Premier Donald Tusk nie przyjął dymisji minister sportu. - Będę oczekiwał od pani minister działań naprawczych do końca tego roku - powiedział. I dodał: Jeśli do końca roku nie będę miał pewności, że ten program naprawczy prowadzony jest z wystarczającą energią, wrócę do rozmowy z panią minister Muchą.
- Jeżeli chodzi o ministerstwo sportu i panią minister, raport nie pozostawia wątpliwości, że nadzór nad Narodowym Centrum Sportu nie jest wystarczający, jest rozproszony - mówił szef rządu podczas konferencji prasowej o wnioskach kontroli w resorcie sportu i NCS. Tusk powiedział, że obecnie trudno jednoznacznie wskazać w MSiT jedną osobę bezpośrednio odpowiedzialną za nadzór nad NCS. - Tego typu nadzór powinien być bardziej skoncentrowany - dodał.
Premier żąda zmian naprawczych
Zaznaczył jednak, że według raportu ten niewystarczający nadzór "nie miał bezpośredniego wpływu na zaistniałą sytuację we wtorek i w środę podczas meczu".
- W związku z tym będę oczekiwał od pani minister, której dymisji nie przyjmuję, działań naprawczych do końca tego roku. Przez działania naprawcze rozumiem takie zbudowanie nadzoru w ministerstwie, które wykluczy jakiekolwiek uchybienia i wypadki w przyszłości - oświadczył.
Premier zaznaczył, że zmiany naprawcze to także decyzje o zmianach personalnych wobec osób i instytucji, które podlegają ministerstwu sportu i odpowiadają za bezpieczeństwo imprez masowych. - Jeśli do końca roku nie będę miał pewności, że ten program naprawczy prowadzony jest z wystarczającą energią, wrócę do rozmowy z panią minister Muchą - zapowiedział.
- Przyjęcie dymisji pani minister Muchy w kontekście bardzo często niesmacznych i brutalnych ataków, nie zawsze związanych z pełnioną funkcją, uważałbym za nieuzasadnione. Myślę, że państwo wiecie, o czym mówię - podkreślał Tusk. Zaznaczył, że nie będzie kapitulował pod wpływem tego typu argumentów.
Szef rządu przekazał też, że na początku przyszłego tygodnia minister sportu powinna przedstawić komunikat o "konsekwencjach personalnych i decyzjach organizacyjnych" dotyczących Narodowego Centrum Sportu. Bez wymogów co do murawy
Szef rządu mówiąc o wynikach kontroli stwierdził, że dokumenty i relacje organizatorów świadczą, że "PZPN nie sformułował wymogów co do murawy, ani żadnych zastrzeżeń podczas weryfikacji boiska przed meczem", czego dowodem jest protokół zdawczo-odbiorczy boiska. Podkreślał przy tym, że wymagania NCS podczas przetargu na murawę oparte były o powszechne, określone normy i "stopień przesiąkliwości".
"Nikt nie czuł się odpowiedzialny" - Nie ma wątpliwości, że tego dnia brakowało jednego odpowiedzialnego gospodarza tego zdarzenia, jakim jest mecz międzynarodowy - mówił dalej premier. Podkreślił, że "zgodnie z przepisami każdy swoją pracę wykonał, ale oprócz przepisów potrzebne jest pewne pozytywne napięcie i troska o każdy szczegół".
- Zabrakło wyobraźni wszystkim, bez wyjątku, że mamy do czynienia z jednym z najważniejszych wydarzeń sportowych - kontynuował. Premier podkreślał, że dachu Stadionu Narodowego nie można zamknąć w czasie deszczu i "nie jest to tylko specyfika polska". Jego zdaniem nikt do końca nie czuł się odpowiedzialny za podjęcie decyzji (o zamknięciu dachu) na kilka godzin przed meczem, co należało zrobić. Tusk przekazał też, że jego ocena PZPN jest "podobna do powszechnej". O NCS mówił zaś, że mimo iż raport nie stwierdza żadnych uchybień o charakterze formalnym, które doprowadziły do takiej, a nie innej sytuacji, to on "ma inne i wyższego rodzaju" wymagania do szefostwa NCS. - Fakt, że szefostwo NCS informowało o ryzyku pogody smsem, dowodzi że podeszli do tego w sposób trochę lekceważący - ocenił.
Mucha oddaje się do dyspozycji
W środę rano Mucha mówiła dziennikarzom w Sejmie, że oddanie się do dyspozycji premiera jest równoznaczne z podaniem się do dymisji. Dodała, że ze spokojem czeka na decyzję premiera. W czasie posiedzenia Sejmu nie wyglądała na zdenerwowaną, uśmiechała się i swobodnie rozmawiała z premierem.
Jak poinformował we wtorek rzecznik rządu Paweł Graś, w poniedziałek minister Mucha "oddała się do dyspozycji" premiera. Jak zaznaczyła natomiast rzeczniczka ministerstwa sportu, nie przesądza to o zmianach personalnych. - Nic mi nie wiadomo, aby była mowa o dymisji bądź odwołaniu pani minister - powiedziała Katarzyna Kochaniak. Jednak nieoficjalnie wiadomo, że po oddaniu się minister Muchy do dyspozycji premiera, Tusk nie przyjął jej dymisji.
Kontrole po zalaniu stadionu
W ubiegły czwartek przed południem w NCS, zarządzającym Stadionem Narodowym w Warszawie, rozpoczęła się kontrola. W Ministerstwie Sportu i Turystyki podobna kontrola zaczęła się w minioną środę wieczorem. Przeprowadzali ją urzędnicy z departamentu kontroli przy Prezesie Rady Ministrów. Mieli sprawdzać całą dokumentację związaną z przygotowaniami i organizacją spotkania na Stadionie Narodowym.
Powodem obu kontroli było oczywiście przełożenie w ubiegłym tygodniu meczu Polska-Anglia z powodu złego stanu murawy w związku z obfitymi opadami deszczu.
"Basen Narodowy"
Mecz eliminacji mistrzostw świata Polska-Anglia miał zostać rozegrany w ubiegły wtorek o godzinie 21. Spotkanie przełożono jednak na następny dzień z powodu złego stanu murawy, która po kilkugodzinnych opadach deszczu była całkowicie nasiąknięta wodą. Stało się tak z powodu nie zamknięcia dachu na stadionie i niewydolnego systemu drenażu. Po przełożeniu meczu PZPN, jako winnego zaistniałej sytuacji, wskazywał NCS, które z kolei w opinii związku, jako gospodarz obiektu, powinno zapewnić odpowiednie warunki rozegrania spotkania. NCS natomiast przekonywało, że apelowało o zasunięcie dachu, ale ostateczną decyzję podjął delegat FIFA po konsultacji z przedstawicielami obu ekip.
Ostatecznie mecz odbył się w środę i zakończył remisem 1:1.
Autor: mk, nsz\mtom / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPRM | Marcin Śmiarowski