- Premier Beata Szydło świetnie wypadła podczas wtorkowej debaty w PE na temat Polski - przekonuje PiS. PO, SLD oraz Nowoczesna wytykają jednak szefowej rządu brak konkretów, wskazując, że wystąpienie podobało się tylko eurosceptykom, którzy chcą osłabienia UE.
Ryszard Czarnecki z frakcji konserwatystów, do której należy PiS, powiedział polskim dziennikarzom po zakończeniu debaty w Parlamencie Europejskim na temat Polski, że była ona "bardzo poważna". - To była debata, której gwiazdą była Beata Szydło. Nikt się nie spodziewał, że uzyska w PE takie poparcie. Bardzo wiele głosów przyjaciół Polski tutaj słyszeliśmy - ocenił. - Nawet ci, którzy zazwyczaj bardzo mocno atakują Polskę, jak na przykład szef frakcji liberałów Guy Verhofstadt, wypowiadali się dużo spokojniej - skomentował Czarnecki. Według niego daje to polskiemu rządowi kapitał na przyszłość. - Okazuje się, że nasz rząd ma w UE więcej przyjaciół niż mogliśmy myśleć - dodał.
"Dramatyczna porażka" pomysłodawców debaty
Podobną opinię wyraził szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki. Stwierdził, że pomysłodawcy wtorkowej debaty "ponieśli dramatyczną porażkę". - Pokazała ona, że ci, którzy próbowali krytykować Polskę, właściwie nie mają żadnych argumentów (...), a jedyną osobą naprawdę przygotowaną merytorycznie była polska premier, która świetnie wypadła - podkreślił Terlecki podczas rozmowy z dziennikarzami w Sejmie. - Większość głosów, jakie słyszeliśmy, świadczy o tym, że zarzuty wobec Polski są absurdalne i niepoważne - dodał.
Tomasz Poręba (PiS) ocenił, że "premier wystąpiła z bardzo dobry przekazem". - Powiedziała o tych wszystkich kwestiach dotyczących Trybunału Konstytucyjnego i mediów, czyli to co stawia Komisja Europejska jako główny zarzut wobec Polski. Powiedziała o tym w sposób zasadniczy w oparciu o fakty, o przepisy - dodał.
Timmermans: jestem zadowolony, Szydło powiedziała, że chce dialogu
Wiceszef KE Frans Timmermans oświadczył po debacie w PE na temat sytuacji w Polsce, że jest zadowolony z tego, co usłyszał w jej trakcie od polskiej premier Beaty Szydło.
- Jestem zadowolony, bo (polska premier-red.) w jasny sposób powiedziała, że chce dialogu. To wszystko, o co proszę. Chciałbym móc przedyskutować te kwestie (wątpliwości dotyczące TK i ustawy medialnej-red.) bardzo konkretnie z polskimi władzami. To pierwsza faza procedury, w której jesteśmy - powiedział polskim dziennikarzom po zakończeniu debaty Timmermans. Wiceszef KE relacjonował, że minister spraw zagranicznych podszedł do niego pod koniec debaty i powiedział, że polski rząd czeka na dalszą dyskusję z Komisją. - Sądzę, że to bardzo dobry znak. Jestem całkowicie otwarty na ten dialog - zadeklarował. Przypomniał, że KE nie wydaje sądów na temat tego, co dzieje się w Polsce, a jedynie zadaje pytania. Timmermans uważa, że debata w PE nie była emocjonalna, a ożywione argumenty pojawiały się jedynie ze strony prawicy wpierającej działania PiS. Jak powiedział, PE nie jest miejscem na szczegółowe przekazywanie informacji, tylko miejscem na debatę polityczną, dlatego nie dziwi się, że europosłowie nie zadawali merytorycznych pytań o sytuację dotyczącą TK w Polsce.
"Polscy obywatele nie chcę niszczenia demokracji"
Szef frakcji liberałów Guy Verhofstadt wyraził w rozmowie z polskimi dziennikarzami nadzieję, że premier Szydło będzie słuchała tego, co mówią Polacy. - Polscy obywatele nie chcą niszczenia demokracji poprzez paraliżowanie Trybunału Konstytucyjnego - podkreślił.
Przypomniał, że premier mówiła o tym, że jej rząd zwrócił się do Komisji Weneckiej Rady Europy w sprawie oceny zmian w TK. Zaznaczył jednak, że nie wstrzymał się z nowelizacją ustawy o Trybunale do czasu wydania przez tę komisję opinii.
"Doczekaliśmy się Polski pod pręgierzem"
Janusz Lewandowski (PO) przekonywał, że wtorkowa debata to zły dzień dla Polski, bo po 11 latach członkostwa w UE "doczekaliśmy się Polski pod pręgierzem, Polski na ławie oskarżonych". - Po 11 latach awansowania, mamy sytuację tłumaczenia się z tego, co rząd polski robi - oznajmił Lewandowski podkreślił, że w trakcie debaty poparcie i oklaski dla premier Szydło płynęły wyłącznie od przedstawicieli ugrupowań eurosceptycznych, "które albo chcą rozwalić UE, albo ją osłabiają". Według niego to właśnie jest "sedno problemu: przemieszczanie Polski na Wschód, tam gdzie jest premier Węgier Viktor Orban, w kierunku izolacji naszego kraju z głównego nurtu". - To nie powinno cieszyć pani premier - dodał. Jak mówił, choć Szydło podkreślała, że PiS otrzymało od Polaków silny mandat do wprowadzania zmian, "nie był to jednak mandat na Macierewicza, Ziobro, zmianę Trybunału Konstytucyjnego, rozwalenie służby cywilnej, mediów publicznych".
Tomasz Lentz z PO liczy na to, że "debata da do myślenia osobom decyzyjnym w Prawie i Sprawiedliwości i Polska nie będzie kroczyła drogą destabilizacji sytuacji poprzez likwidowanie państwa demokratycznego".
Zemke: wsparcie głównie ze strony eurosceptyków
Europoseł SLD, reprezentujący w PE frakcję Socjalistów i Demokratów, Janusz Zemke również podkreślał, że premier otrzymała podczas debaty poparcie wyłącznie od eurosceptycznych ugrupowań. - Oceniam pozytywnie, że premier była na debacie, natomiast bardzo boleję nad tym, że uzyskiwała wsparcie głównie ze strony eurosceptyków - powiedział. Wyraził opinię, że nie jest to dobre zjawisko z punktu widzenia interesu Polski, bo będzie to spychało nasz kraj na margines UE. - Największe kluby, chadecy, socjaldemokraci i liberałowie, zgłaszały sporo uwag do polskiego rządu, ale rozsiani w znacznie mniejszych grupach eurosceptycy mówili, że to dobrze, że Polska się UE i KE stawia - powiedział Zemke. Zaznaczył, że eurosceptycy nie pomogą nam jednak wtedy, gdy będziemy mieli interesy do załatwienia w UE. - Lepiej mieć kontakty z największymi frakcjami - zaakcentował. Według niego szefowa polskiego rządu odpowiadała w sposób ogólnikowy na zarzuty sformułowane przez KE. - Powtarzała ciągle te same argumenty - wskazał.
Poseł Nowoczesnej: żaden problem nie został rozwiązany
Brak konkretów wytknął premier Szydło również poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński, który podkreślał w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie, że "żaden problem nie został rozwiązany". - Rozmawiając z partnerami europejskimi trzeba czuć ten klimat, czuć, czym jest Europa, czym jest Zachód. Widzę tutaj brak pewnej orientacji i obycia w kontakcie z europejskimi politykami - stwierdził Zembaczyński. Poseł Nowoczesnej wyraził też obawę, że wtorkowa debata na temat sytuacji w Polsce może nie być ostatnią. - Obawiamy się (...), że będą teraz kolejne okazje do tego, żeby tłumaczyć poczynania rządu na zachodzie Europy i w UE. Już wkrótce taką okolicznością może być zmiana ordynacji wyborczej, czy to, co się dzieje z ustawą o prokuraturze i całkowite jej upolitycznienie - zaznaczył.
Autor: js//kk / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24