Jarosław Kaczyński nie przybył na uroczystość zaprzysiężenia na prezydenta Bronisława Komorowskiego. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że to "dość oczywiste", zważywszy to, jak zachowywał się prezydent-elekt wobec zmarłego Lecha Kaczyńskiego. Według informacji przekazanych PAP przez posłów PiS, prezes po południu pojawił się w Sejmie, aby m.in. wziąć udział w posiedzeniu zespołu ds. katastrofy smoleńskiej.
Jarosław Kaczyński nie był obecny rano podczas uroczystości zaprzysiężenia prezydenta Bronisława Komorowskiego przed Zgromadzeniem Narodowym. Poza nim nie było m.in. szefa Komitetu Wykonawczego PiS Joachima Brudzińskiego.
Jak dowiedziała się PAP, po południu Kaczyński brał udział w głosowaniach w Sejmie. Obecny był też Brudziński. Kaczyński zamierza też wziąć udział w posiedzeniu prezydium zespołu smoleńskiego, kierowanego przez Antoniego Macierewicza, podczas którego ma rozmawiać o planach jego członków w najbliższym czasie - wynika z informacji PAP.
"Oczywiste", że nie przyjdzie
Wcześniej Błaszczak informował, że nie wie, ilu posłów i senatorów PiS-u miało pojawić się na piątkowych uroczystościach. - To dla nas zwykły dzień pracy - mówił.
Powód nieobecności J. Kaczyńskiego na piątkowych uroczystościach uznał za "dość oczywisty". - Po tym, co działo się wobec Lecha Kaczyńskiego - jak nazwał to jeden z komentatorów, po tym "przemyśle pogardy", w którym główną rolę odegrał Komorowski, nie słyszałem z jego strony żadnej refleksji na temat świętej pamięci prezydenta - mówił.
"To nie jest objaw wojny"
Według Błaszczaka, nieobecność prezesa nie jest objawem "żadnej wojny polsko-polskiej". Na pytanie, czy przybycie na zaprzysiężenie nie byłoby odpowiednim gestem, by wspomnianą wojnę zakończyć, Błaszczak odpowiada, że gest pojednania powinien wypłynąć ze strony silniejszego przeciwnika. - Dzisiaj PO ma władzę absolutną, Komorowski jest siłą dominującą na polskiej scenie politycznej. A to, co słyszymy od posła z Lublina, który atakuje śp. Lecha Kaczyńskiego, pokazuje, że nic się nie zmieniło w podejściu polityków PO do Lecha Kaczyńskiego - uważa Błaszczak.
Zdaniem szefa klubu PiS, winę za zamieszanie wokół krzyża pod Pałacem Prezydenckim ponosi prezydent–elekt. Błaszczak zarzucił Komorowskiemu, że ten kreował się na wiernego katolika, a teraz żąda usunięcia krzyża. Uważa, że powinien on pozostać pod Pałacem do czasu wybudowania pomnika ku czci ofiar.
Politycy PiS z czarnymi wstążkami
Jak zapowiadał Błaszczak, na uroczystość zaprzysiężenia parlamentarzyści PiS mieli przyjść z wpiętymi w klapy czarnymi wstążkami. - Czarna wstążka i orzełek katyński. Ja orzełka katyńskiego noszę od 10 kwietnia. A czarna wstążka plus orzełek katyński to symbol tego, co wydarzyło się 10 kwietnia, symbol pamięci o tym - zaznaczył.
- Gdyby nie to tragiczne wydarzenie, to dzisiaj nie byłoby przecież zaprzysiężenia - podkreślił.
Uroczystość zaprzysiężenia Komorowskiego przed Zgromadzeniem Narodowym rozpoczęła się o godz. 10 i skończyła ok. 10.45.
Źródło: TVN24, PAP