Kontrolowanie bez uprzedzenia, po godzinach pracy i w dni wolne oraz żądanie wydania dokumentów w każdej chwili zakłada projekt, który leży już na biurku szefa rządu - donosi "Życie Warszawy".
- Chcemy ułatwić urzędnikom kancelarii przeprowadzanie kontroli realizowanych na polecenie premiera – mówi gazecie Jacek Kościelniak, zastępca szefa KPRM i minister w kancelarii premiera. Jak dodaje, nowym rozporządzeniem o zasadach przeprowadzania kontroli w podległych premierowi instytucjach już w przyszłym tygodniu zajmie się najprawdopodobniej Komitet Stały Rady Ministrów.
Według "ŻW", nowe rozporządzenie znacznie poszerza kompetencje premiera. Jeśli Jarosław Kaczyński uzna, że na przykład w danym ministerstwie potrzebna jest kontrola, a nie było jej w planach na dany rok, to pracownicy KPRM będą mogli wejść do resortu bez uprzedzenia. Nie będą także musieli przedstawiać żadnego programu kontroli.
To - zdaniem wiceministra obrony Bogusława Winida - może być sprzeczne z konstytucją. Zgodnie z art. 7, normy prawne powinny precyzyjnie określać kompetencje organów władzy. Minister proponuje, by każda kontrola miała wcześniej przygotowany program.
W niektórych przypadkach kontrolerzy będą nawet mogli sprawdzać dokumentację po godzinach pracy oraz w dni wolne.
Rozporządzenie jest już po uzgodnieniach międzyresortowych. Najwięcej wątpliwości wśród ministrów budzi zapis o możliwości zwolnienia dyscyplinarnego albo odwołania kontrolowanego pracownika. Rządowe Centrum Legislacji, które analizowało nowe rozporządzenie, wskazało, że takie rozwiązanie to powielenie kompetencji NIK.
Rozporządzenie krytykuje Julia Pitera z PO. -To najprostszy sposób na sparaliżowanie skutecznej pracy urzędników. Osoby zatrudnione w ministerstwach przestaną być kreatywne, bo będą się bały popełnić błąd i w konsekwencji będą jedynie ślepo wykonywać polecenia – mówi w rozmowie z dziennikiem.
Pomysł nie podoba się też posłowi Grzegorzowi Napieralskiemu z SLD. -To kolejny element wprowadzania państwa policyjnego. Już widać, że na sam koniec rządów Jarosław Kaczyński zaczyna strzelać na oślep i być może wydaje mu się, że jeszcze kilka osób zdąży skontrolować i wsadzić do więzienia – ocenia na łamach "Życia Warszawy".
Źródło: Życie Warszawy, PAP