Krzysztof Kwiatkowski po raz drugi będzie składał wyjaśnienia w sprawie nadużycia władzy przy obsadzaniu stanowisk w Najwyższej Izbie Kontroli. Prokuratorzy mają go dalej pytać o kwestie wpływania na konkursy na stanowiska dyrektorskie. Kwiatkowski nie przyznaje się do winy, a zarzuty uznaje za bezzasadne.
Prezes NIK ma się stawić u prokuratorów z Katowic w piątek o godz. 10. To już drugie jego przesłuchanie w charakterze podejrzanego. Pierwszy raz składał wyjaśnienia na początku listopada.
Śląscy prokuratorzy zwalczający przestępczość i korupcję ogłosili mu wtedy cztery zarzuty. 21 października Sejm na wniosek prokuratury uchylił mu immunitet. Chciał tego sam prezes NIK, który zapewniał, że nie popełnił przestępstwa.
Cztery zarzuty i dodatkowe pytania
Pierwszy zarzut dotyczył podżegania innego funkcjonariusza publicznego – wiceprezesa NIK – do niedopełnienia obowiązków członka komisji konkursowej w związku z konkursem na stanowisko dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie. Prokuratorzy tłumaczyli, że "działanie to miało na celu bezpośrednie uniemożliwienie przeprowadzenia tego konkursu i wyłonienia w jego wyniku dyrektora tejże instytucji". Trzy kolejne zarzuty dotyczyły już bezpośrednio przekroczenia przez niego uprawnień prezesa NIK i miały związek z konkursami na stanowiska: dyrektora delegatury w Łodzi, wicedyrektora delegatury w Rzeszowie i wicedyrektora Departamentu Środowiska w centrali NIK. Według wcześniejszych informacji z prokuratury, przy wyborze dyrektora w Łodzi prezes NIK bezprawnie unieważnił konkurs, w którym jego kandydat źle wypadł. I do tych wątków - jak dowiadujemy się nieoficjalnie - chcą wrócić prokuratorzy. Zadadzą Kwiatkowskiemu dodatkowe pytania.
"Bezzasadne zarzuty"
W listopadzie, po wyjściu z prokuratury prezes NIK powiedział: - Złożyłem obszerne wyjaśnienia, ustosunkowując się do wszystkich wątpliwości prokuratury. Mam nadzieję, że teraz sprawa niezwłocznie trafi do niezależnego sądu, gdzie będę mógł dowieść, jaka jest prawda.
I dodał: - Uważam, że zarzuty są bezzasadne. Nigdy nie złamałem żadnych przepisów prawa i to dzisiaj w obszernym wyjaśnieniu prokuraturze przedstawiłem, ustosunkowując się do wszystkich jej wątpliwości - dodał. Katowickie śledztwo toczy się od listopada 2013 r. po zawiadomieniu złożonym przez CBA. Początkowo wszczęto je pod kątem nadużycia uprawnień przez członków zarządu Elektrowni Kozienice i funkcjonariuszy publicznych w związku z postępowaniem przetargowym. Postępowanie ma jednak znacznie szerszy, wielowątkowy zakres.
Bury i Kwiatkowski
O zamiarze przedstawienia zarzutów Kwiatkowskiemu przez katowickich prokuratorów pierwsi poinformowali dziennikarze tvn24.pl.
Okazało się, że Kwiatkowski miał działać - według prokuratury - za namową byłego posła PSL Jana Burego. Były polityk usłyszał trzy zarzuty związane z NIK po jesiennych wyborach, w których nie uzyskał mandatu i przestał chronić go immunitet. Prokuratura uważała, że niezgodnie z prawem wpływał na obsadę stanowisk w Izbie - miał nakłaniać pracowników NIK do przekroczenia uprawnień i manipulowania wynikami konkursów w Izbie. Były poseł, któremu w innym wątku prokuratura przedstawiła sześć zarzutów korupcyjnych, nie przyznał się do winy. Jak podawała prokuratura, dowodami w śledztwie w sprawie Burego i Kwiatkowskiego były m.in. nagrane rozmowy telefoniczne i rozmowy z kandydatami na kierownicze stanowiska NIK dotyczące tego, jak wygrać konkurs.
Zarzuty to nie przeszkoda
Po wysłaniu do Sejmu pierwszego wniosku o uchylenie immunitetu, Kwiatkowski sam na pewien czas wyłączył się z prac Izby i wniósł do Sejmu o uchylenie mu immunitetu. Zapewnił, że "zawsze postępował uczciwie". Po ostatnim głosowaniu w Sejmie Kwiatkowski mówił dziennikarzom, że zależy mu na tym, by prokuratura niezwłocznie skierowała tę sprawę do sądu. - Umożliwi mi to oczyszczenie się z nieprawdziwych zarzutów - mówił, dodając, że w dalszym ciągu czuje się w obowiązku kierować pracami NIK. Ustawa o NIK nie zawiera formalnego zakazu sprawowania funkcji prezesa przez osobę z prokuratorskimi zarzutami. Sześcioletnią kadencję prezesa NIK Kwiatkowski rozpoczął w 2013 r. Prezes NIK nie może być bez zgody Sejmu pociągnięty do odpowiedzialności karnej ani pozbawiony wolności. Nie może też być zatrzymany lub aresztowany, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa, i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24