- Teraz czas na PiS - tak prezes tej partii Jarosław Kaczyński argumentuje, dlaczego to właśnie któryś z posłów jego ugrupowania powinien stanąć na czele komisji badającej aferę hazardową. Pozostałe ugrupowania mają swoje, odmienne poglądy na tę kwestię. Każda - prócz PSL - najchętniej widziałaby w fotelu przewodniczącego swojego człowieka.
Szef PiS przekonuje, że wybór polityka PO lub PSL na szefa komisji "oznaczałby, że komisja będzie "nieobiektywna". - Teraz czas na nas - podsumował Jarosław Kaczyński, przypominając, że przedstawiciel Lewicy (Ryszard Kalisz) jest szefem komisji badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy.
Tymczasem marszałek Sejmu Bronisław Komorowski ocenia, że pracami komisji śledczej ds. "afery hazardowej" powinien kierować ktoś "spolegliwy". - Ja osobiście stawiałbym na fachowe przygotowanie przewodniczącego i jego cechy charakterologiczne - sugerowałbym szukanie człowieka spolegliwego, łatwego w kontakcie, a przede wszystkim fachowo przygotowanego, chyba prawnika - zaznaczył marszałek.
Jego zdaniem "jeżeli komisja miałaby się zajmować szeroko pojętym aspektem prac legislacyjnych nad wszystkimi ustawami o grach hazardowych w Sejmie, to nie można chyba wskazać polityków, którzy byliby w tej sprawie w pełni bezstronni".
Kto do komisji?
Tajemnicą pozostają nadal nazwiska posłów, którzy z ramienia partii znajdą się w komisji. Na giełdzie padają różne propozycje. Media spekulują, że z PiS-u największe szanse mają Antoni Maciereiwcz, Beata Kempa i Zbigniew Wassermann. Jarosław Kaczyński nie chciał rozwiać tych domysłów. - Taka decyzja jeszcze nie zapadła - uciął.
Szef PiS pytany był w Sejmie przez dziennikarzy także o to, kto jego zdaniem, może zastąpić Mariusza Kamińskiego na stanowisku szefa CBA. - Jest jeden dobry szef CBA i nazywa się Mariusz Kamiński. Stworzył służbę, która nie jest z PRL-u i nie jest uwikłana w afery III Rzeczypospolitej. Nie widzę merytorycznych powodów aby go odwoływać. Jeżeli chodzi o działanie z punktu widzenia prawa, będzie ono całkowicie bezprawne, nieważne od samego początku - odpowiedział były premier.
Jak dodał, premier Donald Tusk "musi się bardzo bać, skoro uważa, że wbrew prawu i kompromitując się, może Kamińskiego odwołać".
ŁOs//mat
Źródło: PAP, lex.pl