- Nie znajduję w sobie siły, żeby krytykować Donalda Tuska za słowa wypowiedziane tuż po meczu Austria-Polska pod adresem sędziego Webba. Człowiek jest człowiekiem i tyle - mówił w "Kawie na ławę" Michał Kamiński. Pozostali posłowie - choć oceniali, że słowa Tuska nie były "najszczęśliwsze" - to uznali, że na potępienie nie zasługują.
Stefan Niesiołowski uważa, że szumem wokół wypowiedzi premiera, że "tuż po meczu chciał zabić wiadomo kogo" (CZYTAJ WIĘCEJ) nie należy się przejmować. Dlaczego? Bo Donald Tusk "mówił to jako kibic", a nie jako premier RP. Z drugiej strony marszałek przyznaje też, że sędzia Webb, który w doliczonym czasie gry podyktował wątpliwy rzut karny, nie powinien być przez Polaków traktowany jako podręcznikowy kozioł ofiarny. - Nie róbmy z tego narodowego dramatu. Gdybyśmy prowadzili 2:0, lub 3:0 to nie byłoby problemu, nawet gdyby karny został podyktowany - mówił Niesiołowski w "Kawie na ławę".
Kamiński: Facet drukował i tyle
Po stronie polityka PO i premiera stanął zdecydowanie Michał Kamiński. Minister w Kancelarii Prezydenta nie potrafił ukryć swojej kibicowskiej frustracji (był na meczu w Wiedniu) i podkreślał, że "nie znajduje siły by krytykować Tuska za jego wypowiedź". - Nikt mnie nie namówi do złośliwości pod jego adresem - zastrzegał Kamiński, podkreślając, że premier po prostu pokazał, że jest człowiekiem.
Minister nie potrafił ukryć rozgoryczenia decyzją Howarda Webba z 91 minuty i sam wystosował pod jego adresem mocny zarzut: - Ten facet w sposób ewidentny drukował mecz przeciwko Polakom. Tu nie chodzi o samą "jedenastkę", ale o nieuczciwość całej sytuacji. Nie pamiętam, by jakiś sędzia kazał powtarzać rzut wolny po tym, jak piłkę złapie już bramkarz - denerwował się Kamiński i zwierzał się, że "po raz pierwszy od dziecka po meczu z Austriakami nie miał ochoty oglądać następnego dnia piłki nożnej".
Tusk najpierw premierem, dopiero potem kibicem
Nieco bardziej krytycznie pod adresem premiera za jego czwartkową wypowiedź byli Tadeusz Cymański i Jerzy Wenderlich. Obaj podkreślali, że Tusk w momencie, gdy mówił przed kamerami, że "chciał zabić" był przede wszystkim premierem, a dopiero później kibicem.
- Często mówimy w Sejmie: "panie marszałku, ja pana uduszę" - ale to jest przykład innej sytuacji. Trzeba zdawać sobie bowiem sprawę kiedy coś się mówi, co się mówi i kto mówi. Niepotrzebnie te słowa padły z ust premiera - mówił Cymański zwracając uwagę, że ta sytuacja powinna być nauczką dla wszystkich polityków, jak bardzo trzeba ważyć czasem słowa.
Dobrzy Polacy? Boruc i Roger
Jerzy Wenderlich, choć też zaznaczał, że wypowiedź Tuska była niefortunna, krytykować go nie zamierzał. - Daliśmy się wszyscy napompować tą sytuacją jak balon. Ja też i premier też. Nie będę więc krytykował Donalda Tuska. Powinniśmy natomiast wszyscy uwierzyć w to, że Polska "mogła" wygrać ten mecz, a my żeśmy sobie wmówili, że "musiała" wygrać - studził emocje poseł SLD.
Przyklasnęli mu i Cymański (mówił, że "i tak powinniśmy się cieszyć, że jesteśmy wśród 16 najlepszych drużyn Europy") i Stanisław Żelichowski z PSL-u, który stanął na straży stanowiska, że nie powinno się oczekiwać cudów od drużyny, która ma w składzie dwóch zawodników grających na europejskim poziomie. Zdaniem posła Polskiego Stronnictwa Ludowego, tymi graczami w polskiej jedenastce są jedynie Boruc i Roger.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24