Polski - dodał.
"Teraz Rosja się musi zastanowić"
Pytany, czy chciałby, żeby prezydent Rosji przeprosił Polskę za incydent pod ambasadą RP w Moskwie, odpowiedział, że teraz to inne państwo musi się zastanowić, w jaki sposób przeprosić - tylko na drodze dyplomatycznej czy bardziej spontanicznie.
- Tutaj nie ma symetrii, bo najpierw były ekscesy pod ambasadą rosyjską w Warszawie. A dopiero potem bardzo przykrym echem odbiły się incydenty przed ambasadą polską w Moskwie - podkreślił Komorowski.
W opinii prezydenta, winni burdom pod rosyjską ambasadą są "chuligani, łobuzy, którzy uzyskali mandat polityczny do demonstrowania w tak głupi sposób swoich poglądów albo uzyskali okazję do zwykłego chuligaństwa oraz organizatorzy, którzy mieli świadomość, kogo zapraszają i z kim się bratają.
- W marszu, który miał podkreślać polski patriotyzm znalazły się osoby, które dokonały ataku na budkę policjanta polskiego. To nie jest cząstka ambasady, tylko budka wartownicza policjanta polskiego. Jak to pogodzić z zamysłami demonstrowania patriotyzmu, jako żywo nie rozumiem - zaznaczył Komorowski.
Podczas "Marszu Niepodległości" zorganizowanego 11 listopada w Warszawie przez środowiska narodowe doszło do kilku incydentów, w tym m.in. w pobliżu budynku ambasady rosyjskiej, spłonęła budka wykorzystywana przez policjantów ochraniających placówkę. Na teren ambasady rzucono petardy i race.
Nie bez wpływu na to, że dochodzi do burd jest też - w opinii prezydenta - słabe prawo. - Źle się stało, że swego czasu utrącono moją propozycję, złożoną w Sejmie, aby zabronić zasłaniania twarzy (podczas demonstracji - red.) - powiedział Komorowski.
Z zakazem zakrywania twarzy
Ocenił też, że zabrakło wyobraźni w policyjnym planowaniu zabezpieczenia "Marszu Niepodległości" i reagowaniu na sytuację kryzysową.
- Jestem pewien, że w MSW i w policji trwa praca, żeby przeanalizować, gdzie zostały popełnione błędy wynikające z braku wyobraźni lub przyjęcia koncepcji, która się nie sprawdziła - powiedział Komorowski.
- Spokojnie poczekajmy, dla mnie ważne jest, żeby wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość - dodał.
Zapowiedział, że on sam powtórnie wystąpi z inicjatywą zmiany prawa, która zakaże zakrywania twarzy podczas manifestacji.
- Poszukamy takiego rozwiązania, pracują nad tym prawnicy, które dałoby efekt w postaci większej odpowiedzialności organizatorów, jeśli wystąpią o zgodę władz na demonstrację z zakrytymi twarzami. Bo i takie rozwiązania można sobie wyobrażać - powiedział prezydent.
Dodał, że w grę wchodzi też radykalny zakaz zakrywania twarzy tak, jak jest na stadionach. - To daje pozytywny efekt, warto sięgnąć po takie rozwiązania - zaznaczył.
Jak powiedział, służą one polskiej demokracji. - Cieszy mnie, że wspólnie dojrzewamy do rozwiązań, które uchronią polską demokrację przed ryzykiem eskalacji brutalnych zachowań - zaznaczył Komorowski.
Po raz pierwszy Komorowski wystąpił z inicjatywą, by prawnie zabronić zakrywania twarzy dwa lata temu, po burdach podczas "Marszu Niepodległości" koło pomnika Dmowskiego w Warszawie.
Komorowski przekonywał wtedy, że anonimowość skłania do agresji, a policji trudniej identyfikować uczestników burd. Jednak żaden z klubów parlamentarnych, w tym PO, nie wyraził gotowości do poparcia prezydenckiej inicjatywy, więc Komorowski się z niej wycofał.
Teraz kluby PO, PiS, SLD, PSL i Solidarna Polska opowiedziały się za wprowadzeniem zakazu zakrywania twarzy podczas demonstracji. Przeciwny jest jedynie Twój Ruch.
"Warto karać srogo"
Prezydent odniósł się też do karania za burdy podczas 11 listopada. Jego zdaniem, za złamanie prawa, które szkodzi Polsce także na arenie międzynarodowej, tak jak to miało miejsce podczas "Marszu Niepodległości", warto karać srogo po to, żeby dać przestrogę innym.
Zaznaczył jednak, iż nie należy się ograniczać tylko do karania.
- Problem polega na tym, aby znaleźć sposób na zmniejszenie ryzyka powtórzenia się tego rodzaju ekscesów - powiedział prezydent, dodając, że trzeba dać młodym ludziom, którzy biorą udział w "Marszu Niepodległości" alternatywę innego przeżywania Święta Niepodległości.
Tym bardziej, że jak podkreślił, demonstracje przy okazji Święta Niepodległości stały się cząstką obyczaju metodą działania politycznego. - Ci, którzy byli promotorami, obrońcami ekscesów środowisk, które nie były kibicami, a kibolami, popełnili błędy. Ci, którzy wspierali środowiska radykalne też mają na koncie sporo winy - ocenił prezydent.
- Największą przestrogą dla byłych promotorów tego rodzaju ekscesów powinna być wiedza, jak to się skończyło w okresie II Rzeczpospolitej, że wyhodowane środowiska radykalne w końcu rzuciły się do gardeł swoim promotorom - przypomniał Komorowski.
Prezydent pytany o opinie, że wydarzenia pod rosyjską ambasadą były wynikiem prowokacji, odpowiedział, że takie tezy trzeba udowodnić. Jeśli się tego nie robi, to takie stwierdzenia są kalumnią.
"Integrować Ukrainę za Zachodem"
Pytany o sytuację na Ukrainie, odpowiedział, że rozgrywka o kierunek rozwoju tego kraju, na Zachód czy na Wschód będzie trwała do momentu, w którym zacznie się szczyt w Wilnie.
- Postarajmy się zrobić wszystko, co do nas należy, aby umożliwić integrowanie się Ukrainy ze światem zachodnim, żeby nie ryzykować, że będzie się integrowała ze światem wschodnim, bo zawsze takie sytuacje wychodziły nam bokiem - zaznaczył Komorowski.
Decyzja w sprawie podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE ma zapaść na spotkaniu szefów dyplomacji państw unijnych, które odbędzie się 18-19 listopada w Brukseli, a podpisanie umowy miałoby nastąpić na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie w dniach 28-29 listopada.
Kreml próbuje zmusić Ukrainę do wejścia do Unii Celnej (UC) i Jednolitego Obszaru Gospodarczego (JOG), dwóch struktur, które Rosja tworzy z Białorusią i Kazachstanem.
Prezydent pytany, czy będzie ponownie ubiegał się o prezydenturę, odpowiedział, że jeśli obecna kadencja będzie udana, to się zastanowi nad ponownym kandydowaniem. Jednak na razie nie chce składać takich deklaracji.
Całe wydanie "Faktów po Faktach":
Autor: mac//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24