Choć jestem zadowolony z mojego najdłuższego, jak do tej pory przemówienia, to nie będę już bił takiego rekordu - mówił tuż po wygłoszeniu ponad trzygodzinnego expose premier Donald Tusk.
Piątkowe expose Donalda Tuska trwało ponad trzy godziny. Potem premier wyszedł do dziennikarzy, towarzyszyła mu żona – Małgorzata. Szef rządu nie krył zadowolenia ze swojego expose. Przyznał, że pobił rekord, bo do tej pory nie przemawiał jeszcze tak długo. - Obiecuję, że już nigdy nie będę bił tego rekordu – powiedział.
Tusk stwierdził, że nie zauważył, by posłowie byli znudzeni. - Miałem wrażenie, że zdecydowana większość posłów wysłuchała expose od początku do końca w skupieniu, bez jak to czasami bywa na naszej sali sejmowej, przesadnie emocjonalnych reakcji – podkreślił premier. I szybko dodał: - Wiem, że wszyscy są trochę zmęczeni. Ale nie ukrywam, że bardzo mi zależało na tym, by Polacy, polska opinia publiczna, opozycja i nasze kluby miały dowód na to, że my to wszystko traktujemy bardzo poważnie.
Wstęp do expose trwał 45 minut, i były to - jak to określił premier - przemyślenia natury ogólnej. - Jestem zwolennikiem uczciwego nazywania rzeczy po imieniu, dlatego poza przygotowanym wcześniej tekstem, chciałem się podzielić kilkoma uwagami na temat sytuacji w Polsce. Pokazać pewien kontekst polityczny dla mojego expose. Kontekst tego co po wyborach odczuwali Polacy. To też było bardzo ważne – ocenił szef rządu.
Tusk podkreślił, że zdecydował się na tekst, w którym opisane zostały wszystkie kluczowe dla Polski sprawy. Pytany, czy pogratulował mu ktoś z opozycji, odpowiedział żartobliwie: - Czasami w domu moja żona nie zgadza się ze mną w pewnych sprawach, jest w stosunku do mnie w opozycji. A ponieważ pogratulowała mi expose mogę powiedzieć, że zrobił to także ktoś z opozycji.
Dodał, że po wygłoszeniu expose zjadł z żoną i swoimi dziećmi, które z sejmowej galerii przysłuchiwały się jego wystąpieniu, mocno spóźnione śniadanie.
mac
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24