- Związkowcy mają prawo demonstrować i manifestować, ale źle by było, gdyby ktoś uwierzył w to, że poprzez taką fizyczną presję będzie wpływał na stanowienie prawa - stwierdził w niedzielę premier Donald Tusk, odnosząc się do piątkowego blokowania Sejmu przez działaczy "Solidarności" po głosowaniu nad reformą emerytalną.
Związkowcy mają prawo demonstrować i manifestować, ale źle by było, gdyby ktoś uwierzył w to, że poprzez taką fizyczną presję będzie wpływał na stanowienie prawa. Donald Tusk
Jak zapewnił, jemu "na tego typu presję, żeby z czystym sumieniem stanowić prawo" odporności starcza, ale nie wie, czy wszystkim jej wystarczy. - Rozumiem związkowców - oni mają prawo demonstrować i manifestować, ale źle by było, gdyby ktoś uwierzył w to, że poprzez taką fizyczną presję będzie wpływał na stanowienie prawa. Tego musimy uniknąć - podkreślił premier.
Będą protestować dalej
W piątek związkowcy zakończyli trzydniowe demonstracje przed Sejmem. Domagali się wstrzymania prac nad projektami ustaw, dotyczącymi podwyższenia i zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67. roku życia oraz zmian w systemie emerytur mundurowych. Podczas głosowań nad reformą emerytalną "S" zablokowała Sejm, do godz. 18 nie wypuszczając posłów, którzy na sali plenarnej poparli rządowy projekt ustawy.
Z kolei przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda zapowiedział w niedzielę kolejne protesty przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego do 67. roku życia, który zakłada reforma emerytalna. Tym razem "S" ma wyjść przed Pałac Prezydencki lub Belweder, aby zatrzymać podpisanie ustawy przez prezydenta, Bronisława Komorowskiego.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24